Rozdział ósmy
Pistolet.
Ryle podarował mi pieprzoną broń niosącą śmierć.
Dopiero teraz zaczynam zdawać sobie sprawę, jak ogromne ryzyko niesie ze sobą nasza znajomość i po raz pierwszy od dawna jestem zdecydowana uciec, jak tchórz. Kolejnym problemem jest Alice, której nie potrafiłam wyjaśnić, po co ktoś przesyła mi Glocka. Zdenerwowana zaistniałą sytuacją zrobiłam pierwsze, co przyszło mi do głowy, czyli wyjęłam z lodówki butelkę czerwonego wina i doprowadziłam menadżer do takiego stanu upojenia alkoholowego, że teraz śpi na półleżąco na mojej kanapie, a ja wciąż siedzę i zastanawiam się, co oznacza dla Ange'a korzystaj mądrze.
Biorę w dłoń iPhone'a, który również był w paczce, a następnie włączam go. Ku mojemu zdziwieniu urządzenie niemal natychmiast budzi się do życia. Pierwszym, co robię to sprawdzenie kontaktów, a właściwie jednego numeru, który się w nich znajduje. Ciąg dziewięciu cyfr wydaje mi się niesamowicie znajomy, ale przecież nie mogłam znać go wcześniej. Dotykam go opuszkiem drżącego palca, po czym wybieram opcję wiadomości i piszę: Czy „korzystaj mądrze" oznacza, żeby nie strzelać w ciebie? Wysyłam, mocno zaciskając powieki. Dał mi ten telefon, więc to musi być jego numer.
Otwieram oczy wraz z dźwiękiem nadejścia odpowiedzi.
„To znaczy, że w chwili zagrożenia, celujesz wrogowi w głowę, a nie w kolano".
Uśmiecham się.
Ciebie też to dotyczy?, pytam.
„Zwłaszcza mnie, Nessie" – odpisuje.
Marszczę brwi. Dlaczego brzmi to, jak groźba? Odsyłam pojedynczy znak zapytania. Esemesowanie z nim jest prawie tak samo ekscytujące, jak rozmowa twarzą w twarz. Minusem jest to, że każde z nas ma czas na zastanowienie się nad odpowiedzią, przez co wszystko wydaje się mniej naturalnie. Kiedy patrzymy sobie w oczy, jesteśmy prawdziwi. Widząc swoje odbicie w orzechowych tęczówkach, nie potrafię skupić się na niczym poza ich tajemniczym przyciąganiem. Jest w nich coś, co chwyta za serce, przyspieszając jego bicie. Patrzenie w jego oczy sprawia mi niemal fizyczną przyjemność.
Podrywam się z miejsca w momencie, w którym ręka śpiącej Alice bezwładnie zsuwa się z kanapy. Przez to wszystko zupełnie zapomniałam o jej obecności. Śpi jak zabita, nie wydając przy tym najmniejszych dźwięków i gdyby nie jej unosząca się i opadająca naprzemiennie klatka piersiowa, pomyślałabym, że coś jej się stało.
Odchodzę od kanapy, kiedy dostaję kolejną wiadomość:
„Zjawię się o dwudziestej pierwszej. Włóż wygodne buty i daruj sobie makijaż. Dzisiaj mocno się ubrudzisz".
Zaraz po niej nadchodzi kolejna:
„PS: Od teraz telefon i broń zawsze masz przy sobie. Zrozumiałaś?"
Odsyłam w odpowiedzi jedynie symbol dłoni z kciukiem w górze, po czym zablokowuję ekran, sprawdzając godzinę. Jest tuż po osiemnastej, co oznacza, że za niecałe dwie godziny zjawi się Ange i, jeśli dobrze zrozumiałam, dokądś mnie zabierze.
Zostawiam za swoimi plecami Alice, która w międzyczasie obróciła się z pleców na bok, układając się w pozycji embrionalnej i zamykam się w łazience. Pozbywam się ubrań, a następnie wskakuję pod prysznic. Szybko myję ciało oraz włosy, które nie widziały się z wodą od czterech dni. Wyłączam wodę, po czym wychodzę z kabiny. Kiedy moja stopa dotyka płytek, omal się nie przewracam. Dość!, nakazuję sobie w myślach. Przestań zachowywać się jak nastolatka, która za moment dostanie to, o czym marzy! Drugą stopę stawiam już bez pośpiechu i zdecydowanie ostrożniej.
CZYTASZ
Anielskie sztuczki
RomansaNessa Torres to odnosząca sukcesy supermodelka. Jest młoda, piękna i doskonała w tym, co robi. Wydawać by się mogło, że jej życie jest idealne; pozbawione tych wszystkich nieestetycznych rys, psujących nienaganne wyobrażenie jej osoby. W rzeczywisto...