***
***
Theo
Obejmuję Shai, głaszczę jej plecy, a moje usta miażdżą jej wargi w intensywnym pocałunku. Spływa na mnie jednocześnie tyle emocji... radość, euforia, podniecenie, tęsknota za tym, co było kiedyś i co teraz próbuję odbudować.
- Theo, nie, nie mogę... - mówi Shai, odrywając się ode mnie. Nie brzmi to dla mnie na tyle przekonywująco, żebym się tym przejął, więc ponownie ją całuję, choć jej wargi muszą być już nieźle obolałe, skoro moje też takie są.
To jest to. Zawsze tak było. Gdy tylko byliśmy blisko siebie, między nami wybuchał ogień. Ogień miłości i pożądania. Chemia między naszą dwójką jest tak silna, że choćbyśmy nie wiem jak się bronili, to nie potrafimy się sobie oprzeć.
Jesteśmy sobie przeznaczeni. Od samego początku, od tej chwili, kiedy wszedłem na przesłuchanie, a ona siedziała z produkcją i wspólnie szukali odpowiedniego faceta do roli Cztery. Tak naprawdę, to ona mnie wybrała. Do niej należał decydujący głos i wybrała mnie.
- Theo - Shai ponownie się ode mnie odsuwa, próbując uspokoić oddech. - Nie rób tego.
Zaczynam całować jej policzki, nos, brodę, szczękę, zbliżam się do ucha.
- Theo, proszę cię, ja tego nie chcę, mam Liama - odpycha mnie zdecydowanie, ale chwytam jej obie dłonie i trzymam nad jej głową, na ścianie.
- Kocham cię, Shai - mruczę. - Tak strasznie cię kocham. Proszę, daj nam szansę. Zrobię dla ciebie wszystko, tylko bądź ze mną. Kochanie, zostaw Liama i bądź ze mną. Obiecuję, że zaopiekuję się tobą i twoją córką... - muskam jej wargi, a w tym momencie drzwi otwierają się gwałtownie i do środka wpada Liam.
Przez ułamek sekundy patrzy na nas, po czym jego twarz wykrzywia grymas gniewu. Podchodzi bliżej.
- Liam! Przepraszam, ja nie... - zaczyna przerażona Shai.
- Shai, proszę cię, wyjdź stąd na chwilę, dobrze? Ja i Theo musimy sobie porozmawiać jak prawdziwi mężczyźni - mówi i patrzy na mnie wyzywająco.
Kretyn. Myśli, że się wystraszę? No to się grubo pomylił.
- Liam, co ty chcesz zrobić? - Shai chwyta go za rękę.
- Shai, naprawdę, daj nam chwilę, okej? Muszę mu coś wytłumaczyć - naciska Liam.
Shai patrzy na nas z niepokojem, ale posłusznie wychodzi. Liam zwraca się w moją stronę i patrzy na mnie jak na wyjątkowo obrzydliwego robaka.
- Co ty sobie, kurwa, wyobrażasz? - Syczy i zaciska pięści.
- A co, boisz się? - Śmieję się ironicznie. - Masz czego, oj masz. Mnie i Shai łączy takie uczucie, którego nigdy nie zdołasz odtworzyć. Widziałeś filmy, w których graliśmy? Widziałeś tę chemię między nami? Nie udawaliśmy. To było prawdziwe. Kocham ją, a ona mnie. Nigdy nie przestała, bo jej miłość do mnie jest za silna. Może wydaje jej się, że ciebie też kocha, ale prawda jest taka, że oszukuje tylko samą siebie. Zaopiekowałeś się nią po naszej kłótni, wpadła ślepo w twoją zasadzkę, ale nie będzie w niej tkwiła wiecznie. W końcu zda sobie sprawę, że jej przeznaczeniem jest bycie ze mną. Chyba nie chcesz być oszukiwany, prawda? Będziesz co chwilę na nas wpadał, ona mi się nie oprze... - w tej chwili czuję jak jego pięść ląduje na moim nosie. Syczę z bólu i unoszę ręce, żeby obronić się przed kolejnym ciosem.
- Ty skurwysynie! - Krzyczy Liam, kiedy tarzamy się po podłodze, obijając sobie nawzajem twarze. - Wykorzystałeś ją, potraktowałeś jak śmiecia! To ja zdołałem ją uszczęśliwić, a ty chcesz teraz wszystko zepsuć! Zostaw nas w spokoju! - Znowu jesteśmy na nogach, a Liam popycha mnie na ścianę. Czuję dotkliwy ból z tyłu głowy, ale kopię go z całej siły w brzuch, a on zwija się z bólu, oddychając z trudem. Po chwili jednak doskakuje do mnie, ale go odpycham, wcześniej dając mu mocnego chlapa w ucho. Nie dbam już o nic, muszę się go pozbyć z mojej drogi do szczęścia...
CDN.
Okej, na tę chwilę, po przeliczeniu głosów, przedstawia się to tak:
Theo - 15
Liam - 12
Nie spodziewałam się, że będzie tyle głosów na Liama i jestem miło zaskoczona! 💕💕💕
Teraz mam jeszcze większy mętlik w głowie, szczerze mówiąc 😂
Ale dziękuję za głosowanie, miło wiedzieć, że tyle osób polubiło Liama! 💕
CZYTASZ
WHO OWNS MY HEART (SHEO STORY) [2]
FanfictionOpowiadanie jest drugą częścią „Wish you were here". Miłego czytania :)