4.

558 56 96
                                    

***

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

Theo

Przez dłuższą chwilę nie jestem w stanie wydusić z siebie niczego konkretnego. Co mam powiedzieć? Hej Shai, kopę lat?

Shailene wpatruje się w moją twarz. Wygląda tak, jakby chciała coś powiedzieć, ale chyba też nie wie, co.

- Kochanie, kto to? - Słyszymy głos, po czym w drzwiach pojawia się wysoki, dobrze zbudowany blondyn, w samych spodenkach. Obejmuje Shailene od tyłu, kładąc troskliwie  dłonie na jej brzuchu. Całuje ją w policzek, a ja mam ochotę go poprzestawiać mu kilka rzeczy na twarzy, albo po prostu zabić. Nie dotykaj jej. Ona jest moja, to mnie kochała i zawsze będzie mnie kochać.

- Hm. To Theo. Theo James - odpowiada dziewczyna, przygryzając wargę.

- Och, ten Theo - mówi blondyn. Co, zna mnie? Niby skąd? Nie przypominam sobie, żebym wcześniej go spotkał. - Graliście razem w tym filmie, który oglądaliśmy. Niezgodna?

- Tak - rzuca krótko Shai.

- Liam, chłopak Shai - wyciąga do mnie rękę.

Wsadź ją sobie w dupę, idioto.

- Theo... przyjaciel Shai - ściskam mocno jego rękę.

- Może wejdziesz do środka, Theo? - Proponuje Shailene i przepuszcza mnie w drzwiach.

Kierujemy się do ogrodu. Chyba przerwałem im śniadanie... Siadam na krześle, a Shai i Liam na przeciwko mnie. Wciąż nie mogę uwierzyć, że ona jest w ciąży. Z innym. Nie ze mną... Będzie miała dziecko, podczas gdy ja swoje straciłem... Chris miałby już dwa latka...

Nie. Nie mogę teraz o nim myśleć, bo mogę się zaraz rozpłakać jak dziecko. Wciąż nie przebolałem tej straty. Czuję się już nieco lepiej, ale już nigdy w życiu nie będę mógł być w pełni szczęśliwy.

- A więc - zaczynam, żeby przerwać tę niezręczną ciszę. - Gdzie się podziewałaś przez te dwa lata, Shai?

- Uhm. Wyjechałam do Nowej Zelandii. Tam poznałam Liama - uśmiecha się do niego czule, a on znów ją całuje. Czuję się tak, jakby ktoś wbijał szpilki w moje serce. Nie potrafię znieść tego widoku, wciąż ją kocham. I to bardzo...

- Tak, wynająłem jej dom po moich dziadkach - wtrąca Liam. - Jakoś tak się złożyło, że miło nam się spędzało czas razem. Mamy wiele wspólnych zainteresowań. W końcu, podczas lekcji surfowania odważyłem się i ją pocałowałem - Liam uśmiecha się do Shailene i przytula ją do siebie. - Pamiętasz, kochanie?

- Oczywiście, skarbie...

Kochanie, skarbie... Czy oni robią to specjalnie? Czuję się coraz gorzej, jakbym miał zaraz dostać jakiegoś ataku. Kuje mnie w sercu. Muszę się uspokoić. W tym roku skończę czterdzieści lat, muszę na siebie bardziej uważać. Nie chciałbym dostać zawału.

- Miesiąc później zostaliśmy parą. A niecałe siedem miesięcy temu dowiedzieliśmy się, że jestem w drugim tygodniu ciąży - opowiada dalej rozpromieniona Shailene. Dosłownie bije od niej szczęście, takie szczęście, którego ja nigdy nie byłem w stanie jej dać.

- Och. Gratulacje - udaje mi się wydukać. - Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Że znalazłaś kogoś, kto potrafił cię taką uczynić.

To chyba największe kłamstwo w całym moim życiu.

- Dziękuję, Theo - odpowiada, posyłając mi miły uśmiech. - A co u ciebie? I u Chrisa? Pewnie to już duży chłopak, bardzo chciałabym go zobaczyć...

Mina mi rzednie. Ona nie wie... Łzy zaczynają zbierać się w moich oczach, chociaż cholernie się staram, żeby je powstrzymać. Jak to możliwe, że o tym nie słyszała? Media na całym świecie nie dawały mi spokoju, nie potrafiły uszanować mnie i tego, że nie zamierzam z nimi rozmawiać. Dla nich liczył się skandal, matka która utopiła swojego syna. No, ale znając Shai, nie miała dostępu do informacji ze świata, bo nie interesują ją takie rzeczy. Ale... jej rodzina. Na pewno wiedziała. Przecież Lori zadzwoniła do mnie z kondolencjami. Nie powiedziała nic Shai?

- Shai... - zaczynam drżącym głosem. - Chris... Chris nie żyje. Od dwóch lat...

CDN.

Dzisiaj ostatni Harry! 💕💕💕

WHO OWNS MY HEART (SHEO STORY) [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz