Mój dom... dziwnie tak, znowu go zobaczyć, i to po tylu latach. Weszłam do środka. Wewnątrz domu nic się nie zmieniło. Ten sam wystrój, kolor ścian i te same meble. Na środku salonu stała duża czerwona kanapa, stary, dębowy stolik kawowy, a naprzeciwko kanapy kominek. Drewniane schody, które prowadziły na pierwsze piętro gdzie znajdowała się łazienka, sypialnie. Przypomniałam sobie ile czasu tutaj spędziłam, ale i również jak krótko. Podczas gdy wzięło mnie na wspominki usłyszałam szczekanie psa. Pobiegłam po schodach na górę. Rozejrzałam się... i nic. A dam sobie głowę uciąć, że stąd dochodziło to szczekanie. Po chwili znowu usłyszałam szczekanie, i tym razem dochodziło to z mojego dawnego pokoju. Nacisnęłam klamkę i uchyliłam drzwi do pomieszczenia, z którego było słychać to szczekanie. Na środku pokoju siedział duży owczarek niemiecki. O Boże! Burek! Gdy go zobaczyłam podeszłam do niego i zaczęłam go czochrać, całować i tulić. Burek to był mój kochany piesek. Wraz z rodzicami przygarnęliśmy go w ulewną pogodę. Był wtedy szczeniaczkiem.
- Burek, kochany. Co ty tu robisz?- przytuliłam go. A on się wyrwał i uciekł. Byłam zaskoczona jego zachowaniem.
- Ej! A ty gdzie? Burek!- myślałam, że chce się pobawić. Ale jednak to nie to. Gdy wyszłam z pokoju uderzył mnie szary, duszący dym. Zaczęłam kaszleć i się dusić. Zasłoniłam rękawem usta i noc, aby mniej ciągać tego syfu. Ale na marne. Wszędzie się paliło. Płomienie były na tyle wysokie, że nic nie widziałam. Oczy mnie szczypały od tego dymu. Chciałam zejść na dół, ale belka, która wisiała pod sufitem spadła od płomieni, prosto na schody. Odcięło mi to drogę ucieczki. Nic nie mogłam zrobić. Powietrza mi brakowało w płucach. Zaczęłam kaszleć i się dusić. Bardzo kuło mnie w piersi. Był to ból nie do wytrzymania. Nie miałam już siły, gdy nagle upadłam na podłogę, a potem... ciemność.Zerwałam się z pozycji leżącej na siedzącą. Byłam przerażona. Nic z tych snów nie rozumiem. Nagle spostrzegłam się że po policzkach spływały mi łzy. Nagle mnie coś przydusiło w piersi. Dziwne... to samo uczucie miałam we śnie... a może, te sny są... no jakby to ująć... prorocze?... nie, Rita stop! Nie ma czegoś takiego. Ogarnij się, kurde!
Gdy się ogarnęłam, zauważyłam że obok mnie nie ma Jin'a. Hmmm... może jest na dole? Ale za nim to sprawdzę przydało by się ogarnąć. Więc wstałam z łóżka i zarzuciłam na siebie szlafrok, który leżał przewieszony przez oparcie krzesła. Ciepły był, już pomijam fakt, że jest on Jin'a, no i to że jest ona w kolorze różowym. Ehhh... bez zbędnego komentarza. Założyłam kapcie na stópki i ruszyłam w stronę kuchni. Rozejrzałam się... i nic. Ani jednej żywej duszy. Gdy się rozejrzałam, moje oczy zauważyły żółtą karteczkę przyczepioną do lodówki. Podeszłam do niej (no do tej lodówki). Zerwałam karteczkę i przeczytałam jej zawartość:" Skarbie, w piekarniku masz naleśniki, a w lodówce sałatkę owocową.
Smacznego króliczki"
Eee... króliczku? Niech mu będzie, w sumie dla mnie jest on misiem. Ale moim miśkiem. Zaraz, o czym ja kurde myślę? A, nie ważne. Podeszłam do piekarnika i wyciągnęłam naleśniki, przyłożyłam palec, aby sprawdzić, czy muszę je podgrzać. No, co ? Zimnych nie lubię. E...- ciepłe jeszcze. Musieli nie dawno wyjść. Wyciągnęłam sałatkę owocową z lodówki i za nim siadłam do stolika nastawiłam wodę na herbatę.
- Ty się gotuj, a ja w tym czasie zjem śniadanie. - tak, wiem. Mówię do wody... ehhh... jest piźnięta. Zjadłam połowę śniadania i woda się zagotowała. Wstałam i zalałam herbatę. Wzięłam kubek z gorącym napojem i z powrotem wzięłam się za jedzenie śniadania. Po kilku minutach skonsumowałam śniadanie, u myłam naczynia i odstawiłam je na miejsce. Przecież nie będę im robić syfu. Postanowiłam, że się umyję więc podreptałam w stronę łazienki, wcześniej zahaczając o pokój aby zabrać ubrania. Wyszłam z łazienki jak nowa. No prawie jak nowa, bo mi się trochę zimno zrobiło. Wróciłam do salonu, zgarnęłam z oparcia kanapy jakiś koc i się nim owinęłam. Usiadłam wygodnie na kanapie. A obejrzę sobie jakąś dramę... ale chwila gdzie pilot. Widzę, że ja mam pecha do pilotów. Nigdzie go nie było. Jeszcze trochę, a wyjdę z siebie. Naglę usłyszałam piosenkę z mojego telefonu. O... Jin.
CZYTASZ
Ucieczka Ci w niczym nie pomoże - BTS ✔
Hayran KurguJestem Rita i mam osiemnaście lat, po pewnym koszmarze w moim życiu dużo się zmieniło z Polski przeprowadziłam się do wujka, który mieszka w Korei w Seulu. Jest on Prezesem BigHit Entertainment, wytwórni muzycznej, której jest BTS. Bardzo lubię ten...