Rozdział XIX

815 42 7
                                    

            Kiedy Leokadia wysiadła z samochodu Anki i Janka zamarła. I to był najlepszy widok jaki mogłam sobie wyobrazić.
             Kilka dni temu, kiedy ogarnęłam wszystko i przygotowałam dom na Święta, postanowiłam że zaproszę Ankę z Jankiem i Ingę na wspólną Wigilie. Z tego co wspomniała druga z przyjaciółek będzie też Igor. Pamiętnego dnia kiedy obie weszłyśmy a raczej wdarłyśmy się do domu Aleksa, zakochani wszystko sobie opowiedzieli, wybaczyli i całe ich życie wróciło do normy. Oskarżenie zostało wycofane, a Igor... Igor dostał kare za składanie fałszywych zeznań. Chłopcy musieli wpłacić grzywnę za pobicie, ale to nie namieszało ich w papierach i co najważniejsze nie zaważyło na ich dalszej karierze.
                Co do samego Aleksa... nie wiedziałam nic. Mogłam się jedynie domyślać że randka z panienką asystentką się udała i pewnie chłopak już planował następną. Inga nic nie mówiła. W zasadzie prosiłam ją aby przemilczała wszystko co przypadkiem, bądź nie, usłyszałaby od Artura.

Anka podeszła do mnie wraz z Zuzią i przytuliła delikatnie.

-Myślę, że te Święta będą magiczne – odparła wskazując na Leokadię.

Ciocia wpatrywała się w dom ze łzami w oczach. Pewnie wspominała stare czasy. Ze swoją rodziną, z wujkiem... i wyglądała na szczęśliwą.

Kiedy przyjaciółka wraz z Jankiem i Zuzią weszła do domu, podeszłam do niej.

-Wygląda niesamowicie – odparła – nie przypuszczałam, że dożyje tej chwili.

Leokadia spojrzała na mnie z uśmiechem

-Dziękuje.

-Nie ma za co... chciałam porozmawiać o tym po świętach, ale myślę że nie ma na co czekać – powiedziałam spoglądając na dom – wiesz, że zrezygnowałam z pracy u Sabiny. Postanowiłam, że otworzę coś swojego... może nawet tutaj...w Zakopanem. Mogłybyśmy zostać tutaj na stałe.

-Mówisz poważnie? – zapytała z zaskoczeniem – a co z dziewczynami? To przez wzgląd na nie nie chciałaś wyjeżdżać z Gorzowa.

-Tak, ale...- zawahałam się -  Anka ma Janka. Swoje życie. Inga... sama wiesz. Niedługo pewnie dostaniemy zaproszenie na ślub. Obie mają ułożone sprawy. Swoje własne. Wiem też, że nie chciałabyś zostawiać Krystyny, ale... ciociu jeżeli podejmiesz decyzje, daj mi znać. Moje zdanie znasz... zostanę tutaj i zacznę wszystko od początku.
Ciotka objęła mnie i mocno przytuliła. Nic nie odpowiedziała. Nie oczekiwałam że podejmie decyzje już teraz.

Musiała to przemyśleć i rozumiałam ją doskonale.

                     Pod wieczór, dzień przed Wigilią, cały dom zapełniony był przyjaciółmi. Artur z Jankiem i Zuzą ubierali choinkę. Ciotka siedząc na kanapie patrzyła na to wszystko z uśmiechem, a my z dziewczynami kończyłyśmy robić kolacje.

-Pierogi zrobi Leokadia. Są jej specjalnością, więc nie wtrącam się w to – powiedziałam kiedy Anka dzieliła zadania kto czym będzie zajmował się jutro.
Wyciągnęłam z szafki wino i na blacie ustawiłam trzy kieliszki. Kiedy dochodziłam do kieliszka Anki, położyła na nim dłoń, zakrywając delikatnie.

-Ja nie pije.

Inga zaśmiała się głośno

-Pierwszy raz słyszę że odmawiasz alkoholu – odparła. Dziewczyna speszona wzruszyła jedynie ramionami.

Spojrzałam na to wszystko zaskoczona. Anka nigdy nie bywała speszona. Zawsze miała ciętą ripostę na takie komentarze, a teraz nic... zero reakcji.

-Anka...?

-Nie mam po prostu ochoty... po za tym... to byłoby nie dobre dla dziecka.

Obie z Ingą zerwałyśmy się z zajmowanych miejsc i zaczęłyśmy podskakiwać głośno piszcząc. Zwróciłyśmy tym uwagę reszty osób. Ciocia patrzyła na nas zaskoczona. Zuzia która siedziała na ramionach Artura, uniosła w górę raczki.

Górski domekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz