Osoba, którą ubóstwiam

3.5K 245 168
                                    

Przenieśliśmy się do mojego pokoju i usiedliśmy po turecku na moim łóżku naprzeciwko siebie.
Chłopak nalał bimbru do szklanek, po czym podał mi jedną z nich.
Spojrzałam na alkohol nieco nieufnie zastanawiając się, czy to dobrze tak pić na pusty żołądek.
Zagryzłam wargę obserwując, jak elf duszkiem opróżnia zawartość swojej szklanki.
Widząc moje spojrzenie przekrzywił głowę marszcząc brwi.
- Dlaczego nie pijesz?
W odpowiedzi pokiwałam jedynie głową, przystawiłam szklankę do ust i upiłam dość spory łyk.
Czułam, jak alkohol nieznośnie pali mnie w gardło, zaś do moich oczu napływają łzy.
Zakasłałam gwałtownie odsuwając szklankę, na co Ezarel zaśmiał się ponuro masując mnie po plecach.
- Chyba powinnaś częściej ze mną pić, może wtedy się wprawisz.
- Przykro mi, ale nie mam zamiaru robić z siebie alkoholika.
- Ale ja nie jestem alkoholikiem – uniósł dłonie w geście obronnym – Ja tylko pędzę i degustuję, moja droga. To zasadnicza różnica.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem obserwując, jak elf znów napełnia swoją szklankę i po raz kolejny opróżnia ją do ostatniej kropli.
- Ezarel, opijesz się – mruknęłam mało inteligentnie.
- A po co pijemy, Kryształku?
Chłopak przysunął mnie do siebie i zmusił, bym oparła się na jego ramieniu, po czym odłożył obie szklanki i objął mnie mocno w talii. Ignorując ostry zapach alkoholu wtuliłam się ufnie w jego ramię wdychając ten jego typowy zapach przemieszany z wonią szarego mydła.
Zapach, który tak mocno kochałam.
Dotknęłam opuszkami palców ciepłej skóry na jego karku, na co wzdrygnął się nieznacznie spinając wszystkie mięśnie.
- Wiesz, tak się zastanawiam, dlaczego masz taką awersję na dotyk? – szepnęłam do jego ucha – Oczywiście jeżeli nie chcesz, nie musisz mi odpowiadać. Zrozumiem.
- Cóż, to... Właściwie nic wielkiego się za tym nie kryje, więc chyba mogę ci powiedzieć, poza tym ufam ci.
Poczułam przypływ ciepła na wiadomość, że chłopak darzy moją osobę zaufaniem. Spojrzałam głęboko, najgłębiej jak potrafiłam w jego piękne, szmaragdowe oczy próbując rozczytać jego emocje.
Próbując rozczytać jego całą duszę, ponoć oczy są jej zwierciadłem.
Próbując rozczytać jego wszystkie sekrety, które chowa w najszczelniejszych zakamarkach przed całym światem.
- Od czego by tu zacząć – podrapał się po karku – W mojej rodzinie nigdy nie okazywaliśmy sobie czułości i raczej staraliśmy się unikać kontaktów fizycznych, więc to po prostu weszło mi w krew. Z wiekiem dotyk innych wydawał mi się niehigieniczny, kojarzył mi się z całkowitym brakiem szacunku do mojej osoby, po prostu naruszali moją przestrzeń osobistą, do której nikt nie miał dostępu. Unikanie dotyku weszło w moje życie codzienne, po prostu starałem się unikać go za wszelką cenę.
- W takim razie wybudowałeś gruby mur wokół siebie – szepnęłam rozkoszując się tym, że pomimo swojej niechęci nasze skóry ocierały się o siebie. Uczucie dotyku było tak intensywne, że miałam wrażenie, że pod wpływem delikatnego tarcia i pocierania za chwilę rozleje się łuna wodospadu iskier.
- A ty go wyburzyłaś – mruknął do mojego ucha, zaś jego słowa odbiły się echem w moim umyśle.
Odtwarzałam jego słowa kilka razy na nowo w głowie, jakby mój umysł starał się strawić tę informację, choć już od dawna wiedział, że Ezarel już nie reaguje źle na mój dotyk. Prawdopodobnie potrzebował usłyszeć na głos tę informację, by całkowicie do mnie dotarła.
Zapragnęłam całować każdy centymetr jego skóry. Desperacko pragnęłam pokazać mu, jak wielką miłością darzę jego osobę.
Ostrożnie ucałowałam kącik jego ust czując, jak oczy zachodzą mi łzami.
- Powiedz, dlaczego Ykhar nie może być żywa? Dlaczego nie możemy być razem? Dla czego nie może być po prostu dobrze? Po prostu tak, jak powinno być – wyszeptałam.
- Zaufaj mi, dobrze? Postaram się coś wymyślić.
- Ale...
- Zaufaj – przerwał niemalże błagalnym, stanowczym głosem.
Przełknęłam głośno ślinę dotykając dłonią jego zaróżowionego od alkoholu policzka.
Cieszyłam się, że wypiłam tylko odrobinę bimbru, być może po większej ilości po raz kolejny zburzyłabym tamę, która blokowała jezioro moich łez.
- Do kurwy nędzy z tym wszystkim – po chwili nasze wargi stykały się ze sobą, zaś języki desperacko ocierały się o siebie.
Ten pocałunek przypominał mi taniec dwójki kochanków, którzy po latach rozłąki w końcu się spotykając nie mogąc uwierzyć, że okrutne przeznaczenie postanowiło na nowo ich połączyć.
Zaczynałam czuć palący żar bijący z jego ciała, a ja pragnęłam, tak bardzo pragnęłam go dotykać, wodzić opuszkami palców po wszystkich jego wklęśnięciach i wypukłościach. Badać dotykiem każdy najmniejszy milimetr jego ciała, uczyć się jego kształtu na pamięć.
Ezarel oderwał się ode mnie i ułożył ostrożnie na łóżku patrząc w moje oczy głębokim, rozpaczliwym spojrzeniem.
Oparł swoje czoło o moje, podwinął moją koszulkę i zaczął delikatnie sunąć chłodnymi palcami po moim brzuchu, w którym rozszalał się rój pijanych z miłości motyli.
- Ez – jęknęłam cichutko czując, jak moja twarz płonie i miałam wrażenie, że zaraz spłonie, spali się na popiół.
Byłam chciwa, pragnęłam go całego na wyłączność, choć wiedziałam, że to niemożliwe.
Ezarel zdjął moją bluzkę i zaczął pocałunkami wyznaczać szlak od moich ust, wędrując niespiesznie przez szyję, obojczyk, piersi i brzuch, zatrzymując się na podbrzuszu. Zaskoczona tym, jak wielką przyjemność i intensywne doznania daje mi jego dotyk rozchyliłam usta wydając z siebie cichy jęk.
Z moich oczu zaczęły płynąć ciężkie, słone łzy. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tęskniłam za jego bliskością. Przez ten cały czas był tak blisko, jednak tak cholernie daleko. Pragnęłam zatrzymać tę chwilę i już nigdy, przenigdy nie wypuszczać jej z rąk.
Tak desperacko pragnęłam spłonąć w jego ramionach i zapomnieć o tym wszystkim.
Podniosłam się na łokciach i trzęsącymi się rękami zdjęłam jego koszulkę. Rzuciłam ją na podłogę i prześliznęłam wzrokiem po jego lekko umięśnionym torsie przygryzając wargę. Spojrzałam w jego oczy, w których czaiła się chyba tona czułości i niemałe zaskoczenie. Przejechałam dłonią po jego ramieniu posyłając mu lekki uśmiech, który odwzajemnił, a ja studiowałam ten uśmiech żałując, że nie mam perfekcyjnie rozwiniętej pamięci ejdetycznej.
Nagle jego palce wśliznęły się pod ramiączka stanika i zsunął je z moich ramion, po czym odpiął go z tyłu muskając moją nagą skórę chłodnymi palcami i rzucił go obok leżącej na podłodze koszulki.
Przymknęłam na chwilę oczy ponownie się kładąc, zaś on złapał za krawędź moich spodenek i zaczął zsuwać je niespiesznie wraz z majtkami.
Wstrzymał na chwilę powietrze, po czym wypuścił je ze świstem patrząc na mnie tak jak ktoś, kto po raz pierwszy widzi słońce.
- Mój Kryształku, jesteś taka śliczna – szepnął rozchylając szerzej oczy, które zdawały się łagodnie lśnić w półmroku.
Wstrzymałam oddech, gdy łagodnie rozchylił moje uda, zaś jedną dłonią zaczął sunąć w górę. Jego palący dotyk przesuwał się coraz wyżej i wyżej, aż do mojej kobiecości. Jęknęłam cicho, gdy włożył we mnie dwa palce i zaczął mnie pieścić, powoli i bardzo, bardzo delikatnie, a moja dusza zapragnęła jednocześnie tańczyć ze szczęścia i wyć z rozpaczy. Zacisnęłam palce na pościeli czując rozchodzące się ciepło i przyjemne dreszcze po calutkim ciele.
- Przyspiesz – jęknęłam cicho, jednak elf na moją prośbę wyjął palce, na co spojrzałam na niego nie kryjąc zdziwienia.
- Nie chcę, byś... byś skończyła w ten sposób – odparł patrząc na mnie czułym, aczkolwiek głodnym spojrzeniem, po czym położył się obok mnie odgarniając z mojej twarzy niesforne kosmyki włosów – Ufasz mi?
Przełknęłam głośno ślinę i pokiwałam energicznie głową.
- Pewnie, że ci ufam. Jak nikomu innemu – odparłam czując otępiające podniecenie i chęć oddania mu dosłownie wszystkiego, co miałam.
Pomimo naszej ciężkiej drogi i prób zrozumienia się nawzajem, stał się dla mnie całym światem.
Bezpieczną przystanią.
W tej chwili nikt ani nic nie miało dla mnie znaczenia – liczyliśmy się tylko my.
Złapałam za krawędź jego spodni i niezdarnie zaczęłam ciągnąć je w dół, na co zaśmiał się cicho i zdjął je wraz z ciemnymi bokserkami.
Byliśmy teraz kompletnie nadzy.
Pocałował mnie przelotnie w usta i ponownie rozchylił ostrożnie moje uda wchodząc między nie.
Nie miałam odwagi spojrzeć w dół, więc skupiłam wzrok na jego zielonych oczach, z których biła teraz ufność, jednak mimo wszystko figlarne iskierki zdawały się w nich wesoło tańczyć.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? Możesz się wyco...
- Po prostu zrób to – powiedziałam z pewnością w głosie.
Uśmiechnął się nieco rozbawiony, wsunął dłonie pod moje pośladki i uniósł moje biodra, po czym wszedł we mnie.
Jęknęłam gardłowo nagłym doznaniem, na co spojrzał na mnie zmieszany.
- Wszystko w porządku? – spytał z troską w głosie.
- W jak największym – zapewniłam oplatając nogi na jego biodrach.
Ezarel posłał mi delikatny uśmiech i zaczął się powoli poruszać, a ja zachłysnęłam się powietrzem zasłaniając usta ręką. Poczułam, jak na calutkim ciele zaczynałam dostawać gęsiej skórki, zaś na mojej skórze pojawiły się kropelki potu, które zaczęły leniwie spływać.
Czułam się wręcz oszołomiona.
Oszołomiona i rozpalona.
- Obiecaj mi, że już zawsze będziesz mnie kochać, Kryształku – wydyszał nieco przyspieszając i pogłębiając pchnięcia.
Dyszałam ciężko pod nim zlana potem obserwując jego twarz nieco zamglonym spojrzeniem rozkoszując się coraz to intensywniejszymi doznaniami, które powoli zaczynały się kumulować i narastać, a ja miałam wrażenie, że zaraz odpłynę, wybuchnę, eksploduję, spłonę, a po mnie zostanie jedynie popiół.
Ezarel nachylił się nade mną składając pocałunek na moich wargach.
- Tak bardzo cię kocham – wyszeptał całując mnie po szyi, zaś ja odchyliłam głowę ciężko dysząc.
Nagle całym moim ciałem wstrząsnęły spazmy rozkoszy, wbiłam paznokcie w jego skórę i wyprężyłam ciało niczym strunę. Chłopak wykonał jeszcze kilka pchnięć, po czym zadrżał, zaś ja poczułam w sobie nieznośne, wilgotne ciepło.
Wyszedł ze mnie, opadł obok mnie na poduszkę i przygarnął mocno do siebie raz po raz całując mnie po twarzy.
Uśmiechnęłam się lekko gładząc jego niebieskie, potargane włosy, które nadal były związane, jednak nie miałam na tyle siły, by uwolnić je z zielonej wstążki.
Te przeżycia... to wszystko było tak piękne, że aż wydawało się prawie nierealne.
- Chciałabym, żebyśmy byli już zawsze razem – mruknęłam półprzytomna.
- I będziemy, tylko daj mi odrobinkę czasu – odparł cicho, jeszcze bardziej zmniejszając dystans między naszymi spoconymi ciałami – Postaram się coś wymyślić.


Chciałabym mu uwierzyć.


_______________________

Nie wierze, że to napisałam xDDD Mimo wszystko mam nadzieje, że sie spodobało, i ten, no... ;; Że nie wyszło jakoś tragicznie bardzo ;;
Wszelkie błędy poprawię, jak znajdę chwilkę czasu ;;

(porzucone) Eldarya: NeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz