- Oj, Erisia, daj spokój! Nie licząc wypraw do kuchni po jedzenie praktycznie przestałaś wychodzić ze swojego pokoju - jęknęła Ykhar - Zamierzasz przeleżeć tu cały swój żywot?
- Jeżeli dzięki temu nie będę musiała widzieć Ezarela, to tak. Tak właśnie wyglądają moje plany na przyszłość - burknęłam chowając twarz w poduszkę.
- Wiesz przecież, że kiedyś będziesz musiała z nim porozmawiać - rudowłosa poprawiła się na łóżku, na którym właśnie siedziała po turecku i delikatnie pomasowała mnie po plecach - To nieuniknione, wiesz o tym?
- Jeżeli stąd nie wyjdę, to owszem. Jest to do uniknięcia.
- Wiesz, że cię kocham, ale czasem jesteś naprawdę nieznośna - westchnęła - Ciągle się o ciebie wypytuje. Obiecuję, że jak pójdziesz z nim ten jeden raz porozmawiać, dam ci spokój.
- Dlaczego ci tak na tym zależy? - spytałam podnosząc wzrok na moją towarzyszkę, która niespokojnie się wierciła.
- Och, no bo on nie daje mi spokoju! Wiesz, jakie to męczące wysłuchiwać jego żali? Miiko też nie daje mi spokoju, bo Ezarel zamiast wypełniać swoje obowiązki łazi za mną i błaga, bym z tobą o nim porozmawiała! Moje obowiązki także przez niego znacząco ucierpiały! - powiedziała przejęta na jednym wydechu żywo przy tym gestykulując.
Zachichotałam cicho i podniosłam się do pozycji siedzącej. Ona jest na prawdę uparta i nie wyglądało na to, by miała zamiar odpuścić. W sumie to się jej nie dziwię. Też bym była zła, gdyby ktoś nieustannie chodził za mną i non stop wylewał swoje żale przeszkadzając mi przy różnych czynnościach.
Na myśl o rozmowie z nim czułam bolesny ścisk w okolicach klatki piersiowej. Przymknęłam oczy i pozwoliłam osaczyć się przeróżnym wspomnieniom, które dzieliłam z Ezarelem. Poczułam, jak na nowo zaczynam pogrążać się w smutku. Byłam tak niewyobrażalnie wyczerpana emocjonalnie, że aż dziw brał, że jakoś dawałam radę. Z ledwością, ale jednak.
- Porozmawiam z nim, ale robię to tylko dla ciebie - dźgnęłam Ykhar w bok, która wyglądała, jakby kamień spadł jej z serca.
- Nawet nie wiesz, jak ogromną przysługę mi tym wyświadczysz - wyszczerzyła się i mocno mnie przytuliła.
- Słono cię to będzie kosztowało - zażartowałam odwzajemniając uścisk, na co Brownie się roześmiała.
- Skoro już cię namówiłam, to mogę już wrócić do swoich obowiązków - dziewczyna uwolniła mnie z uścisku, wstała z łóżka, po czym wyszła z pokoju machając mi na odchodne.
Wzniosłam wzrok ku górze ciężko wypuszczając powietrze nosem. Przycisnęłam dłoń do klatki piersiowej czując, jak panika powoli zaczyna przenikać przez moje ciało.
Nie widziałam Elfa odkąd Miiko przeniosła mnie do Straży Cienia. Byłam niemal pewna, że ma mi to za złe. Jeżeli chodzi o Nevrę, to rzadko mnie odwiedzał. Stwierdził, że chce dać mi trochę czasu. Chciał też, żeby cała Kwatera Główna przestała huczeć o mojej zmianie Straży, toteż nie miałam jeszcze okazji wykonać żadnego zadania.
Chciał, bym przywykła mentalnie do nowych, czekających na mnie obowiązków i kilku innych zmian.
Wstałam z łóżka i niechętnie powlokłam nogami w stronę laboratorium. Im szybciej będę miała to za sobą, tym lepiej.
Nagle drzwi do jednego z pokoi gwałtownie się otworzyły. Z pomieszczenia wyszła Ewelein, zaś zaraz za nią wyszedł Ezarel, który bynajmniej nie wyglądał na niezadowolonego.
Stanęłam jak skamieniała czując, jak nędzne przebłyski odwagi zaczynają się ze mnie ulatniać z prędkością światła. Elfka omiotła mnie obojętnym spojrzeniem, zaś niebiesko-włosy przypatrywał mi się wyraźnie zaskoczony.
Obróciłam się na pięcie i żwawym krokiem zaczęłam wracać do swojego pokoju.
- Cholera, Kryształku, czekaj! - zawołał elf idąc za mną.
- Nie nazywaj mnie tak! - krzyknęłam przez ramię wpadając jak burza do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi.
Trzymałam mocno klamkę z całych sił ściskając ją w swoją stronę, by chłopak nie mógł dostać się do pomieszczenia. Miałam żałośnie mało siły, jednak klucz był za daleko, bym mogła go dosięgnąć. Cóż, lepsze takie durne trzymanie drzwi niż, żeby tak po prostu wpuścić go do środka i nie stawiać żadnego oporu.
Ezarel zaczął szarpać za klamkę, na co ja starałam się ścisnąć ją jeszcze mocniej.
- Idź do swojej przyszłej narzeczonej! Widać, że dogadujecie się doskonale!
- Nie zachowuj się jak dziecko! Ja... po prostu musiałem z nią coś omówić.
- Coś dotyczącego zaręczyn?! Czyżbyście już przebierali w katalogach za sukienką i garniturem?!
Chłopak przestał szarpać klamkę, po czym szarpnął ją tak mocno, że drzwi do mojego pokoju otworzyły się z hukiem. Zachwiałam się lecąc razem z drzwiami, jednak Ezarel złapał mnie chroniąc od bliższego kontaktu z podłogą. Odskoczyłam od niego jak oparzona obejmując się rękami w pasie.
- Czego chcesz? - warknęłam wchodząc wgłąb mojego pokoju.
- Dobrze wiesz, że chciałem z tobą porozmawiać - wszedł do pomieszczenia i ostrożnie przymknął za sobą drzwi.
- No więc? Mów szybko co masz do powiedzenia i zjeżdżaj stąd.
Elf westchnął nerwowo drapiąc się po karku.
- Moja rodzina i rodzina Ewelein podpisały pewnego rodzaju... umowę - wydukał - Mamy teraz obowiązek pobrać się i starać o potomstwo. Jeżeli się nie dostosuję, wykluczą mnie z rodziny. To chyba największa hańba dla elfów, zaraz po związku z przedstawicielem innego gatunku niż nasz.
- Dzięki za uświadomienie, że związek ze mną byłby jedną z największych hańb - prychnęłam - Do tego jeszcze wiadomość, że masz zamiar pieprzyć Ewelein... Moje gratulacje! - sarknęłam - Życzę licznego potomstwa.
Wizja Ezarela i Ewelein w jednym łóżku boleśnie ścisnęła moje gardło, przez co z wielkim trudem przychodziło mi przełykanie śliny. Zamrugałam szybko powiekami próbując powstrzymać napływające łzy i wymazując z głowy ten bolesny dla mnie obraz. Nie chciałam, by jej dotykał.
Pragnęłam, by jego dotyki były zarezerwowane jedynie dla mnie.
- Nie o to mi chodziło - mruknął - Chciałem cię tylko uświadomić, że nie mam wyboru. Mój ród jest jednym z najczystszych rodów stąpających po całej Eldaryi. Zrozum, muszę wypełnić swój obowiązek i przeznaczenie. Prawie każdy elf pobiera drugiego elfa i jest to przesądzone niemal od chwili narodzin. Poza tym w mojej rasie ostatnio został wychwycony ogromny niż demograficzny.
- Rozumiem, ale wybacz, nie obchodzi mnie wasz głupi niż - szepnęłam - Skończyłeś już?
- Chciałem jeszcze przeprosić za to, że od razu nie powiedziałem ci o tych zaręczynach. Przepraszam również za moje kłamstwo.
- Kłamstwo?
- Tak. Skłamałem mówiąc, że nasz pocałunek był błędem. Nigdy go tak nie postrzegałem - wyciągnął do mnie dłoń i niepewnie dotknął mojego policzka - To była jedna z piękniejszych chwil, jakich mogłem uświadczyć w całym moim życiu. Zależy mi na Tobie, zrozum to. Jakaś tajemnicza siła cholernie mnie do Ciebie ciągnie, wiesz?
Policzki nieznośnie mnie zapiekły, zaś w moim sercu od nowa zapłonął płomyczek nadziei, który od razu starałam się stłumić.
Nie łudź się, on nigdy nie będzie należał do Ciebie. Nie Ty jesteś mu przeznaczona - podpowiadał głos rozsądku.
- To już i tak mało istotne - spuściłam wzrok zagryzając wargę - Poza tym trochę ciężko mi wierzyć twoim słowom. Od samego początku mnie poniżałeś i chciałeś się pozbyć.
- Nie. to nie tak, ja...
- Chcę zostać sama - przerwałam mu w połowie zdania - Wyjdź.
Chłopak popatrzył na mnie smutno cofając rękę, po czym tak, jak prosiłam wyszedł z mojego pokoju zostawiając mnie samą.
Musiałam w spokoju przetrawić te wszystkie informacje. Położyłam się na łóżku i zwinęłam się w kłębek. Byłam tak nerwowo wycieńczona, że nawet nie zauważyłam, w którym momencie zdołałam usnąć.
CZYTASZ
(porzucone) Eldarya: Never
Fiksi PenggemarMiłość może dopaść dosłownie wszędzie, o czym dowiedziała się Erika, która odnalazła ją... w nienawiści. Jednak czy nienawiść jest na tyle silna, by miłość nie zdążyła jej do końca przygasić? Czy przeznaczenie pozwoli dziewczynie poznać, jak...