Rozdział XIII

471 29 4
                                    

                                                         „Geniusz zła"

Mała Zuzia wpatrzona w bajkę „Kraina lodu" nawet nie zwróciła uwagi jak w salonie pojawiła się Inga. Anka chodziła z papierosem w ręku poddenerwowana.

-Nie wiem teraz co mam robić. Mała nie może jechać, bo to za długo. Nie może opuścić szkoły.

Kobieta spojrzała na córkę i westchnęła.

-Może zadzwonimy po Lili? Może ona coś wymyśli?

-Nie! – wykrzyknęła, na co blondynka spojrzała na nią zaskoczona – Lili jest zajęta. Nie może przyjść.

-Czym?

Brunetka uśmiechnęła się delikatnie i opowiedziała co na dzisiejszy wieczór wymyśliła Leokadia. Anka patrzyła co rusz z niedowierzania kiwając głową

-Ta kobieta to geniusz zła – odparła – Daj Boże, abym w tym wieku była taka sama.

Inga wybuchła śmiechem. Spojrzała na małą dziewczynkę i do jej głowy przyszedł jeden pomysł. Może to nie był idealny plan. I sama chyba tego dobrze nie przemyślała, ale musiała pomóc przyjaciółce.

-A gdyby... Zuzia została ze mną?

Anka przez chwile zamarła z papierosem w ręku. Po chwili z głośnym piskiem rzuciła się na szyje blondynce mocno przytulając. Nawet mała Zuzia zareagowała na zachowanie swojej mamy.

-Serio?

-Serio, serio – odparła, nie do końca wiedząc czy decyzja jaką podjęła do końca jest słuszna.

                                                                  ***

Jeszcze raz spróbowałam zadzwonić do Ingi, ale po raz kolejny usłyszałam irytujący głos mówiący, że abonament jest  czasowo niedostępny.

Co ona robi do cholery?

Ciotka też oczywiście nie raczyła odebrać. Musiała się świetnie bawić na wieczorku filmowym. W ciepłym domu, z herbatą w dłoniach. Wizja jak siedzę na klatce schodowej i marznę, bojąc się że zaraz wejdzie na nią jakiś podejrzany typ, sprawiła że zadrżałam. Nie stać mnie było na hotel. Miałam wykombinować kupę kasy, a nie rozdawać ją jeszcze na wygody.

Trudno. Co ma być to będzie. Najwyżej napadną mnie tutaj, zabiorą telefon... który jest bezużyteczny skoro do nikogo nie mogę się dodzwonić.

Ciotka będzie miała takie wyrzuty sumienia, że zacznie wariować. I wtedy dotrze do niej jaka jest nieodpowiedzialna.

-Dlaczego usiadłaś na schodach? – usłyszałam nad sobą. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że naprawdę to zrobiłam – Leokadia nie wróci...do rana

-Wiem... ale ja tu na nią poczekam.

Aleks rozejrzał się po klatce schodowej i głośno westchnął. Usiadł obok mnie i po chwili delikatnie trącił łokciem.

-Ja nie będę tutaj siedział całą noc...

-Nie zatrzymuje Cię – odparłam – to był miły wieczór, do zobaczenia... chociaż zważywszy na fakt, że przychodzą tutaj elementy, pewnie nie będzie nam danę się już spotkać. Jesteś ostatnią osobą która mnie widzi więc gdyby co, zwal całą winę na Leokadie. Ten list zachowaj jako dowód. Na pogrzebie możesz powiedzieć kilka słów np... zginęła bo ma za ciotkę prawdziwą wariatkę, albo...

-Lili na razie ty zachowujesz się jak wariatka – odparł po czym głośno wybuchł śmiechem. Po całej klatce rozniósł się dźwięk jego głosu.

Górski domekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz