Rozdział XVI

468 26 1
                                    

Rozpoczął się grudzień.
Na dworze nie było ani grama śniegu. Za to był deszcz i ciągła plucha. Aż się z domu nie chciało nosa wychylić.
                 Poza tym, oprócz pracy nie miałam okazji gdzie wychodzić. Anka zajęta była księgarnią, później obowiązkami domowy przez to nie miała czasu na nic. Było to niespotykane ale i jej zdążały się ciężkie i zapracowane dni. Inga natomiast totalnie zwariowała na punkcie Artura. Wiedziałam że prawdopodobnie i teraz są sobą zajęci więc nie chciałam dzwonić.

                Leokadia oglądała jakiś turecki serial lecący w telewizji i nie zwracała na mnie praktycznie uwagi. Usiadłam obok niej na kanapie i głośno westchnęłam, zrobiłam to po raz kolejny kiedy ciotka nie zareagowała za pierwszym razem. Kiedy uczyniłam to trzeci raz kobieta uderzyła mnie lekko poduszką.

-Dziewczyno! Nie słyszę co Mustafa mówi do Kadira przez te Twoja wzdychanie. Nie możesz z tym poczekać do końca mojego serialu? – fuknęła.

-Chciałam pogadać...

-O Aleksie? – zapytała zatrzymując serial na jakimś momencie i popatrzyła na mnie z uśmiechem. Kiedy pokiwałam przecząco głową wcisnęła przycisk na pilocie i akcja momentalnie ruszyła – To co mi głowę zawracasz?

-Dobrze...skoro tak, sama pojadę do Zakopanego... w końcu dom trzeba odmalować i poustawiać tam meble. Już je zamówiłam. Mają być w środę.

Ciotka wyłączyła telewizor po czym spojrzała na mnie.

-Może... pojedź tam z Aleksem. Pomoże ci... ja jestem za stara, żeby biegać z meblami. A i Ty nie dasz sobie sama rady. Kto to widział, żeby kobieta zajmowała się takimi rzeczami?

Jeszcze jedna wzmianka o Aleksie a obiecuję, że wybuchnę niczym bomba za czasów II Wojny Światowej.

-Ciociu... ja i Aleks nie rozmawialiśmy od tygodni. Po za tym nie chcę jego pomocy. Gdybyś wiedziała co zrobił...

-Wiem Lileczko. Krystyna o wszystkim mi powiedziała. Byłam wściekła, bo biedaczka omal nie przyprawiła tego życiem, ale ona mu wybaczyła, ja też. Dom stoi. Reszta pieniędzy, która zostałA poszła na wyposażenie. Kochanie...wszyscy są zadowoleni.

Chciałam coś odpowiedzieć, w stylu że nie ma racji. Bo ja na pewno nie jestem zadowolona i że ona też nie powinna być, ale zadzwonił mój telefon.

-Halo? – odezwałam się widząc na wyświetlaczu zdjęcie Ingi.

-Kochana! Zbliżają się Mikołajki! To za dwa dni. Szykuj się. Razem z Arturem robimy małą imprezkę. Musicie się w końcu dobrze wszyscy poznać. Anka przyjdzie z Jankiem. No i będzie ten przyjaciel Artura. W końcu go poznam. No i może Tobie się spodoba?

-Chyba nie mam ochoty na poznawanie i romansowanie z jakimś facetem, ale na imprezie zjawię się z szerokim uśmiechem i litrowym wine. 

-No i to rozumiem!

                                ***

               Inga siedziała przy stoliku w księgarni i czytała wiadomość jaka przyszła na jej pocztę od wydawnictwa. Jej książka sprzedawała się bardzo dobrze i w niedalekim czasie miała dostać pierwsze tantiem za swoją powieść.
Nie zwracała większej uwagi na pieniądze. Była zachwycona że książka została tak doceniona i że czytelnikom podobała się historia jaką stworzyła. Postanowiła że na najbliższej imprezie powie swoim przyjaciółką i Arturowi o tym że stała się autorką docenianej książki.

-Cześć Inga – omal nie upuściła trzymanego w ręku długopisu kiedy usłyszała tak dobrze znany jej głos. Powoli podniosła głowę i zauważyła młodego, wysokiego bruneta, który uśmiechał się do niej delikatnie.

Górski domekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz