***
***
Shailene
Kilka dni później, jestem na zakupach z Liamem i Zoë. Muszę w końcu kupić rzeczy dla małej, takie jak łóżeczko, przewijak, czy wózek, ale także ubranka, butelki... Przez jakiś czas, po porodzie zostaniemy tutaj, bo chcę być blisko swojej mamy, która obiecała, że mi na początku pomoże.
- Kochanie, zobacz jakie słodkie! - Zachwyca się Liam, idąc w naszą stronę z różowymi sukieneczkami. Przewracam oczami.
- Nie ma mowy, żebym robiła ze swojej córki słodką landrynkę. Dlaczego klasyfikuje się styl dzieci na podstawie płci? A jeśli ubiorę ją na niebiesko, to znaczy, że zrobię z niej chłopca?
Mina Liama rzednie, więc robi mi się go trochę żal. On jest totalnie nakręcony jeśli chodzi o bycie tatą i najchętniej kupiłby dla naszej małej wszystko ze sklepu. Muszę mu czasami wylać kubeł zimnej wody na głowę, żeby wrócił do rzeczywistości.
- Dobra, możemy wziąć coś różowego, ale niech to będzie jedna sukienka, a nie dziesięć - mówię w końcu, a na jego twarzy znów pojawia się uśmiech. - Istnieją również inne kolory, pamiętaj o tym!
Liam znów znika między półkami, a Zoë robi śmieszną minę.
- On jest dziwny - stwierdza.
- Po prostu się cieszy, to nasze pierwsze dziecko.
Zoë mruczy coś pod nosem.
- Co mówiłaś? Nie dosłyszałam - patrzę na nią podejrzliwie.
- Nic, nic. Hmm... Rozmawiałaś z Theo?
I znów powracamy do tego samego tematu. Zoë wciąż męczy mnie rozmową o Theo. Wiem, że chciałaby, żebym to z nim się związała, zresztą kibicowała nam od samego początku, już gdy zaczęliśmy kręcić Niezgodną. Nie mam już siły tłumaczyć jej, że jestem z Liamem i ma dać sobie spokój z wciskaniem mi Theo na każdym kroku. Miał swoją szansę i jej nie wykorzystał. Moje życie diametralnie się zmieniło i nie ma w nim miejsca dla Theo jako mojego chłopaka. Mogę zaoferować mu tylko przyjaźń. I to wszystko.
- Nie Zoë, nie rozmawiałam - odpowiadam znudzona. - Nic mnie z nim nie łączy.
- A jednak go całowałaś - zauważa Zoë. - To musi coś znaczyć, Woodley, nie oszukasz mnie.
- Zapomniałam się, okej? Nie powinnam, to był błąd, ale już nigdy go nie powtórzę, więc przestań. Jak ci tak bardzo zależy, to sama się za niego weź.
- Ja i Theo? - Zoë parska śmiechem. - Owszem, jest seksowny, ale nigdy nie poczułam do niego nic więcej niż przyjacielską sympatię, a ty moja droga - wskazuje na mnie oskarżycielsko palcem. - Kochałaś go od samego początku i dalej go kochasz. Sama siebie oszukujesz.
- Theo ci zapłacił, czy co? - Jęczę, nie mogąc już słuchać jej mądrości. - A może cię czymś szantażuje? Dlaczego tak bardzo trzymasz jego stronę?
- Od zawsze byłam fanką Sheo - wytyka mi język.
Wzdycham z frustracją i kieruję się w stronę wózków, a przyjaciółka idzie za mną. Rozglądam się w poszukiwaniu tego idealnego, gdy znów do akcji wkracza Liam.
- Shai, zobacz, ten jest prześliczny - pokazuje mi bladoróżowy wózek z kokardkami.
- Liam, a czy ty słuchałeś uważnie tego, co mówiłam wcześniej? - Przewracam oczami. - Nie ma mowy. Bierzemy ten - podchodzę do wózka w granatowym kolorze. - Jest praktyczny i nie wygląda jak dla lalki. Ten twój będzie się strasznie brudził. I ani słowa więcej - ucinam, gdy widzę, że otwiera usta. Kiwa tylko głową i znów odchodzi.
- Rany, ale posłuszny - prycha Zoë. - Z nim jest naprawdę coś nie halo i ja ci to mówię, a zawsze mam rację.
- No jasne - wytykam jej język i kierujemy się na dalsze poszukiwania.
CDN.
Hej! ✋🏿
Niedługo startuje moje nowe opowiadanie, które znajdziecie już na moim profilu 👇🏿
A nasza Shai była wczoraj w programie Late Night u Setha Meyersa. Wyglądała prześlicznie 💕💕💕😍
Miłego dnia! (dla mnie będzie miły, bo idę na Greya 😂 mam nadzieję, że zaczerpnę nowych inspiracji do opowiadania 😂😂👌🏿👈🏿)
CZYTASZ
WHO OWNS MY HEART (SHEO STORY) [2]
FanfictionOpowiadanie jest drugą częścią „Wish you were here". Miłego czytania :)