♡Rozdział XXIV☆

4 1 0
                                    

-Więc z Yves będzie już w porządku? -wpatrywałam się z napięciem w twarz pielęgniarki, szukając na niej czegokolwiek, co by mnie przybliżyło do odpowiedzi. Nic z tego. Jej twarz była njeprzenikniona.
-Wszystko okaże się w ciągu kilku dni, proszę pani. Trzeba czekać i pytać lekarzy, a nie mnie. -po chwili dodała nieco spokojniej- Na dziewięćdziesiąt procent stan chłopca diametralnie się poprawi.
Wyszła, zostawiając mine samą.

Następnego dnia, wciąż trochę obolała, zostałam wypisana ze szpitala. Aime zajął się transportowaniem mnie do domu, a ogólnej rzecz biorąc, siedzeniem obok i trzymaniem mnie za rękę.

Na miejscu zastałam moją guwernantkę. Była dosyć surowa i bardzo obowiązkowa. Gdy tylko mnie zobaczyła, kazała mi się ogarnąć, jeśli potrzebuję, i stwierdziła, że to najlepszy czas na naukę. Aime był temu przeciwny, nie chciał, żebym się przemęczała, ale w tej chwili to nie była już moja decyzja. Nauczycielka postawiła mi ultimatum: albo będę się uczyć, kiedy ona tak powie, albo odejdzie. Nie chciałam, żeby babcia pomyślała, że nie szanuję jej wysiłków, więc zgodziłam się na te warunki. Teraz żałowałam.

Zaczęłyśmy zajęcia - najpierw fizyka kwantowa, następnie gramatyka francuska, potem arytmetyka, flagi państw na pamięć z geografii i na koniec wiosna ludów z historii.

Po lekcjach byłam wyczerpana. Mój mózg odmawiał dalszej pracy. W końcu wysilał się przez pięć godzin. Poszłam osowiała do swojego pokoju i padłam na łóżko. Nie zasnęłam, patrzyłam w sufit i myślałam. Ciężko określić, o czym. Po prostu myślałam. W pewnym momencie usłyszałam pukanie.
-Kto tam? - podniosłam się.
-Twój Święty Mikołaj. - odezwał się zza drzwi męski głos.
-Wejdź. - drzwi się otworzyły i stanął w nich ON. - Masz dla mnie jakieś prezenty?
-To zależy, czy byłaś grzeczna. - usiadł obok mnie na łóżku.
-Oj, nie byłam. Kara mi się należy. - uśmiechnęłam się głupio.
-No, na pewno nie nagroda. - pacnął mnie palcem w nos. Zachichotałam. - Jak się czujesz po pierwszym dniu nauki? - położył mi rękę na nodze.
-Źle. Myślałam, że nie będzie tak ciężko, ale przez ostatnie dni trochę się rozleniwiłam i odwykłam od takich nawałów wiedzy. - złapałam się za głowę.
-Biedactwo moje. - przytulił mnie i pogłaskał po włosach. - Mówiłem, że dzisiaj powinnaś jeszcze odpoczywać.
-No wiem, wiem. Ale przecież nie mogłam jej powiedzieć, że dzisiaj nie mam siły na lekcje. Jest gburowata. Jeszcze by odeszła i co wtedy? - załamałam ręce.
-Przynajmniej życia by Ci nie utrudniała. - przytrzymał mnie za podbródek.
-Ale babci byłoby przykro, gdyby odeszła. Ona się tak starała, żeby wynająć jakąś kompetentną babkę. - spojrzałam na niego, wiedząc, że mnie pocieszy.
-Twojej babci byłoby przykro, gdybyś nam tu z przemęczenia padła. A to tylko guwernantka. Więc następnym razem, gdy nie będziesz w stanie się uczyć, powiedz jej to. Jak odejdzie, jej problem. I już się tak nie zamartwiaj, bo trzeba cieszyć się życiem. - przyłożył palce do moich kącików ust i uniósł je do góry. Złapałam go za ręce i oderwałam od twarzy.
-Co masz na myśli? - uniosłam jedną brew.
-Nic konkretnego. Życie jest piękne. Trzeba z niego korzystać. - pogładził moje ramię.
-Widzę, że mam tu do czynienia z optymistą. - prychnęłam.
-Mhm. - zmrużył oczy uwodzicielsko. - Ale odpoczywaj, ja zmykam. Przyjdę rano. Dobranoc, moja anielico. - puścił mi oczko.
-Dobranoc, książę. - cmoknęłam go w policzek i położyłam się. Wyszedł.

Przypomniało mi się, że mam pamiętnik. Wyciągnęłam go z szufladki i otworzyłam w losowym miejscu. Chciałam sprawdzić, czy z Filipem też było tak pięknie. Spomiędzy kartek wysunęło się zdjęcie, o którym dawno zapomniałam. Był na nim facet, podobno mój ojciec, i jakaś kobieta, o której nic mi nie wiadomo. Podniosłam je dwoma palcami. Przez dłuższą chwilę przeglądałam mu się. Przecież to nie była moja matka. Moja matka tak nie wyglądała. Bynajmniej nie na zdjęciach, które widziałam. Już wiem, muszę dowiedzieć się, co to za baba. Ale jedynym wyjściem na odkrycie tej tajemnicy jest rozmowa z ojcem. Z tego, co słyszałam, siedzi w kiciu. Jutro tam pojadę. Rozwiążę tę zagadkę choćbym miała udawać agentkę CIA.

Oszukać przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz