50. Groźna prawda i konflikt.

2K 86 7
                                    

Dylan wszedł do gabinetu McGonagall. Czarownica zerknęła na niego, przerywając pisanie w dzienniku.

- Przepraszam? Wie pani, gdzie jest Hermiona?

Czarownica poczuła zimny pot na plecach. Nie mogła powiedzieć Dylan'owi prawdy. Nie mógł się niczego dowiedzieć.
- Wiesz co? Idź to jej dormitorium, pewnie tam jest. - Chciała pozbyć się go, choć na chwilę.

- Dobrze, dziękuję. - Powoli zamknął drzwi i skierował się w stronę schodów.

Chciał porozmawiać z Hermioną. Dawno jej nie widział, smuciło go ich milczenie.

××××

- I jak to zrobiłaś?

- W sensie, co?

- Namówiłaś ją na danie ci dokumentów?

Dziewczyna zaczerwieniła się i zastanawiała się nad odpowiedzią.
- Eee... Ładnie ją poprosiłam.

Draco parsknął śmiechem.
- Uważasz, że to ja jestem ten najgorszy, a sama użyłaś Imperiusa.

- Co?! - Zatrzymała się i wybałuszyła oczy. - Wcale nie! Ja nie korzystam z Zaklęć Niewybaczalnych. - Skrzyżowała ramiona.

- Skąd mam ci wierzyć? - Uśmiechnął się szeroko. - Nie kazałaś mi ze sobą iść. Pewnie to wykorzystałaś.

- Wcale nie! - Uniosła ramiona, zdenerwowana.

- Dobra kochanie, nie denerwuj się tak, jesteśmy już przed gabinetem Mc.

- Nie wywiniesz się! - Parsknęła śmiechem i zapukała w drzwi.

- Proszę! - Po chwili otworzyli skrzypiące wrota. Minerwa widząc Hermionę, wstała z miejsca i podeszła do nich, pytając:
- Co wiecie?

Brązowowłosa podeszła do czarownicy i zacisnęła pięści.
- Dylan jest synem Reg'a Blaven'a.

Dyrektorka z szoku zastawiła otwartą buzię dłonią. Lekko się zachwiała.
- Masz jakieś dowody?

- Tak, ale zostawiłam je w dormitorium.

McGonagall poczuła jak się gotuje w środku ze zdenerwowania.
- O nie...

Hermiona uniosła brew.
- Coś nie tak, pani profesor?

Minerwa wypuściła powietrze z płuc.
- Zamknęłaś swoje dormitorium?

- Ale, ale co się stało?

- Gdzie konkretnie zostawiłaś te dokumenty?

- Na biurku.

Czarownica otarła twarz dłońmi.
- Dylan idzie do twojego dormitorium. Ja go tam wysłałam.

Hermiona poczuła, że pocą jej się ręcę. Draco słysząc to, zesztywniał.

- Nie, NIE, NIE!!! - Gryfonka wypadła jak burza z gabinetu i pobiegła w kierunku schodów.

Draco spojrzał się na dyrektorkę.
- Oby się nie dowiedział.

××××

Dylan'a spotkały na piętrze otwarte drzwi do dormitorium Hermiony. Lekko zdziwiony zajrzał do środka.
- Hermiona? Jesteś tu?

Zauważył, że w łazience pali się światło. Pomyślał, że Gryfonka jest w toalecie. Wszedł do środka i zaczął się rozglądać.
- Posiedzę tutaj chwilkę. Porozmawiamy jak wyjdziesz? - Nikt nie odpowiedział.

Przyglądał się półkom z książkami. Ona jest jedną wielką encyklopedią... Pomyślał i uśmiechnął się do siebie.
- Uczysz się czegoś? - Spojrzał na jej biurko, które zapełnione było dokumentami, księgami i notatkami. Czarna teczka zwróciła jego uwagę. Na niej napisane było dużymi literami Dylan Blaven. Otworzył ją lekko i zaczął się przyglądać.

Akt adopcji dziecka

Imię: Dylan
Nazwisko: Blaven
Imiona rodziców adoptujących: Teresa i Artur
Nazwisko rodziców adoptujących: Swane
Imiona rodziców biologicznych: Reg i Hermiona
Nazwisko rodziców biologicznych: Blaven
Wiek adopcji: 2 lata
Przyczyny oddania dziecka przez biologicznych rodziców: Nie określono.

Chłopak w pierw poczuł dziwne zaskoczenie. Potem wczytał się uważniej. Nie mógł uwierzyć w to, co widział. Westchnął zrezygnowany i podrapał się nerwowo po czole. Przeczytał raz jeszcze.
- Tu chodzi o mnie? - Poczuł jak siły go opuszczają. Dłonie nerwowo drgały. Czuł ogień w swoim ciele. Zaszkliły mu się oczy. Od zawsze dziwiło go to, że rodzice nie mają żadnych zdjęć po jego narodzinach. Dlaczego nie był do nich podobny?

Słyszał o Reg'u Blaven'ie. Rozumiał swojego patronusa. Pieprzony animag. Podrapał się po lewej skroni, którą zasłaniały brązowe włosy. Miał tu bliznę. Bliznę w kształcie lecącego ptaka. Kruka.

Hermiona o mało nie uderzyła się o drzwi. Za późno... pomyślała widząc płaczącego Dylan'a odwracającego się w jej stronę.

- Dlaczego?

- Dylan... - Zacisnęła powieki. - Nie powinieneś.

- Dlaczego?! - Chłopak był rozwścieczony. - Dlaczego wtrącasz się w moje życie?! - Rzucił dokumentami, które rozproszyły się po całym dormitorium.

- Musiałam wiedzieć. Tutaj chodziło o Reg'a Blaven'a. Błagam zrozum...

- Ja nie wtrącam się w twoje życie... - Z groźną miną podszedł do niej. Ta cofnęła się kawałek do tyłu. - Zawsze cię kochałem Hermiona. I będę kochać, ale tego... - Pokręcił głową. - ...ci nie wybacze. - Raptem pomiędzy nich wszedł Draco.

- Dylan, uważaj na słowa...

- Ty też będziesz się wtrącał, w nie swoje sprawy?!

- Musieliśmy wiedzieć. Przecież ja i Hermiona...

- To nie jest wytłumaczenie!! NIC MNIE Z NIM NIE ŁĄCZY!!

- JESTEŚ PIEPRZONYM SYNEM CZARNOKSIĘŻNIKA, ROZUMIESZ?! - Zaczęli się przepychać.

- Chłopaki BŁAGAM PRZESTAŃCIE!! - Hermiona zaczęła ich uspokajać.

- Musieliśmy mieć pewność, że ty nic o tym nie wiesz. - Kontynuował Draco. - Czy nie zrobisz nam krzywdy.

Dylan zrozpaczony spojrzał na Hermionę.
- Nie ufałaś mi? - Po jego policzkach, popłynęły łzy. - Nie ufałaś?

- Dylan, proszę cię...

Wściekły brunet, wypchnął Draco'na i wyszedł z dormitorium Hermiony. Brązowooka czuła, że zaraz się rozklei.
- Co ja zrobiłam!?

- Hermiona... - Draco lekko ją do siebie przytulił. - To nie jest twoja wina. Nie chciałaś mu mówić.

Dramione  ~ jedna chwila zmieni wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz