Minął miesiąc od ostatnich ataków w Hogwarcie. Pomimo tego McGonagall kazała nauczycielom pilnować zawzięcie uczniów i uważać by się nie krzątali po szkole późną porą.
Minerwa liczyła na to, że to koniec. Pragnęła spokoju i bezpieczeństwa w szkole.
××××
Hermiona cały czas spędzała dni w swoim dormitorium. Dawno nie widziała się z przyjaciółmi, była bezsilna. Bardzo brakowało jej czułości i miłości jaką przekazywał jej Ron. Czuła się samotna. Potrzebowała bliskości. Potrzebowała się do kogoś przytulić. Chciała czułości, tak bardzo chciała.
Pewnego późnego poranka, dziewczyna wstała i przeciągnęła się. Wypiła miksture i spoglądała przez okno. Dzięki naparowi poczuła przyjemne ciepło lecące jej po ciele. Nagle zauważyła za szybą, rudowłosego mężczyznę. Ron. Tak bardzo za nim tęsknie... Spojrzała na drzwi za sobą. Poczuła nagle nieskazitelną energię.
- Pójdę, czuje się silna...
Ubrała się, uczesała i lekko umalowała. Radosna wzięła różdżkę. Podeszła do wyjścia. Zacisnęła chudziutką dłoń na klamce. Lekko westchnęła. Dasz radę. Po raz kolejny te przyjemne ciepło w środku. I podniecenie. Otworzyła powoli drzwi. Serce zaczęło jej szybciej bić, a dłonie bardzo się trzęsły. Spojrzała na korytarz. Nikogo nie było.
Schodząc po schodach spotykała uczniów. Ci zdziwieni, że widzą dziewczyne po raz pierwszy od dłuższego czasu, patrzyli się na nią dłużej niż zwykle. Wędrowały szepty "Hermiona Granger znowu wśród żywych!"
Brązowowłosa ujrzała niespodziewanie na korytarzu rozmawiających Ginny i Harrego z Nevillem. Oni widząc ją radośnie się uśmiechnęli.
- Hermiona!! - Wybraniec rozłożył ramiona.
Ale ona nie zwracając uwagi, szła dalej. Chciała porozmawiać z Ronaldem. Weszła na łąkę Hogwartu. Harry zdziwiony popędził za nią, ciągnąc za sobą narzeczoną. Longbottom podreptał za nimi.
Po raz pierwszy od tygodni Gryfonka krzyknęła:
- Ron!!Ten nie odwracał się i szedł dalej.
- Ron!! Ronald!! - Gardło zaczęło ją boleć.
Stanęła zmęczona na skraju łąki. Nogi jej zdrętwiały, dawno nie chodziła.
Doszła do niej trójka przyjaciół.- Co się z nim stało? - Spytała Ginny.
- Nie wiem.
Nagle rudy przystanął. Odwrócił się do nich wolno. Hermionie przypomniał się sen. Wyglądał tak samo jak wtedy. Gałki oczne o barwie czystej czerni, a wory pod oczami koloru purpury. Wyglądał jak trup wyjęty z trumny po kilku dniach rozkładu. Dziewczyna poczuła ciarki na plecach.
Wszyscy mocno się wzdrygnęli. Granger poczuła na sobie zimny pot.
- Neville? Co on trzyma w ręcę?
Chłopak widząc to przerażony wybałuszył oczy.
- On...On trzyma Wybuchotka!!! PADNIJ!!!
Wszyscy jak jeden mąż upadli na ziemie. Ron złapał mocniej okrągłą roślinę, którą trzymał. Bez namysłu upuścił ją. Roślina eksplodowała, rzucając bezwładne ciało Weasley'a na jedno z drzew. Wielki krzak wyrwał mu dolne kończyny.
Hermiona wstała z ziemi. Nie mogła pojąć co się dzieje.Wybraniec krzyknął i zaczął płakać. Ginny opadła bezwładnie. Zemdlała.
- Ale...Nie... - Brązowowłosa spojrzała na ciało Ronalda. Leżało pod drzewem. Zaczęła gorzko płakać i krzyczeć. Uszczypnęła się. Nie wstała. To nie była powtórka ze snu. To się działo naprawdę. Nogi miała jak z waty. Neville w ostatniej chwili złapał ją i próbował uspokoić.
CZYTASZ
Dramione ~ jedna chwila zmieni wszystko...
FanficPo wygranej bitwie, w Hogwarcie zapanował chaos. Dyrektorka stworzywszy nowy system nauczania zmusiła trójkę przyjaciół do spędzenia w szkole jeszcze paru lat... Pewien incydent w życiu Hermiony zmieni ją diametralnie... Harry i Ginny planują wspó...