Rozdział XVII

207 12 4
                                    

<dwa tygodnie później>
Znowu czułam jakby mi zaraz miał łeb wysadzić. Przez cały ten czas nie mogłam otworzyć oczu, ale słyszałam co do mnie chłopaki mówili. Pewnego razu słyszałam Jimina. Zaczął mi wyznawać swoje uczucia do mnie. Wiecie, co? Zaskoczył mnie. I pomyśleć, że powstrzymywał się dla mnie gdy ja byłam z Jinem. Jak on się poczuł gdy dowiedział się że byłam w ciąży z Jinem? Pewnie koszmarnie. Szczerze? Też coś trochę, ale tylko trochę czuję do Jimina. Takie jakby zauroczenie.
Przez pewien czas nic już nie słyszałam. Nie wiem dlaczego, ale nagle moje powieki same zaczęły się otwierać. Nic mnie nie oślepiło, może dlatego, że był półmrok w pomieszczeniu?... tak to, to. Rozglądałam się, starał się przekręcić głowę w jaką kolwiek stronę, ale poczułam ogromny ból i głośno jęknęłam i syknęłam. Nagle nade mną zawisła znana mi osoba. Był to Yoongi. Tak bardzo chciałam go ujrzeć. Jego słone krople zaczęły wypływać z oczu i trafiały na moją twarz. Podniosłam rękę i dłoń wplotłam w jego włosy. Pokazał swoje śnieżno białe zęby i pociągał nosem. Zaczęłam delikatnie i spokojnie czochrać jego blond włosy. Moje łzy również zaczęły wypływać strumieniami. Czułam lekki dyskomfort z powodu tej maski tlenowej na twarzy.
- Obudziłaś się... w końcu. Nawet nie wiesz jak chłopaki się ucieszą na wieść o tym. – szeptał, gładził mnie po policzku, uśmiechał się i płakał. Ja, jedyne na co było mnie stać to tylko ciepły uśmiech.- Nie powinienem Ci mówić, ale lepiej żebyś dowiedziała się teraz... chodzi o to, że...- wiedziałam o tym, że chce mi powiedzieć.
- Wiem, wiem że odszedł. Pożegnałam się z nim. Nie martw się o to.- wyszeptałam tyle ile sił mi starczyło. Spojrzał na mnie przestraszony. Ja tylko poczochrałam jego włoski. Nagle do sali wszedł lekarz, a po zobaczeniu mnie jego twarz rozpromieniała.

Angielski
- Dobrze, już się obudziłaś, martwiliśmy się że to już nie nastanie. Jak się czujesz?- głupie pytanie... a jak mam się czuć po obudzeniu się? Ugh.
- Jakoś, ile ja... spałam?- jeśli można to tak nazwać.
- Osiem miesięcy i dwa tygodnie. Niestety gdy zostałaś do nas przywieziona, straciłaś dziecko. Dwa tygodnie temu zmarł twój chłopak. Bardzo mi przykro.- nie wytrzymałam. Czemu musicie mi to mówić? Rozpłakałam się.- Zaraz przyjdę tylko pójdę po pielęgniarkę i zabierzemy Cię na inny odział. Od jutra zaczynasz rehabilitacje. – wyszedł. Do środka wpadli Bangtani. Każdy z nich płakał i skakał ze szczęścia. Miło było ich widzieć, tą siódem-... szóstkę kochanych chłopaków.

<Kilka tygodni później>
Niedawno zaczęłam rehabilitację. Powiem szczerze idzie mi to kiepsko. Wyrobienie sobie na nowo masę mięśniową, to nie takie proste. Pomagała mi w tym cała szóstka skarbów. Moich kochanych skarbów. Czasem miewam koszmary, z których budzę się cała zalana potem. Wie o tym tylko Yoongi i lekarze. Nie chcę nikogo zamartwiać. Już wystarczy że martwili się o mnie przez te kilka miesięcy. Mimo, iż dalej byłam w lekkiej depresji i miałam myśli samobójcze to zawsze był obok mnie Yoongi i Jimin. Reszta chłopaków przygotowywała się pomału do comebacku. Tak będzie, mimo iż jest ich tylko szóstka, oni sami postanowili dalej ciągnąć ten zespół wszystko dla Jina. On na pewno nie chciałby rozpadu zespołu. Ale wracając, siedziałam na łóżku, chciałam wstać i w tym momencie do pokoju wszedł Jimin. Ja się zachwiałam i gdyby nie Chimchim to miałabym nieprzyjemne spotkanie z podłogą. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że leże na nim. Spojrzał mi prosto w oczy, a ja nie mogłam odwrócić wzroku od jego. Nasze twarze były bardzo blisko, że prawie stykaliśmy się ustami. Czuliśmy swoje oddechy. Gdy się jednak ocknęłam i chciałam wstać, poczułam jak mi noga zdrętwiała i znowu na niego upadłam. Z braku już sił położyłam głowę na jego klacie, pod jego brodę.

- Jimin, nie mogę wstać.- on tylko słodko zachichotał. Jedną ręką chwycił mnie w tali, a potem drugą pomógł sobie w wstaniu. Posadził mnie na łóżku i zaczął mnie lustrować wzrokiem.

Ucieczka Ci w niczym nie pomoże - BTS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz