Rozdział 6

10.1K 774 47
                                    

Czas mijał przyzwoicie. Rozpakowałam się, wzięłam długą, relaksującą kąpiel w jakiś olejkach. Łazienka rozmiarów sypialni w moim mieszkaniu... Na półkach stała cała masa buteleczek. Wszystkie były szklane z naklejonymi etykietami. O dziwo znalazłam mój ulubiony zapach żelu pod prysznic - wiśniowy. 

 ***

 Siedziałam na kanapie w salonie owinięta w szlafrok, gdy nagle rozległ się dzwonek telefonu. Wiedziałam kto dzwoni. Znowu o niej zapomniałam. Była ze mnie koszmarna przyjaciółka, a ja po prostu ekscytowałam się faktem, iż mam szansę spędzać czas w takich luksusach. Podniosłam smartfona i odebrałam połączenie.

 — Przepraszam cię, boże... Ja tak bardzo przepraszam... Nie wiesz co się stało. Tak wiele się wydarzyło — zaczęłam się tłumaczyć.

 — Uspokój się kochana — odpowiedziała. — Czekam na raport.

 Zrobiło mi się lżej na sercu. Powinnam była dzwonić do niej jak najczęściej. Jednak tego nie robiłam. Byłam szczęśliwa, że nie zaczęła wrzeszczeń na mnie. 

 — Spotkałam tego Roberto — mruknęłam. — On jest pieprzonym milionerem! — wykrzyczałam.

 — Milioner?! — pisnęła. — Wiedziałam! I jaki jest?! 

 — Cholernie przystojny — oznajmiłam.

 Nie kłamałam. On na prawdę wyglądał bosko. Nigdy nie spodziewałam się, że Włoch może aż tak kipieć seksapilem. Pewnie bym się w nim zakochała, gdyby nie ten jego okropny charakter.

 — Ale to kompletny dupek — dodałam po chwili. — Nawet nie chciał ze mną rozmawiać — westchnęłam. — Wywaliła mnie ochrona.

 — Jak on śmiał... — syknęła. — Ej, ale jeżeli on to takie ciasteczko, to może nie bierz z nim rozwodu? Chciałabym być z takim tygrysem.

 Parsknęłam słysząc jej ostatnie słowo. 

 — Gościa nie znam, a po za tym on jest typowym bogatym egoistą — powiedziałam. — Nie mój typ.

 — Powinna powstać książka o tobie. Biedna Kate Bennett wyjeżdża do Nowego Jorku, aby odnaleźć swojego męża, którego nawet nie zna. Po czym dowiaduje się, że to kurewsko przystojny milioner. Dziewczyna robi wszystko aby go poderwać. W czasie romantycznej kolacji jej małżonek oznajmia, że chce być z nią. Potem Kate rodzi dzieci, wychowuje wnuki i umiera szczęśliwa u boku męża.

 — Przekoloryzowałaś wszystko. — Zaśmiałam się. — To brzmi jak historia napisana przez jakąś zaciętą romantyczkę — prychnęłam.

 — Daj człowiekowi pomarzyć...

 — Ale wracając do tematu... — zatrzymałam się. — Po tym jak wywalili mnie z biurowca, pojechałam do motelu i się wymeldowałam. Teraz siedzę w apartamencie w jakimś pięciogwiazdkowym hotelu i podziwiam przez okna panoramę Nowego Jorku.

 — Moja szkoła — odparła dumnie. — Jesteś genialna.

 — To jeszcze nie koniec.

 — Co ty chcesz zrobić? — Zachichotała.

 — Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. — Cmoknęłam.

Po skończonej rozmowie postanowiłam skorzystać jeszcze bardziej z luksusów. Znalazłam jakiś telefon i zadzwoniłam, żeby przynieśli mi jedzenie. Byłam głodna. Zdecydowałam się na gofry z bitą śmietaną i do tego jeszcze kawał jakiegoś ciasta. Wolałam coś bardziej wykwintnego, ale nie wiedziałam co hotel miał w ofercie.

 Czekałam kilka minut. W tym czasie przełączałam programy w telewizorze. Nie było nic ciekawego. Zazgrzytałam zębami i wyciągnęłam nogi przed siebie, żeby oprzeć je o szklany stolik.

Mąż jedynie na papierzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz