Zniszczone

1.5K 197 51
                                    

Tak naprawdę, to już niewiele do mnie docierało.
Spoglądałam tępo gdzieś w przestrzeń całkowicie ignorując to, co mówiła do mnie Ewelein i to, że mnie dotykała.
Coś ukłuło mnie w ramię, to chyba była igła, a przynajmniej tak mi się wydawało. A może mam już bardzo mocne halucynacje? Może podała mi coś halucynogennego?
Zaczęła świecić mi czymś w rodzaju latarki po oczach.
Ani drgnęłam.
Wyciągnęła do mnie dłoń z czymś małym, białym i okrągłym. Może to tabletka? Przynajmniej na to wyglądało.
Zniecierpliwiona wepchnęła mi ową tabletkę do ust, nie stawiałam oporów.
Miała lekko gorzkawy posmak i pozostawiała na moim języku mało przyjemną gorycz.
Elfka krzyczała na mnie, bym to połknęła, jednak ja jakby się zacięłam.
Kompletnie straciłam nad sobą kontrolę.
Oczami wyobraźni ujrzałam na nowo tą masakrę; ogromne plamy krwi na białym puchu z rudymi kępami długich włosów.
Mym ciałem wstrząsnęły torsje, na co Ewelein szybko zareagowała i podsunęła mi miskę, by wypełnić ją ohydnymi rzygowinami.
Ktoś czule masował mnie po plecach szepcąc mi coś do ucha o tym, że wszystko będzie dobrze.
Co będzie dobrze? A jak już coś będzie, to kiedy?
Nic nie będzie dobrze.
Krzywdzę i jestem krzywdzona, to naturalna kolej rzeczy. Każdy krzywdzi, jednak gdy już on sam zostaje skrzywdzony, pyta sam siebie ,,dlaczego ja?" nie zważając na to, ile on sam zadał w całym swoim życiu cierpienia.
W pewien sposób wykorzystałam Nevrę, więc cierpienie dopadło i mnie. Nie rozumiałam tylko, dlaczego odebrano mi właśnie ją.
Czy jestem aż tak złym człowiekiem, że w pełni sobie na to zapracowałam?
- Nie chcę tego mówić, ale... pilnuj jej – usłyszałam od Ewelein – Nevra jest obecnie w ciężkim stanie i nie może przy niej być, a nikogo innego wolnego bez żadnych śladów poparzeń i ran nie ma, prócz ciebie.
Spojrzałam na dziewczynę, która przyglądała mi się z niemałą troską.
- No już, nie patrz tak na mnie – mruknęła – Jako kobieta nie jestem zadowolona z obrotu spraw, jednak jako pielęgniarka muszę się troszczyć o twoje zdrowie zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia istnieje wielkie ryzyko zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, depresji, napadów lęku, zaburzeń snu, nastroju i... i kilka innych zaburzeń na tle psychicznym, które mogą poważnie odbić się na twoim zdrowiu.
- Co się stało Nevrze? – wydukałam całkowicie wypranym z emocji głosem.
- Porozmawiamy o tym jutro, teraz idź odpocząć. O szesnastej masz się u mnie stawić na kontrolę.
Ktoś pomógł mi wstać i wyprowadził mnie z pomieszczenia pełnego pacjentów i zabieganych pielęgniarek, z czego garstka wpadła w małą panikę.
- Chcesz może... coś zjeść? – podniosłam głowę dopiero zdając sobie sprawę, że to Ezarel mnie prowadzi. Trzymał mnie za ramiona pilnując, bym przypadkiem się nie zachwiała i nie padła na podłogę.
Roześmiałam się ponuro i złapałam się pod boki czując, jak łzy znów zaczynają napływać mi do oczu.
- I ty na serio myślisz, że ja w takiej sytuacji jestem w stanie cokolwiek przełknąć? Jesteś w wisielczym humorze, czy jak?
- Wybacz, głupie pytanie – mruknął spuszczając wzrok.
Elf bez słowa zaprowadził mnie do mojego pokoju, posadził na łóżku i usiadł obok kładąc mi dłoń na udzie.
- Chcesz o tym porozmawiać?
- Jest o czym?
- No... Czasami lepiej się wygadać niż wszystko w sobie dusić. Negatywne emocje mogą się w tobie skumulować i wybuchnąć pewnego dnia, co może mieć bardzo opłakane skutki.
- To, że powiem jak się czuję, wcale nic nie zmieni, Ezarel – szepnęłam spuszczając głowę, zaś ciężkim łzom po raz kolejny dałam po prostu skapywać z oczu – To moja wina, rozumiesz? Czuję się tak, jakbym to ja ją zabiła. Powiedz, co ze mnie za przyjaciółka? Jestem taka okropna – szlochałam – To ja powinnam być na jej miejscu.
- Nie mów tak – wyszeptał błagalnym tonem.
- Jak tak mnie pocieszasz, to ja chyba czuję się jeszcze gorzej, niż gdybyś mnie obwiniał – jęknęłam cicho chowając twarz w dłonie – Nie chcę, żebyś próbował, bym poczuła się lepiej. Chcę poczuć ten ból gorzkiej prawdy, na którą zasługuję.
Chłopak bez słowa przytulił mnie, a ja pozwoliłam mu się objąć.
Wszyscy ze Straży mnie znienawidzą za Ykhar, i tak właśnie powinno być.
To wydaje się bardzo właściwe. To będzie moja pokuta za wyrządzone grzechy.
Za śmierć bliskiej memu sercu osoby.
Wszystko zniszczyłam.
Zniszczyłam Ykhar.
Zniszczyłam Valkyona.
Zniszczyłam ich niedoszłą miłość.
Przeze mnie członkowie Straży są ranni, Nevra najprawdopodobniej też.
Jeszcze nigdy w życiu nie czułam tak wielkiego bólu. Nie sądziłam, że cierpienie może przybrać aż tak ogromnego ciężaru.
Wszystko zniszczyłam.
Siebie też.




_________________

Dziś trochę krócej, ale uwaga! Stój! Jeszcze nie wychodź!
Różne myśli mnie dziś napadały i stwierdziłam, że chcę Wam jakoś wynagrodzić moją nieobecność i jakoś podziękować za te wszystkie ciepłe, pełne wsparcia słowa i za to, że po prostu jesteście.
Dlatego też chcę ogłosić... konkurs!
Będzie polegał na tym, by napisać krótkiego shota na 500 do 1000 słów o Gardzi i o swoim WS, a żeby było nieco ciekawiej i żeby nieco powiększyć wachlarz Waszych możliwości, daję możliwość pisania również o Panu Pytajniku (spekulacje mile widziane ^^). Tematyka dowolna, nie musi to być romans.
Główną nagrodą będzie pewna trylogia książek, jednak jaka, to pozostanie niespodzianką. Za 2gie i 3cie miejsce będą sygnaturki Waszych Gardzi na profile (nie będą jakieś super mega dobre, ale też nie rysuję aż tak źle, żeby było jakoś nieproporcjonalnie albo żeby wypalało oczy XD).
Macie czas do niedzieli, do godziny 23 59. Prace możecie wysyłać na facebooku w wiadomości prywatnej.
Wyniki ogłoszę w Poniedziałek - Wtorek na końcu rozdziału.
To tyle z mojej strony (ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚✧

(porzucone) Eldarya: NeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz