***
***
Theo
- Shailene nigdy nie będzie z tobą w pełni szczęśliwa - warczę, podduszając Liama. Próbuje uwolnić się z dźwigni, którą mu założyłem, ale nie ze mną te numery.
- Taaa, niby dlaczego? - Odpowiada Liam, który robi się purpurowy na twarzy.
- Bo nie nazywasz się Theo James, nie jesteś ani trochę tak przystojny i seksowny jak ja, no i z charakteru też mnie nie przypominasz.
- To chyba dobrze, nie? Nie jestem gnojkiem - Liamowi w końcu udaje się wyswobodzić i oddycha z trudem.
- Gnojek nie gnojek, Shai zawsze będzie mnie kochała - mówię pewnie.
Liam staje na przeciwko mnie. Mam ochotę zetrzeć mu z twarzy ten ironiczny uśmieszek, z którym na mnie patrzy.
- Założymy się, że z łatwością zdobędę Shai? - Proponuję. - Że mi się nie oprze i zaciągnę ją do łóżka. Udowodnię ci wtedy, że Shai nie kocha cię tak mocno, jak deklaruje.
- Ona by nigdy tego nie zrobiła - prycha Liam. - Ufam swojej dziewczynie.
- Kilkanaście minut temu całowaliśmy się tak gorąco, że gdybyś tutaj nie wszedł, to na pewno skończylibyśmy w łóżku - uśmiecham się kpiąco.
- Ona się po prostu zapomniała, kiedyś cię kochała i pocałowała cię z sentymentu.
- Oj stary, to nie był sentymentalny całus, to był wstęp do namiętnego seksu i ja ci to mówię.
- Nie będę się z tobą zakładał o Shai! To głupie, ona nie jest przedmiotem! - Wścieka się Liam.
- Boisz się - stwierdzam. - Wiesz, że nie możesz być pewnym jej uczuć i cię to boli.
- Dobra, niech będzie. Załóżmy się. Ten, który przegra...
- Na zawsze usuwa się z życia Shai. No oczywiście, nie z życia waszej córki, ona cię będzie potrzebowała. Ale Shai potrzebuje mnie - kończę.
Wyciągam ku niemu rękę, a on ściska ją, próbując zmiażdżyć mi palce, więc odwdzięczam mu się tym samym.
Nagle do pokoju wpada Miles z dzikim wrzaskiem.
- ZBIOROWY SEKS! - Rzuca się na nas, po czym odskakuje. - Ej, to wasza gra wstępna? Uścisk dłoni?
- To najstarszy, najbardziej erotyczny gest świata, nie wiedziałeś o tym? - Poruszam brwiami.
- Liam? - Do pokoju wchodzi Shai i najpierw patrzy na swojego chłopaka, a później rzuca mi ukradkowe spojrzenie.
- W porządku, kochanie, musieliśmy ze sobą porozmawiać. Po męsku.
- Idę pogadać z Zoë, okej? - Shai całuje Liama w policzek i wychodzi.
- To co, który jest pasywny, a który aktywny? - Pyta Miles.
- Ja lubię dymać, a nie być dymany - parskam śmiechem i klepię Liama w tyłek, a on odsuwa się z krzywą miną. - Wyluzuj, dziubdziusiu - poruszam sugestywnie brwiami.
***
Shailene
Zoë zabiera mnie do swojego pokoju i zamyka drzwi. Siadamy na jej łóżku, na przeciwko siebie.
- Co tam się stało? - Pyta, patrząc na mnie zaciekawiona.
Wzdycham ciężko i przeczesuję ręką włosy. Najchętniej odwlekałabym odpowiedź na to pytanie w nieskończoność, ale Zoë jest moją przyjaciółką, nie będzie mnie oceniać.
- Theo powiedział, że chce, żebym z nim była... - zaczynam powoli. - Wyznał, że mnie kocha i... pocałował mnie.
- Całowałaś go też?
- Yyy... tak - spuszczam głowę, zawstydzona. - Chciałam przerwać, ale Theo naciskał i naciskał m, a wtedy wszedł Liam.
- Widział jak się całujecie?
- Tak... Ale zareagował bardzo spokojnie, chciał po prostu pogadać „po męsku" z Theo.
- Dał mu po mordzie?
- Nie wiem, jak weszłam z Milesem to ściskali sobie ręce - kręcę głową. - Nie za bardzo to rozumiem...
- Jest ważniejsza sprawa - Zoë przygryza wargę. - Kochasz Liama?
- Tak - odpowiadam pewnie.
- A Theo...?
- Nie... nie wiem, Zoë, nie wiem... - patrzę zrozpaczona na przyjaciółkę.
Nie wiem.
CDN.
LEGO BATMAN świetne 💕 Ale byłoby lepsze, gdyby Batmana zagrał Theo 😂👇🏿
CZYTASZ
WHO OWNS MY HEART (SHEO STORY) [2]
FanfictionOpowiadanie jest drugą częścią „Wish you were here". Miłego czytania :)