Rozdział XI

221 12 4
                                    

Przeczytaj info na dole jak skończysz czytać ten rozdział.

Zobaczyłam jak Jin stoi przed kimś. Ten ktoś miał czarne jak smoła skrzydła, ale twarzy nie widziałam. Gdy chciałam podejść bliżej obraz się zamazał i znalazłam się w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Stałam naprzeciwko otwartych drzwi balkonowych. Ujrzałam Tae, który siedział na balustradzie z nogami na zewnątrz. Był gotowy... jakby... do... skoku?! Gdy się do mnie odwrócił i uśmiechnął, znowu obraz się zamazał i znalazłam się w pokoju, w którym był... ym... Jimin! Miał przepaskę na oczach. Do niego jedynego udało mi się podejść. Rozwiązałam jego opaskę, a gdy ją zdjął... ON... płakał?! Gdy chciałam już coś powiedzieć, znowu to samo obraz zamazany i pojawiłam się znowu naprzeciwko Tae... ON!... Nie... Nie... Nie rób tego... Tae. Po chwili skoczył. NIE!!-

Niczego nie świadoma ja, spadłam z łóżka. Szlak by to jasny.
- Aish!- jęknęłam z bólu. Wiecie to nie jest miłe jak spada się z łóżka i to tak nagle po niedawnym przebudzeniu się. O dziwo w pokoju nikogo nie było. Zebrałam się z podłogi trzymając się za bok i lekko jęcząc. Wzięłam szlafrok i wychodząc z pokoju założyłam go na siebie.
- Hej~ co tam? Jak się spało?- od tyłu przytulił mnie nie kto inny jak Yoongi..
- A-. – jęknęłam lekko z bólu. On automatycznie się ode mnie odkleił, stanął obok mnie i zlustrował mnie wzrokiem. – Spadłam z łóżka i teraz mnie bok boli. Ugh...- zrobiłam grymas.
- Ty niezdaro. Coś ty robiła, że spadłaś?- widziałam w nim lekkie rozbawienie. Trzepnęłam go w ramię. Udawał, że bolało. Heh... rozbawił mnie trochę.
- Coś mi się śniło, ale nie pamiętam co. Po obudzeniu obróciłam się i spadłam. Każdemu się czasami zdarza. – trzepnęłam go lekko w głowę i zeszłam na dół zostawiając za sobą Yoongiego. Po zejściu ze schodów, od razu nie wiem jak to się stało oberwałam w twarz czymś miękkim. Oczywiście oprócz boku zaczął mnie boleć nos.
- Co za kretyn rzuca w ludzi poduszkami i to tak mocno! Przyznać się!- krzyknęłam na cały regulator. Obok mnie stanął Yoongi.
- Wiecie, że mogliście jej krzywdę zrobić? Boże, że też muszę mieszkać ze stadem małp. Nic Ci nie jest?- skierował się w moją stronę. – Jin daj coś zimnego, może być woda z lodówki.- Oppa podał mu butelkę wody z lodówki i delikatnie przyłożył do mojego biednego nosa. Przejęłam butelkę i poszłam usiąść przy stole w kuchni.
- Ja was kiedyś wykastruję, może wtedy wasze hormony się uspokoją i nie będziecie tak szaleć, co wy na to? Hmmm...? – nagle nastała cisza. Dalej miałam te dni. Ból w podbrzuszu, boku i nosa plus rozwydrzone małpy w dormie... czy coś jeszcze dziwnego mnie dzisiaj rano spotka? Ugh.


•••••••••

Po kilku dniach, po tych dniach nie ma śladu, a ja już jestem spakowana i teraz z chłopakami pakujemy bagaże do bagażnika. Jedziemy na lotnisko. Lecimy nad morze na... uwaga... na HAWAJE!! Tak dobrze przeczytaliście Hawaje. Wreszcie wypoczniemy... miejmy nadzieję.
Siedzimy już w samolocie i startujemy... szczerze? Ostatnio samolotem leciałam z wujkiem gdy przylatywałam do Korei. To mój drugi raz... więc się jeszcze trochę cykam, ale siedzę pomiędzy Jinem a Yoongim więc jest okej. Spędziliśmy w samolocie masę czasu. Gdy wysiedliśmy z samolotu musiałam się rozciągnąć.
- Już myślałam, że tam zastygnę.- wciągnęłam powietrze przez nos pełną klatą. Jin i Yoongi oraz Tae zaczęli się śmiać, potem dołączyła do niego reszta. Ha.Ha... bardzo śmieszne... ehhh.
Pierwsze co zrobiliśmy to pojechaliśmy do hotelu. Ja i oczywiście Jin mieliśmy wspólnie pokój (czyt. wspólne łóżko), a reszta Tae z Kookim, NamJoon z Yoongim, a Hoseok z Jiminem. Po rozpakowaniu postanowiłam się przebrać w coś lżejszego, bo powiem szczerze, że jest cholernie gorąco ok. 30*C w cieniu... tak więc... ten tego. Boję się wiedzieć ile jest w słońcu. Heh. Założyłam cienką lekko prześwitującą, białą koszulkę na ramiączkach, pod nią czarny stanik, szorty z lekkiego materiału w kolorze mięty, brązowe sandałki, jakieś bransoletki, związałam sobie kucyka a potem z niego zrobiłam warkocza i założyłam na głowę białą czapkę z daszkiem. Do tego nie dużą, brązową torebkę. Nie robiłam sobie makijażu, bo wiedziałam, że od potu by się zmył. Wcześniej przed ubraniem się wysmarowałam się kremem, aby uchronić swoją skórę od zbyt dużej ilości promieni UV. Nie wspomnę już o tym, że przy tym smarowaniu przeszkadzał mi Jin... i czym się to skończyło? Oczywiście, że długo wyczekiwanym dla niego łóżkiem. Powiem wam coś... że jeśli długo się nie robiło tego ze swoim chłopakiem i nagle to robisz, to czujesz się jakbyś pierwszy raz to robiła. Serio, było genialnie. No, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Byliśmy umówieni z chłopakami, aby pójść na miasto i się trochę rozejrzeć. Zeszłam z Jinem do recepcji. Czekali już na nas.
- No ile można?! – wydarł się Hoseok.
- Wybaczcie, coś albo KTOŚ mnie zatrzymał. Wiecie, o kogo mi chodzi.- zauważyłam po słodkim uśmiechu Yoongiego, że zrozumiał kogo miałam na myśli.
- Niby kto?- zrobiłam face palm, co za debil. Ja, Oppa i Yoongi zaczęliśmy się śmiać, później reszta dołączyła, bo wreszcie się domyśleli o kogo chodzi. Tylko Hoseok stał i nie wiedział, o co chodzi. Ale mniejsza o niego. W końcu poszliśmy na miasto. Na początku poszliśmy do sklepu kupić po dwie butelki wody. Po wyjściu ze sklepu szliśmy dalej. Ja i Jin szliśmy na początku, zaraz za nami Yoongi i Hoseok, za nimi NamJoon z Jiminem, a na końcu Tae z Kookim. Po obejściu połowy, głodni zaszliśmy do restauracji. Po zamówieniu jedzenia i w czasie czekania na jedzenie poszłam do łazienki. Po paru minutach jak myłam już ręce i je wysuszyłam dostałam smsa:
Od: Nie znany
Jak Ci się żyje? Jakim cudem ten chłopak Cię chce? Spokojnie, niedługo Cię dorwę. Zemszczę się.
Do zobaczenia.
Do: Nie znany
Kim ty jesteś?!
Od: Nie znany
Twoim najgorszym koszmarem. Twoją przeszłością.

Ucieczka Ci w niczym nie pomoże - BTS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz