18.

512 52 107
                                    


***

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

Shailene

Po dwóch tygodniach, moja twarz wygląda już normalnie. Jednak nie pozbyłam się strachu... Żyję w nim od wielu dni, bo nie wiem, kiedy Liamowi coś odbije... Już teraz wiem, że jest w stanie mnie uderzyć, ale nie mam pojęcia jak daleko może się posunąć.

Znalazłam się w pułapce bez wyjścia. Nie mogę nikomu powiedzieć, że Liam jest wobec mnie agresywny, bo się na mnie zemści, odbierając to, co dla mnie najcenniejsze - moją córeczkę. To ja noszę ją pod sercem już prawie dziewięć miesięcy. Nie mogę pozwolić na to, żeby mi ją zabrał i wywiózł tam, gdzie już nigdy ich nie znajdę.

Czy ja go w ogóle znam?

Wydawało mi się, że tak. Jestem z nim już dwa lata... Ale nigdy nie poznałam jego rodziny, która ponoć mieszka gdzieś tutaj w Stanach. Powiedział mi o swoich dziadkach, ale w jego mieszkaniu nie zauważyłam żadnych zdjęć rodzinnych... Czy nadal wierzę w to wszystko, co mi wcześniej powiedział? Nie wiem. Nie wiem kim jest człowiek, z którym żyję pod jednym dachem. Wydawało mi się, że mnie kocha i nigdy nie skrzywdzi. Przecież wiedział, co przeszłam przez Theo i obiecywał mi, że mnie nie zrani...

Siniaki zniknęły. Ale rany w psychice nie zagoją się tak łatwo...

***

Liam znika na całe dnie i w ogóle nie mówi mi, gdzie przebywa. Zazwyczaj jestem w domu sama, mama proponowała kilka razy, ze przyjdzie, ale nie chciałam, żeby zobaczyła, że Liam mnie uderzył, więc odmówiłam. Ciągle zbywam też Zoë i Theo, którzy wymuszają na mnie spotkanie. Nie chcę ryzykować złości Liama, kiedy dowie się, że byłam gdzieś z Theo. Boję się, że może nie opanować swojej złości i uderzyć mnie w brzuch.

Mój telefon znów dzwoni. Theo... Zastanawiam się, czy odebrać... Jednak robię to, bo obawiam się, ze gdybym tego nie zrobiła, to mógłby tu przyjechać, a wtedy byłoby zdecydowanie gorzej.

- Cześć Shai - odzywa się z tym swoim silnym, brytyjskim akcentem, który tak uwielbiam.

- Hej, Theo - odpowiadam, starając się, żeby mój głos brzmiał entuzjastycznie.

- Kochana, martwię się o ciebie. Czuję, że coś jest nie tak u ciebie.

- Wszystko w porządku - śmieję się sztucznie. - Naprawdę nie musisz się martwić. Po prostu Kalea mocno daje mi się we znaki i nie czuję się najlepiej.

- Może przyjadę?

- Nie, nie trzeba! - Odpowiadam niemal natychmiast. - Liam naprawdę dobrze się nami zajmuje, dba o nas.

- No tak... Ale jakbyś czegoś potrzebowała, to zadzwoń, dobrze kochanie?

Przymykam oczy. Potrzebuję cię teraz, Theo. Chciałabym, żebyś mnie przytulił.

- Dziękuję, Theo.

- Mówię poważnie. Kocha...

- Muszę kończyć, trzymaj się - rozłączam się natychmiast, słysząc trzask drzwi.

W salonie pojawia się Liam. Patrzy na mnie przez chwilę, po czym jego wzrok pada na czekoladkach od Theo, które leżą na stole.

- Czyś ty zwariowała?! - Podchodzi do mnie i bierze do ręki pudełko. - Czym ty karmisz nasze nienarodzone dziecko?! Takim paskudztwem?! Do reszty zgłupiałaś? - Zaczyna rozsypywać czekoladki po całym salonie, po czym wyrzuca za siebie pudełko. - Posprzątaj to i przyjdź do sypialni.

Patrzę na niego ze strachem.

- Liam, nie mogę, naprawdę źle się czuję - na myśl o seksie aż mnie skręca. Moje ciało jest obolałe.

- Nie pytałem cię o zgodę. Masz pięć minut - warczy i kieruje się na górę.

Klękam na podłodze i zaczynam zbierać wszystkie czekoladki, które wysypał Liam. Kiedy kończę, wyrzucam je do śmietnika, po czym, trzęsąc się delikatnie, idę do sypialni.

Liam czeka już na łóżku, nagi.

- Ściągaj ubrania - rzuca w moją stronę.

- Liam, my już chyba nie powinniśmy... Poród już niedługo...

- Rozbieraj się - powtarza.

Nadal się trzęsąc, ściągam z siebie sukienkę i bieliznę. Liam wstaje i popycha mnie na łóżko, po czym rozszerza moje nogi i bez ostrzeżenia, wchodzi we mnie ostro. Przez moje ciało przechodzi ostry ból, a w moich oczach pojawiają się łzy.

Błagam, niech tylko nic się nie stanie mojemu dziecku... Tylko o tym jestem w stanie myśleć.

Kiedy kończy, wysuwa się ze mnie, wstaje i wychodzi z pokoju. Między nogami czuję rozdzierający ból, bo ten seks był brutalny, w niczym nie przypominał naszych wcześniejszych... na nadgarstkach i szyi mam siniaki, bo mocno mnie trzymał, choć nie musiał.

Zwijam się w kłębek i przykrywam kołdrą. Nie jestem na razie w stanie wstać z łóżka.

CDN.

Dobranoc 💕

WHO OWNS MY HEART (SHEO STORY) [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz