******
Shailene
Po dwóch tygodniach, moja twarz wygląda już normalnie. Jednak nie pozbyłam się strachu... Żyję w nim od wielu dni, bo nie wiem, kiedy Liamowi coś odbije... Już teraz wiem, że jest w stanie mnie uderzyć, ale nie mam pojęcia jak daleko może się posunąć.
Znalazłam się w pułapce bez wyjścia. Nie mogę nikomu powiedzieć, że Liam jest wobec mnie agresywny, bo się na mnie zemści, odbierając to, co dla mnie najcenniejsze - moją córeczkę. To ja noszę ją pod sercem już prawie dziewięć miesięcy. Nie mogę pozwolić na to, żeby mi ją zabrał i wywiózł tam, gdzie już nigdy ich nie znajdę.
Czy ja go w ogóle znam?
Wydawało mi się, że tak. Jestem z nim już dwa lata... Ale nigdy nie poznałam jego rodziny, która ponoć mieszka gdzieś tutaj w Stanach. Powiedział mi o swoich dziadkach, ale w jego mieszkaniu nie zauważyłam żadnych zdjęć rodzinnych... Czy nadal wierzę w to wszystko, co mi wcześniej powiedział? Nie wiem. Nie wiem kim jest człowiek, z którym żyję pod jednym dachem. Wydawało mi się, że mnie kocha i nigdy nie skrzywdzi. Przecież wiedział, co przeszłam przez Theo i obiecywał mi, że mnie nie zrani...
Siniaki zniknęły. Ale rany w psychice nie zagoją się tak łatwo...
***
Liam znika na całe dnie i w ogóle nie mówi mi, gdzie przebywa. Zazwyczaj jestem w domu sama, mama proponowała kilka razy, ze przyjdzie, ale nie chciałam, żeby zobaczyła, że Liam mnie uderzył, więc odmówiłam. Ciągle zbywam też Zoë i Theo, którzy wymuszają na mnie spotkanie. Nie chcę ryzykować złości Liama, kiedy dowie się, że byłam gdzieś z Theo. Boję się, że może nie opanować swojej złości i uderzyć mnie w brzuch.
Mój telefon znów dzwoni. Theo... Zastanawiam się, czy odebrać... Jednak robię to, bo obawiam się, ze gdybym tego nie zrobiła, to mógłby tu przyjechać, a wtedy byłoby zdecydowanie gorzej.
- Cześć Shai - odzywa się z tym swoim silnym, brytyjskim akcentem, który tak uwielbiam.
- Hej, Theo - odpowiadam, starając się, żeby mój głos brzmiał entuzjastycznie.
- Kochana, martwię się o ciebie. Czuję, że coś jest nie tak u ciebie.
- Wszystko w porządku - śmieję się sztucznie. - Naprawdę nie musisz się martwić. Po prostu Kalea mocno daje mi się we znaki i nie czuję się najlepiej.
- Może przyjadę?
- Nie, nie trzeba! - Odpowiadam niemal natychmiast. - Liam naprawdę dobrze się nami zajmuje, dba o nas.
- No tak... Ale jakbyś czegoś potrzebowała, to zadzwoń, dobrze kochanie?
Przymykam oczy. Potrzebuję cię teraz, Theo. Chciałabym, żebyś mnie przytulił.
- Dziękuję, Theo.
- Mówię poważnie. Kocha...
- Muszę kończyć, trzymaj się - rozłączam się natychmiast, słysząc trzask drzwi.
W salonie pojawia się Liam. Patrzy na mnie przez chwilę, po czym jego wzrok pada na czekoladkach od Theo, które leżą na stole.
- Czyś ty zwariowała?! - Podchodzi do mnie i bierze do ręki pudełko. - Czym ty karmisz nasze nienarodzone dziecko?! Takim paskudztwem?! Do reszty zgłupiałaś? - Zaczyna rozsypywać czekoladki po całym salonie, po czym wyrzuca za siebie pudełko. - Posprzątaj to i przyjdź do sypialni.
Patrzę na niego ze strachem.
- Liam, nie mogę, naprawdę źle się czuję - na myśl o seksie aż mnie skręca. Moje ciało jest obolałe.
- Nie pytałem cię o zgodę. Masz pięć minut - warczy i kieruje się na górę.
Klękam na podłodze i zaczynam zbierać wszystkie czekoladki, które wysypał Liam. Kiedy kończę, wyrzucam je do śmietnika, po czym, trzęsąc się delikatnie, idę do sypialni.
Liam czeka już na łóżku, nagi.
- Ściągaj ubrania - rzuca w moją stronę.
- Liam, my już chyba nie powinniśmy... Poród już niedługo...
- Rozbieraj się - powtarza.
Nadal się trzęsąc, ściągam z siebie sukienkę i bieliznę. Liam wstaje i popycha mnie na łóżko, po czym rozszerza moje nogi i bez ostrzeżenia, wchodzi we mnie ostro. Przez moje ciało przechodzi ostry ból, a w moich oczach pojawiają się łzy.
Błagam, niech tylko nic się nie stanie mojemu dziecku... Tylko o tym jestem w stanie myśleć.
Kiedy kończy, wysuwa się ze mnie, wstaje i wychodzi z pokoju. Między nogami czuję rozdzierający ból, bo ten seks był brutalny, w niczym nie przypominał naszych wcześniejszych... na nadgarstkach i szyi mam siniaki, bo mocno mnie trzymał, choć nie musiał.
Zwijam się w kłębek i przykrywam kołdrą. Nie jestem na razie w stanie wstać z łóżka.
CDN.
Dobranoc 💕
CZYTASZ
WHO OWNS MY HEART (SHEO STORY) [2]
FanfictionOpowiadanie jest drugą częścią „Wish you were here". Miłego czytania :)