Nie minęło 5 minut, a zobaczyłaś Pansy i Dafne. Wyściskałaś przyjaciółki, po czym razem weszłyście do pociągu w poszukiwaniu wolnych miejsc. Po paru minutach siedziałyście już w przedziale i opowiadałyście sobie jak spędziłyście wakacje. Dafne była razem z Astorią i z rodzicami u dziadków w Rzymie, Pansy zaś z całą rodziną w Paryżu. Jak widać chyba tylko ty wyjechałaś bez rodziców. Ministerstwo, a jak. Ale plusem było to, że spędziłaś połowę wakacji na Hawajach. Rozmawiałayście jeszcze chwilę, kiedy zauważyłyście, że drzwi waszego przedziału się otworzyły. Stali w nich nie kto inny jak Blaise i...Draco. Momentalnie przypomniałaś sobie, co wydarzyło się poprzedniego dnia. Na myśl o tym ponownie oblałaś się rumieńcem.
-Witamy drogie panie, czy przygarniecie nas do waszego przedziału? - zapytał teatralnie Zabini na co wybuchłyście śmiechem.
-Jasne - odpowiedziała Pansy śmiejąc się.
Blaise usiadł obok ciebie po lewej stronie, Draco zaś naprzeciwko. Patrzył na ciebie ptzenikliwym wzrokiem. Natomiast ty uporczywie wpatrywałaś się w szybę, starając się nie zwracać na niego uwagi.
Dziewczyny zauważyły, że coś jest nie tak, w przeciwieństwie do zajętego obżeraniem się Blaisa.
Dafne postanowiła rozluźnić trochę atmoswerę, więc zaproponowała, żebyście zrobili komuś dowcip.-Najlepiej Gryffonom! - powiedziałaś.
Taaazczerze ich nienawidziłaś i gdybyś mogła zabijać chociażby wzrokiem, to wszyscy na czele z Bliznowatym, byliby już martwi.
Ustaliliście plan. Dziewczyny idą ich zagadać, chłopcy podrzucają im krwotoczki truskawkowe i wymiotki pomarańczowe do jedzenia. Skąd je mieliście? Oczywiście, że nie odwiedzaliście sklepu Wieprzlejów. Crabb i Goyle ukradli im je kiedyś, myśląc, że to najzwyczajniejsze w świecie cukierki.Kiedy zobaczyliście miny Gryffonów po zjedzeniu "cukierków" tarzaliście się ze śmiechu. Biegali jak poparzeni. W końcu pobiegli do łazienki. Ich miny, bezcenne.
Podróż minęła wam dobrze, głównie na śmiechach i wygłupianiu się. Gdy dotarliście wreszcie do Hogwartu byłaś strasznie głodna. Ale zamiast zacząć jeść musieliście wysłuchać jakże obchodzącej wszystkich przemowy Dumbledora. Kiedy mówił, całkowicie się wyłączyłaś. Nie miałaś najmniejszej ochoty go słuchać, zwłaszcza, że umierałaś z głodu.
-Psst...Psssst...[T.I]...
Odwróciłaś się w stronę źródła głosu. To Draco.
-Co jest? - spytałaś
-Widzę, że ci się nudzi. Masz ochotę się trochę zabawić?
Spojrzałaś na niego pytającym wzrokiem. On tylko się uśmiechnął i wziął do ręki winogrona. Rzucił nimi w Grzmottera. Parsknęłaś śmiechem, ale widząc, że Gryffon się odwraca spuściłaś głowę tak, żeby nie zobaczył, że się śmiejesz.
-Twoja kolej - szepnął blondyn gdy Potter się odwrócił.
Postanowiłaś pójść o krok na przód. Wzięłaś do ręki mandarynkę i złośliwie uśmiechnęłaś się do Malfoya.
Rzuciłaś. Trafiłaś Bliznowatego w sam środek głowy. Tym razem nie wytrzymaliście i wybuchliście śmiechem. Chłopak to zauważył. Wkurzony zaczął w was ciskać owocami jak psychopata. Dzięki Bogu Snape to zobaczył i momentalnie znalazł się między wami.
-
Widzę, że ktoś bardzo zatęsknił za szlabanem. Czyż nie mam racji, panie Potter?
-Ale profesorze, to oni...
-Nie dyskutuj Potter, radzę ci, nie dyskutuj!
-Dobrze sir...
Gdy tylko Snape odszedł, Grzmotter wyszedł z Wielkiej Sali głośno trzaskając drzwiami. Zdążyłaś posłać mu triumfalny uśmieszek, czym tylko jeszcze bardziej go rozzłościłaś.
***Nauka, gnębienie Gryffonów, odpoczynek. Nauka, gnębienie Gryffonów, odpoczynek. Tak głównie mijały ci kolejne dni w Hogwarcie. Dni przerodziły się w tygodnie, te natomiast w miesiące. Nim się obejrzałaś skończył się rok szkolny i zaczęła się walka o puchar domu. Wygrał Slytherin. Mógł wygrać Gryffindor, ale Bliznowaty przez 'małą sprzeczkę' z wami zarobił dla swojego domu minusowe punkty. Na samo wspomnienie tamtego dnia chciało ci się śmiać. Kto by się spodziewał, że jego można aż tak zdenerwować. W pociągu rozmowy nie miały końca. Tak bardzo nie chcieliście się rozstawać. Byliście świetną paczką. Przez ten rok zaprzyjaźniłaś się nawet z Draco.
-Skoro tak bardzo nie chcemy się rozstawać, to zapraszam wszystkich do mnie. Na miesiąc - powiedziałaś.
-A twoi rodzice? - zapytał Blaise.
-Oni nie będą mieli nic przeciwko. Cały czas siedzą w pracy, praktycznie wcale nie ma ich w domu. Ale co poradzić...przynajmniej będziemy sami.
-Wyślę ci sowę z odpowiedzią jutro, może jeszcze dzisiaj wieczorem - odezwał się Draco.
-Świetnie. A reszta?
-Ja też.
-I ja.
-Ja nawet nie muszę pytać - odpowiedziała zadowolona Pansy.
-Cieszę się - powiedziałaś i uśmiechnęłaś się na wyobrażenie wspólnych wakacji.
Kiedy dotarliście na stację, czekał już tam na ciebie wasz służący - David - oraz skrzat domowy - Stworek. Tak. Stworek był wasz. Ty jednak za nim nie przepadałaś. Nie dziwiło cię wcale dlaczego Blackowie wam go oddali. Na szczęście mieliście jeszcze 5 innych skrzatów, więc nie przywiązywałaś do tego dużej wagi.
Pożegnałaś się ze wszystkimi, prawie wszystkimi. Przyszła pora na Draco. Podszedł do ciebie i przytulił mocno. Tego się po nim nie spodziewałaś. Draco Malfoy. Chłopak, który nigdy nie okazuje uczuć, o ile to nie złość lub obojętność właśnie cię przytulił.
-Będę tęsknił - szepnął ci na ucho, po czym odszedł w stronę rodziców.
'Zapowiadają się naprawdę długie wakacje...' - przeszło ci przez głowę.
CZYTASZ
Hi, Draco
FanfictionObudziłaś się czując pod ciałem miękką trawę. Przeciągnęłaś się i rozejrzałaś dookoła. Obok ciebie leżał rozwalony Draco. Uśmiechnęłaś się na widok tego dupka, który pogrążony we śnie wyglądał tak niewinnie i słodko. Ale to tylko pozory.