PROLOG

7.1K 360 47
                                    

Prolog

PÓŁ ROKU WCZEŚNIEJ

Budzę się, gwałtownie zaczerpując powietrze. Kiedy unoszę ciężkie powieki, wszystko wokół nieprzyjemnie wiruje. Z powrotem zamykam oczy, lecz mam wrażenie, że ten stan tylko się nasila. Jestem tak słaba, że moje ciało zupełnie odmawia mi posłuszeństwa i staje się moim więzieniem. I choć nie mam w zwyczaju tego robić, wpadam w panikę. Mój oddech staje się szybki i płytki, a w głowie, w której nieustannie rozbrzmiewa jednostajny huk, rozpoczyna się gonitwa plączących się ze sobą myśli.

Boję się. Nie mam pojęcia, co się ze mną stało. Nie wiem, jak to przerwać. Chcę, żeby wszystko ucichło. Udaje mi się przewrócić na bok i zwinąć w kulkę. Oplatam rękami podciągnięte pod brodę kolana, marząc, żeby ból, który czuję od czubków palców u stóp po mieszki włosowe na głowie, zelżał na tyle, bym mogła normalnie funkcjonować.

Oddychaj, powtarzam w myślach, wciągając powietrze nosem, następnie wypuszczając ustami. Po prostu oddychaj. Nie wiem, jak długo trwam w pozycji embrionalnej, zaciskając zęby z całych sił i próbując wygrać ze strachem, który mnie paraliżuje, ale każda kolejna sekunda jest dla mnie niczym najprawdziwsze tortury. Do moich uszu dobiega cichy jęk, który wydobywa się z moich suchych jak papier ust i uświadamiam sobie, że ból, który czułam, zelżał nieco. Całą siłą woli zmuszam się, żeby usiąść, lecz gdy próbuję to zrobić, okazuje się, że to wcale nie takie proste jak mi się wydawało.

Prostuję nogi, po czym poruszam nimi, jakbym próbowała płynąć i dźwigam się do siadu, mocno odpychając dłonią od skrzypiącego materaca łóżka. Jest mi niedobrze i lekko kręci mi się w głowie. Otwieram oczy, dopiero kiedy czuję, że uda mi się zachować zawartość żołądka tam, gdzie jej miejsce i wbijam wzrok w dziurę w czarnej pończosze, odsłaniającą jasną skórę na moim udzie. Jest duża, idealnie okrągła i nie mam cholernego pojęcia, dlaczego się nad nią rozwodzę.

Z nieznośnym piskiem w uszach rozglądam się po pomieszczeniu, którego w ogóle nie poznaję. Przebiegam wzrokiem po ścianach ozdobionych ciemnym drewnem oraz granatową farbą, po czym patrzę na wyłączony ekran telewizora, w którym obija się zamyślony wyraz mojej twarzy. Zauważam pod nim dużą komodę z szufladami. Ktoś postawił na niej kilka butelek wody, dwie szklanki, białą filiżankę, a także czajnik elektryczny.

Opuszczam stopy na bordową wykładzinę, zwilżając wargi językiem. Domyślam się, że jestem w hotelu, ale nie mam pojęcia, jak się tu znalazłam. Po tym jak wstaję, chwieję się na nogach, czując, jakby nie należały do mnie. Na szczęście udaje mi się utrzymać równowagę i niepewnym krokiem pokonuję odległość dzielącą mnie od drzwi łazienki. Kiedy je otwieram, krzywię się na charakterystyczny ostry zapach środków czyszczących, a mój żołądek wywraca się do góry nogami. Mimo to postanawiam wejść do środka.

Staję przy niewielkiej szafce z umywalką, opierając się dłońmi o jej blat. Przez chwilę przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze, zastanawiając się, dlaczego czuję się tak koszmarnie, skoro wyglądam zupełnie normalnie. Proste jak druty ciemne włosy sięgają mi tuż za ramiona zasłonięte cienkim materiałem sukienki, której złote odcienie podkreślają intensywną zieleń moich tęczówek. Włączam wodę i wolnymi ruchami ochlapuję twarz zimną wodą, po czym osuszam ją nieprzyjemnym w dotyku białym ręcznikiem. Ponownie spoglądam w lustro, próbując zrozumieć pustkę, którą czuję. Zupełnie jakby w środku mojej głowy eksplodował dynamit, pozostawiając po sobie jedynie strzępy porozrywanego mózgu, który usilnie próbuje pozbierać się do kupy.

Wracam do pokoju, próbując odnaleźć coś, co pomoże mi dowiedzieć się, jak się tu znalazłam. Chodzę wokół łóżka, zaglądam za ciężkie zasłony, przesuwam palcem wskazującym po okrągłym stoliku pod oknem, lecz nigdzie nie widzę żadnej wskazówki. Opieram plecy o szafę, tracąc nieco siły i wtedy mój wzrok pada na parę czarnych szpilek ustawionych obok wieszaka, na którym wisi mała torebka z wężowej skóry. To oczywiste, że obie te rzeczy należą do mnie, ale z jakiegoś powodu przed chwilę waham się, zanim po nie sięgam.

Anielskie sztuczki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz