EPILOG

1.5K 162 15
                                    

Epilog

Kiedyś ktoś bliski powiedział mi, że moja historia zasługuje na ekranizację, a ja bezdusznie wyśmiałam ten abstrakcyjny pomysł.

Jednak kiedy wróciłam do Paryża i urządziłam swoje nowe mieszkanie w zupełnie innej części miasta, bo przecież z wiadomych względów nie mogłam wrócić do poprzedniego apartamentu, musiałam wypełnić czymś boleśnie dłużący się czas.

Zaczęłam pisać. To było zaskakująco proste. Litery, wyrazy oraz zdania dosłownie spływały na ekran komputera prosto z mojego serca. Całe dnie i noce mijały mi na przeżywaniu na nowo wszystkich najszczęśliwszych, ale także najtragiczniejszych chwil, jakie przeżyłam. I choć momentami zatrzaskiwałam MacBook'a, a klawiatura była mokra od słonogorzkich łez, to się nie poddawałam. Wiedziałam, że muszę jak najszybciej pozbyć się wszystkiego, co zatruwa moją duszę.

Po miesiącu takiego maratonu byłam wycieńczona i cztery kilogramy chudsza, ale z mojego serca spadł ogromny ciężar. W końcu uwolniłam się od Borisa – ojca, który za wszelką cenę chciał zniszczyć, a następnie odebrać życie własnej córce; od Miguela – zdrajcy, którego martwe oczy prześladowały mnie za każdym razem, gdy zamykałam swoje; od Anioła – najodważniejszego człowieka, jakiego kiedykolwiek znałam, lecz którego straciłam, kiedy kolejny raz mnie uratował.

Po wysłaniu gotowego pliku Alice, ze strachu nie otwierałam skrzynki mailowej przez kilka dni, bojąc się jej odpowiedzi, aż w końcu odwiedziła mnie osobiście. Ściskając w dłoni szampana, oznajmiła, że stworzyłam coś absolutnie perfekcyjnego oraz że już prowadzi rozmowy z kilkoma wydawnictwami.

Dawna Nessa szybko wybiłaby jej pomysł uwiecznienia na kartkach papieru tak intymnej dla mnie historii i przez krótką chwilę miałam taki zamiar, lecz szybko z niego zrezygnowałam. Wszystkie lata mojego życia poświęciłam na obsesyjne pragnienie poznania przeszłości, przez co panicznie bałam się o przyszłość. W całym tym pędzie zabrakło miejsca na teraźniejszość, bo choć moje serce pompowało krew, w rzeczywistości nie istniałam. Wyparłam ze świadomości to, że liczy się tylko tu i teraz. Obecna chwila, bo tylko ona naprawdę do mnie należy.

Więc co teraz?

Siedzę w jednej z ulubionych kawiarni i czekam na Alice. Skupiam się na smaku czerwonego wina, na promieniach słońca skierowanych mi prosto w twarz i staram się po prostu być. I tylko czasem mój umysł przypomina, że czegoś mi brak...

– Mamy to! – wykrzykuje Alice, zajmując miejsce naprzeciw mnie.

Podnoszę oczy na jej ładną twarz otoczoną jasnymi lokami sięgającymi ramion i od razu się uśmiecham.

– Tak szybko? – pytam czysto retorycznie, ponieważ od początku się tego spodziewałam.

W końcu najlepsze, najgorętsze, najmniej przewidywalne historie pisze życie. Ja tylko stałam się narzędziem, które wstukało w klawiaturę wcześniej podyktowane głoski.

– Wydawca jest zachwycony, Nessie. Przepraszam – dodaje szybko, widząc, jak się krzywię.

Sięgam po kieliszek, po czym przykładam go do ust, lekceważąco machając ręką.

– Powinnam zmienić imię.

– Przede wszystkim powinnaś to zrobić dla swojego bezpieczeństwa, ale nie sądzę, żeby pomogło ci to o nim zapomnieć.

Nic nie sprawi, że zapomnę o Ryle'u. Nawet cholerne serum podane mi przez Borisa nie było w stanie tego dokonać.

– Wcale nie chcę o nim zapomnieć – mówię zgodnie z prawdą. – Jego osoba króluje prawie na każdej stronie, jaką zapisałam. Już zawsze będzie zajmował szczególne miejsce w moim sercu. Poza tym pozbierałam się, mimo że chwilami nie mam czym oddychać.

Anielskie sztuczki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz