Mijały dni, tygodnie. Zbliżał się wasz wielki dzień. Postanowiliście, że wasz ślub odbędzie się tak samo, jak u mugoli. Byłaś bardzo podekscytowana, jednak jeszcze bardziej zdenerwowana. Razem z Pansy pojechałaś do sklepu po suknię. Siedziałyście tam prawie dwie godziny, wybierając między dwoma. W końcu wybrałaś. Postawiłaś na minimalny dekolt, górę wykończoną koronką oraz dłuższy tył. Na sukni widniały koronkowo-brylantowe kwiaty rozciągające się na całej szerokości jej dołu. Na głowę wybrałaś wianek z drobnymi, białymi kwiatami. Kupiłaś białe buty na niewielkim obcasie, które także pokryte były czymś na wzór koronki, tyle, że namalowanej. Pansy mówiła, że wyglądasz niesamowicie i bajecznie, jednak przez rozkojarzenie spowodowane stresem nie do końca słuchałaś przyjaciółki.
Wróciłaś do domu wykończona zakupami, podczas których nie zabrakło monologów wyrażających za i przeciw każdej sukni z osobna, wygłaszanych przez brunetkę.
Leżałaś na kanapie ze swoją ulubioną książką i czekałaś, aż Draco wróci z pracy. Powoli zasypiałaś. Nagle poczułaś jak ktoś gładzi cię po włosach
-Draco... - powiedziałaś nieco zaspanym głosem.-Cześć skarbie - pocałował cię w czubek głowy.
-Jak było w pracy? I czemu jesteś w domu tak wcześnie? -przeciągnęłaś się.
-Nie było dużo rzeczy do zrobienia, wyszedłem jakieś 2 godziny temu. Poszedłem po garnitur.
-Obiad jest na stole - uśmiechnęłaś się lekko.
-A ty?
-Co ja?
-Nie idziesz ze mną zjeść?
-Nie, dziękuję, ja już jadłam - powiedziałaś przeciągając się ponownie.
-No...dobra.***
Byłaś ubrana w suknię, wianek i buty. Miałaś lekki makijaż. Twoje włosy były rozpuszczone i lekko pofalowane. Po raz setny tego dnia przeglądałaś się w lustrze.
-Chodź, musimy już iść - ciągnęła cię za rękę Pansy.
-Już, już idę...
Wyszłyście rozmawiając w najlepsze.
-A jak wygląda Draco? Nie widziałam go od rana - spytałaś przyjaciółkę.
-Też go nie widziałam. Ale to może lepiej, podobno to przynosi pecha - zaśmiałyście się.
W końcu dotarłyście na miejsce. Zaczęłaś się straszenie stresować. Pansy i Dafne, którą spotkałaś na miejscu, zaczęły cię zagadywać. W końcu weszłaś do kościoła. Głęboki wdech, idziesz dalej. To twój wielki dzień, nie zepsuj go sobie. Podeszłaś do ołtarza. Czekał tam już Malfoy.
-Wyglądasz jak księżniczka - uśmiechnął się do ciebie.
-Dziękuję, książe - zaśmiałaś się cicho.
........
-Możecie się pocałować! - powiedział ksiądz.
Przybliżyliście się do siebie. Już mieliście się pocałować, kiedy nagle...
Obudziłaś się. W swoim dormitorium, na piątym roku w Hogwarcie. Usiadłaś na łóżku i zastanawiałaś się jakim cudem twój mózg mógł wymyślić tak chory sen. Victoria w Hogwarcie? Teddy? Księga horkruksów? Romantyczny Malfoy?! I jeszcze wy RAZEM?! ŚLUB?!! Jedyne co było w tym wszystkim prawdą, to twoje przyjaciółki. I przyjaciel. Pansy, Dafne, Blaise... No i to, że byłaś w Slytherinie. Nigdy w życiu nie miałam tak długiego i zarazem CHOREGO snu. Rozejrzałaś się po pokoju. Po twojej prawej stronie stały 2 łóżka - jedno należało do Dafne, drugie do Millcenty. Po twojej lewej stronie na łóżku spała Pansy. Spojrzałaś na zegarek. Była 5.40. Postanowiłaś już wstać. Poszłaś do łazienki i opłukałaś twarz zimną wodą. Od razu lepiej... Jako, że było wcześnie, wykąpałaś się w wannie zamiast brać prysznic. Dodałaś do wody olejek o.zapachu wanilii. Kiedy się umyłaś, ubrałaś się w mundurek i rozczesałaś włosy. Weszłaś do dormitorium i obudziłaś dziewczyny. Za 20 minut miało się zacząć śniadanie. Postanowiłaś już wyjść. Szłaś bardzo wolno błądząc myślami daleko stąd. Nagle na kogoś wpadłaś. To był ON.
-Uuu kolejna na mnie leci - zaśmial się złośliwie.
-Chciałbyś - powiedziałaś i już chciałaś odejść, jednak ręka blondyna ci to uniemożliwiła.
-Nawet nie wiesz jak bardzo - cyniczny uśmiech nie schodził z jego twarzy.
-Daj mi spokój, Malfoy - powiedziałaś i wyrwałaś się chłopakowi.
Przyspieszyłaś, jednak Draco nie odpuszczał. Szedł obok ciebie.
-Idziesz na śniadanie? To ja cię może odprowadzę... - miałaś ochotę zdrapać mu z twarzy ten uśmieszek.
-Nie dzięki, nie potrzebuję niańki - warknęłaś.
-Heej nie tak ostro bo się jeszcze przestraszę - znów ten cholerny śmiech...
Spokojnie, oddychaj. Maska obojętności, nie pokazuj mu jak bardzo wyprowadził cię z równowagi, właśnie o to mu chodziło.
-W takim razie uważaj, bo twoje fanki nie będą chciały się z tobą bawić, jeśli będziesz miał mokre spodnie - powiedziałaś i odeszłaś od chłopaka wchodząc do Wielkiej Sali.
Zaczęłaś jeść ciastka. Nie miałaś ochoty na 'normalne' śniadanie. Poczułaś że ławka obok ciebie trochę się ugięła. Ktoś obok ciebie usiadł. Nie odwróciłaś się jednak, żeby zobaczyć kto to. Nie musiałaś tego robić, bo chwilę później usłyszałaś jego głos. Wszędzie rozpoznałabyś ten sarkazm i złośliwość...
-Słodycze na śniadanie? Ale [T.N.], to niezdrowe - udawał przejętego.
Wstałaś bez słowa i wyszłaś z WS. Za sobą usłyszałaś tylko śmiech Malfoy'a. Byłaś strasznie wkurzona. I wciąż nie rozumiałaś jakim cudem wyobraziłaś sobie we śnie tego dupka jako romantycznego chłopaka marzeń. No i dlaczego akurat on ci się przyśnił, ON?! Zastanawiałaś się nad tym próbując się uspokoić, gdy nagle na kogoś wpadłaś. Drugi raz dzisiaj, brawo ja... Okazało się, że to Snape.
-Przepraszam profesorze, zamyśliłam się.
-Zdarza się. Szukałem cię [T.N.], pójdziesz ze mną do gabinetu. Czeka tam na nas jedna osoba, więc radzę ci się pospieszyć.
-Tak, sir - powiedziałaś i poszłaś za nauczycielem.
Dotarliście do gabinetu i weszliście do środka. Tam, na krześle siedział, o ile tak to można było nazwać bo rozwalił się jak król, Malfoy. Co on tu do cholery robił?
-Nie za wygodnie panu, panie Malfoy? - usłyszałaś zimny głos Snape'a.
Blondyn usiadł na krześle jak człowiek nic nie mówiąc.
-Wezwałem tu was nie bez przyczyny. Zostaliście prefektami naczelnymi. Będziecie mieć osobne pokoje, wspólny salon i łazienkę. Tu są wasze odznaki.
Zatkało cię. Draco chyba też.
-Przepraszam profesorze, ale to chyba jakaś pomyłka. Ja w życiu nie wytrzymam z tym tlenionym idiotą!
-Uważaj na słowa, [T.N.] - warknął - to żadna pomyłka, zostaliście wyznaczeni. Obawiam się, że musicie się znosić przez najbliższy rok szkolny. A teraz żegnam.
Wzięłaś swoją odznakę z biurka i bez słowa wyszłaś z pomieszczenia. Co za chory dzień! W zyciu nie będziesz tolerować tego dupka, aż tu nagle okazuje się, że masz z nim mieszkać. Po prostu świetnie... Weszłaś do swojego, w sumie już nie swojego, dormitorium trzaskając drzwiami. Wkurzona zaczęłaś się pakować.
