Proszę o komentarze... to ważne dla mnie...
_______________
Po badaniach okazało się że wszystko jest w porządku i mogę wyjść ze szpitala. Oczywiście dalej byłam trochę osłabiona. Kierowałam się z Jinem w stronę rejestracji, po mój wypis. Ja usiadłam na jednym z białych, plastikowych krzeseł i postanowiłam na niego zaczekać.
- Widzę, że już Ci lepiej. – spojrzałam na chłopaka, który bezdźwięcznie pojawił się przede mną. To był ten sam chłopak, którego spotkałam w ten dzień, w którym źle się czułam. Był dalej na wózku, uśmiechał się do mnie.
- Tak, podobno gdy lekarze próbowali mnie ratować, przez chwilę powiało grozą. Ale już jest wszystko w porządku. – uśmiechnęłam się w jego stronę.
- To dobrze. Gdy przejeżdżałem przez korytarz z pielęgniarką musiała mnie odstawić na bok bo lekarze biegli z czyimś łóżkiem. Wtedy ujrzałem ciebie na nim. Miałaś maskę tlenową i byłaś bardzo blada i spocona. Na chwilę zamarłem. Potem usłyszałem głos mojej pielęgniarki. Zapytała co się stało. A gdy jeden z lekarzy krzyknął, że zabierają Cię na OIOM. I pomyśleć, że jeszcze wcześniej się uśmiechałaś. – na chwilę przerwał, spojrzał na mnie.- Ale na pewno wszystko okej? Jesteś bardzo blada.- widziałam to, znowu. Nie cierpię jak ktoś tak na mnie patrzy. Nienawidzę.
- Wszystko okej. Jestem jeszcze słaba. Muszę tylko brać leki i wszystko będzie dobrze.- uśmiechnęłam się blado. – Czy mógłbyś tak na mnie nie patrzeć? – spuściłam wzrok i wbiłam go w podłogę.
- Ale jak ja na Ciebie patrzę?- słyszałam zdziwienie w jego głosie.
Chciałam już coś powiedzieć, ale przerwał mi to mój lekarz prowadzący kardiolog. Usiadł obok mnie.
- Muszę Ci powiedzieć, że twoje życie trochę inaczej będzie wyglądało niż do tej pory.
- To znaczy?- spojrzałam najpierw na zmieszanego chłopaka, a potem na lekarza.- A Pan od kiedy jest moim lekarzem prowadzącym?
- Od dzisiaj. Musisz na siebie uważać. Musisz pilnować się by brać swoje leki. Są one ważne. Bez nich twoje serce może zacząć słabnąć. Nie możesz przesadnie się męczyć. Możesz biegać, ale do tego potrzebujesz drugiej osoby, która by miała na Ciebie oko. Na wszelki wypadek, gdybyś miała zasłabnąć. Najlepiej gdyby to była osoba wiedząca o chorobie twojego serca. Rozumiesz?- spojrzał na mnie lekarz.
- Tak rozumiem. Coś jeszcze?- zapytałam.
- Tak, najlepiej będzie jak nie będziesz dusić swoich uczuć i emocji w sobie.
- Co Pan ma na myśli?- nie wiedziałam o co mu chodziło.
- Chodzi o to, że różnie uczucia i emocje trzymane w sobie, mogą też źle wpłynąć na twoje serce i twój organizm. Dlatego uważam, że powinnaś przynajmniej raz na tydzień chodzić to psychologa. Ja natomiast przepisze Ci lekki uspakajające, które nie wpłyną źle na twoje serce. Widzę, że twój chłopak już tutaj idzie. Więc ja już pójdę. – wstał, ale jeszcze na chwilę się odwrócił w moją stronę.- A kolejna wizyta kontrolna za trzy miesiące. Miłego dnia.- powiedział co miał powiedzieć i z uśmiechem poszedł w swoją stronę.
- No świetnie. Znowu terapia. Skaczę z radości. Nic tylko się wziąć utopić w umywalce.- powiedziałam pół szeptem z nadzieją, że nikt nie usłyszał. Ale oczywiście zapomniałam, że cały czas tutaj jest ten chłopak. Spojrzałam na niego.
- Jesteś aż tak chora?- spojrzał na mnie... ugh... nie lubię tego spojrzenia. Weźcie wydłubcie mu oczy.
- To tylko wrodzona wada serca. Jestem po operacji i kilku innych dziwnych akcji, przez to serce. Nic wielkiego.- wzruszyłam rękoma. Ten tylko otworzył szeroko oczy. Do chłopaka podszedł starszy od niego chłopak. Daję mu co najmniej 25 lat. Był w mundurze wojskowym. Przykucnął przy nim.
- A ja Cię szukam.- uśmiechnął się do niego z... uglą?
- Sorki. Rozmawiam z koleżanką. A właśnie jak masz na imię?- zapytał się mnie.
- Rita. A ty?- świetnie gadam o swojej chorobie z nieznanym mi chłopakiem.
-Park Ji Song. A to mój starszy brat Park Ji Su.
- Miło Cię poznać. – wyciągnął w moją stronę jego brat z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Nie wiem z czego się on tak cieszy. Ale odwzajemniłam i uścisnęłam jego rękę.
- Mnie również. – podszedł do mnie Jin.
- O widzę, że kogoś nowego poznałaś. – przedstawił się im, ale prosił o to aby nie mówili, że go znają, bo będą mieć na karku paparazzi. – Co to idziemy? Mam twój wypis i receptę na nowe leki. Rozmawiałaś z kardiologiem?
- Tak chodźmy. Super nowe leki, cieszę, widać? I tak rozmawiałam.- patrzył na mnie z uśmiechem.
- No co? Zadajesz za dużo pytań i nie mam jak na nie odpowiedzieć. – zaśmiał się pod nosem. Zmażę mu ten uśmieszek z twarzy.
- To ja będę już szła. Życzę Ci zdrowia.- uśmiechnęłam się do niego, a on i jego brat odwzajemnili.
Chciałam wstać, ale po co. Zakręciło mi się w głowie. Gdyby nie JiSu to bym leżała.
- Wyglądasz blado.- no co ty nie powiesz (Ehh... ten sarkazm). Jin mnie "przejął" .
- Dziękuję.- uśmiechnął się Jin.- To tylko osłabienie, musi odpocząć. – uśmiechnął się w jego stronę. I poszliśmy. Na parkingu stał samochód, a przy nim był Min Yoongi. Mój ulubiony raper. Powiem szczerze, że on jest trochę dziwny. Czasem ma taką kamienną twarz, że nie mogę nic z niej odczytać. Czasami zachowuje się tak jakby miał na wszystko wyjebane. A do tego trudno go zwlec z łóżka. Ten to jak uśnie to... czasami ma się ochotę poddać w próbie obudzenia go. Potrafi również usnąć wszędzie. Mówię poważnie. Kiedyś jak byłam z nimi na ich próbie, to potrafił usnąć na stojąco opierając się o ścianę. I to jeszcze przy tak głośniej muzyce. Zastanawiam się czasami czy on jest człowiekiem.
CZYTASZ
Ucieczka Ci w niczym nie pomoże - BTS ✔
FanfictionJestem Rita i mam osiemnaście lat, po pewnym koszmarze w moim życiu dużo się zmieniło z Polski przeprowadziłam się do wujka, który mieszka w Korei w Seulu. Jest on Prezesem BigHit Entertainment, wytwórni muzycznej, której jest BTS. Bardzo lubię ten...