-Hej, hej, hej, [T.I.] wszystko okej? Co ty robisz? - zapytała zdziwiona Dafne.
-Właśnie zostałam prefektem naczelnym.
-No to chyba powinnaś się cieszyć?
-Właśnie, może ten 2 prefekt to jakiś przystojniak - do dyskusji dołączyła Pansy.
-Tak, mhm, przystojniak... Zabini jest już od niego lepszy! Przynajmniej nie jest takim dupkiem, który wkurza mnie tym, że w ogóle istnieje!
-Jest aż tak źle? Kto?
-Jest aż tak źle?! Jest gorzej! Boże ja nie wytrzymam z Malfoy'em!
-Z Malfoy'em? To on jest tym drugim prefektem?
-Ta... - usiadłaś zrezygnowana na łóżku.
-Ooo nie. Wy nie możecie razem mieszkać. Nie możecie! On jest mój - powiedziała zazdrosna Pansy.
-Serio myślisz, że ci go odbije? Uwierz mi, że patykiem bym go nie tknęła.
-Skąd mam mieć tą pewność?!
-Pansy, daj spokój - do rozmowy dołączyła Millcenta - [T.I.] mówi prawdę. Wiesz, jak Malfoy ją drażni.
-Po pierwsze to Draco, a nie Malfoy! No i... Może mi go nie odbijesz... Przepraszam poniosło mnie. Po prostu go kocham.
-Jak połowa Hogwartu - mruknęłaś niezadowolona.
-A co, zazdrosna jesteś? - zapytała Parkinson.
-Ja o niego? Proszę cię, ty się dobrze czujesz?
-Powiedzmy, że ci wierzę...
-Dobra dziewczyny, nie wiem jak ja to przeżyję, ale muszę już iść. Do zobaczenia na kolacji...
-Paa!
Udałaś się do wyznaczonego miejsca i ujrzałaś potężne, czarne drzwi. Wypowiedziałaś hasło Czysta krew i weszłaś do środka. Na kanapie leżał rozwalony blondyn.
-Hej pomóc ci z tymi walizkami?
-Czekaj, czy ty mi właśnie zaproponowałeś pomoc? Wielki Draco Malfoy chce pomóc takiej prostaczce jak ja? Czym ja sobie na to zasłużyłam? - powiedziałaś sarkastycznie.
-Oj daj spokój... - wstał z kanapy i podszedł do ciebie - musimy się wiecznie kłócić?
-Po pierwsze to ty zawsze zaczynasz kłótnie, po drugie dam sobie radę, nie potrzebuję twojej litości. Cześć.
Wzięłaś walizkę i poszłaś do swojego pokoju. Był urządzony na szaro, z elementami w barwach Slytherinu. Podobał ci się. Postawiłaś bagaż obok łóżka i zaklęciem schowałaś swoje rzeczy do szafy. Położyłaś się na łóżko i patrzyłaś w sufit.
-Boże, jak ja z nim wytrzymam... - powiedziałaś do siebie bardzo, bardzo cicho po czym zasnęłaś zmęczona.
Obudziło cię pukanie do drzwi. Otworzyłaś drzwi. Nie zdziwiłaś się gdy ujrzałaś Malfoy'a, w końcu nikt inny nie wie gdzie się znajdujecie, tym bardziej nikt nie zna hasła do waszego pokoju wspólnego.
-Hej za 10 minut kolacja - powiedział opierając się o framugę drzwi.
-I ty przyszedłeś mi o tym powiedzieć? Ty? Czemu?
-Tak wyszło. Idziemy?
-Idziemy? My? Ja idę sama. Idź sobie z jakąś swoją fanką, później idźcie się lizać, mnie to nie obchodzi. Po prostu się ode mnie odwal.
-Czemu? - zapytał się z tym swoim uśmieszkiem. Boże jak ja go nienawidzę...
-Bo tak. A teraz daj mi łaskawie wyjść, bo jestem głodna.
Wyszłaś z dormitorium trącając go po drodze ramieniem. Nie miałaś pojęcia czemu zrobił się tak nagle miły. W sumie to nawet ci się to podobało, jednak starałaś się oszukać samą siebie wmawiając sobie, że to pewnie jakiś jego podstęp i nie wolno mu ufać.
Rozmyślając o wszystkim i o niczym doszłaś do Wielkiej Sali i poszłaś do stołu Slytherinu. Usiadłaś pomiędzy Blaisem i Dafne i przywitałaś się z przyjaciółmi. Chwilę po tobie do Sali wszedł ON. Nie byłby sobą, gdyby nie zrobił ci na złość, więc usiadł naprzeciwko ciebie i zaczął się na ciebie patrzeć.
-Możesz przestać się tak gapić, Malfoy?
-Nie.
I gapił się dalej... Boże co za idiota. Wzięłaś do ręki kanapkę i wyszłaś z Wielkiej Sali. Poszłaś do waszego pokoju wspólnego, stamtąd do swojego pokoju. Położyłaś się na łóżku i zaczęłaś czytać. Lubiłaś to robić. Zawsze miałaś przy sobie książkę. No chyba, że szłaś się myć. Gdy skończyłaś czytać była ok. 20.00. Przebrałaś się więc w strój kąpielowy, zarzuciłaś na siebie czarny, cienki szlafrok i udałaś się do swojej nowej łazienki. Rozejrzałaś się, nie widziałaś nigdzie blondyna. Wolałaś się jednak upewnić.
-Malfoy jesteś tu?
Cisza. Zdjęłaś szlafrok i wskoczyłaś do wanny wielkości basenu. Zanurzułaś się w wodzie do szyi i położyłaś się opierając się o ścianę 'wanny'. Nagle poczułaś jak coś, a raczej ktoś, wciąga cię pod wodę. Wynurzyłaś się szybko i krzyknęłaś.
-Malfoy pogrzało cię?!
Usłyszałaś głośny śmiech.
-Co jest? - popłynął bliżej ciebie.
-Co jest?! Pytałam czy tu jesteś! Nie odezwałeś się!
-Gdybym się odezwał, nie miałbym takich widoków. Poza tym mogę zrobić to - ochlapał cię wodą.
Zaczęłaś się śmiać. Kompletnie zapomniałaś o tym, że byłaś na niego wściekła i że byłaś w samym stoju kąpielowym, a chłopak w samych spodenkach do pływania. Zaczęliście się chlapać i ganiać w wodzie jak małe dzieci. W końcu uświadomiłaś sobie jak jesteście ubrani. Wyszłaś szybko z wody, wytarłaś się ręcznikiem i założyłaś szlafrok.
-Hej gdzie idziesz? - zapytał wyraźnie zadowolony sytuacją mającą miejsce przed chwilą.
-Nikt się o tym nie dowie - powiedziałaś poważnie.
-Ale...
-Obiecaj - przerwałaś mu.
-No dobra.
Wyszłaś z łazienki i poszłaś do pokoju. Ubrałaś piżamę i położyłaś się na łóżku. Zastanawiałaś się jakim cudem tak dobrze bawiłaś się z NIM.
-Hej nie zadręczaj się tak. Zakochanie się we mnie to nie grzech.
No i wrócił stary Malfoy...
-Po pierwsze, co ty robisz w moim pokoju? Po drugie wcale się w tobie nie zakochałam!
-Po.pierwsze to przyszedłem w gości - powiedział sarkastycznie - a po drugie...
Pocałował cię. ON cię pocałował. ON. Z początku oddawałaś pocałunek, jednak w końcu uświadomiłaś sobie co właśnie robisz. Odsunęłaś się od niego.
-Co jest? - był zdziwiony.
-Wyjdź.
-Nie mów, że ci się nie podobało - uśmiechnął się po 'Malfoy'owemu'.
-Wyjdź!
Wyszedł. Boże co ja robię...Hej,
Udało się! Napisałam nowy rozdział! 😂 swoją drogą jest on najdłuższy. Mam nadzieję, że taka 'akcja' za bardzo was nie rozczarowała. Czytając od początku moje ff stwierdziłam, że źle to rozegrałam, dlatego teraz wszystko pozmieniam.
~SQ12
CZYTASZ
Hi, Draco
FanfictionObudziłaś się czując pod ciałem miękką trawę. Przeciągnęłaś się i rozejrzałaś dookoła. Obok ciebie leżał rozwalony Draco. Uśmiechnęłaś się na widok tego dupka, który pogrążony we śnie wyglądał tak niewinnie i słodko. Ale to tylko pozory.