Rozdział trzeci
To wszystko jest takie surrealistyczne. Jeszcze kilka dni temu bałam się o nim marzyć. Teraz leżę w jego łóżku otulona jego ramionami, a jedyny dźwięk, jaki nam towarzyszy to nasze przyspieszone oddechy i mocne bicie serc. Żadne z nas się nie odzywa, bojąc się, że jedno słowo może sprawić, że nasza bańka pryśnie, zostawiając nas ze złamanymi duszami.
Przyciągam jego dłoń do ust, po czym z namaszczeniem całuję ich zewnętrzną stronę, niemo dziękując za przyjemność, jaką przed chwilą mi sprawiły. Jest mi z nim dobrze. I nie chodzi tu tylko o seks, który swoją drogą jest rewelacyjny; ale o to, że potrafię się przed nim otworzyć. Rozebrał mnie ze wstydu i strachu, akceptując ułomność mojego serca, zanim w ogóle poszliśmy do łóżka. Przez te kilka lat znajomości pozwoliłam mu poznać się na wylot, powierzyłam swoje najskrytsze tajemnice i największe lęki, oddając w jego ręce ból, którego noszę w sobie tak dużo, a który przy nim wydaje się mniej dokuczliwy, właściwie nieodczuwalny.
Moje chodzące uosobienie panaceum w najpiękniejszej ludzkiej skórze, jaką kiedykolwiek widziałam. Uwielbiam jego orzechowe pełne pasji spojrzenie, którym obdarza mnie, gdy tylko zostajemy sami. Uwielbiam smak jego idealnie wykrojonych ust, pasujących do moich, jakby były robione na miarę. Uwielbiam dotyk jego ciepłych dłoni, które rozgrzewają moją skórę do czerwoności. Uwielbiam zapach jego aksamitnej skóry, który pobudza moje zmysły, kiedy tylko znajdę się zbyt blisko niego. Uwielbiam go całego.
Nie.
Ja go kocham.
Niezaprzeczalnie, niepodważalnie, nieskończenie.
Kocham go do bólu.
Całą sobą.
Na wieki.
– Kocham cię – mówię, obracając się tak, żeby móc widzieć jego twarz, ale by ani na moment nie wypuszczał mnie ze swoich objęć.
Przez jego twarz przemyka cień smutku i dzieje się to tak szybko, że nie jestem pewna, czy dobrze odczytałam jego emocje. Patrzy na mnie poważnym wzrokiem, zakładając mi pasmo ciemnych włosów za ucho, po czym pochyla się i całuje mnie w nos.
– Chciałbym powiedzieć ci to samo, ale zrobię to dopiero wtedy, kiedy będę miał do tego prawo.
Jego słowa mocno mnie ranią, ale w żaden sposób nie daję tego po sobie poznać.
Absolutnie nie wymagam od niego niczego, czego nie jest w stanie mi dać. A dał mi więcej niż marzyłam dostać. Otrzymałam od niego tyle ciepła, zrozumienia i czułości, że stałam się zupełnie inną osobą. Wrażliwszą. Bardziej podatną na zranienia. W moim zawodzie nie są to pożądane cechy, ale lubię je. Czynią ze mnie człowieka z krwi i kości, którego tak łatwo można zranić, a który na chwilę zapomniał, że nim jest.
– Wiesz, że to nie takie proste – mówię ze smutkiem. – On prędzej mnie zabije niż pozwoli mi odejść.
Nasza znajomość jest cholernie trudna. Pracujemy razem od lat. Łączy nas tak wiele, jednak jeszcze więcej dzieli. Różnimy się pod wieloma względami, lecz od samego początku jakaś niewidzialna siła przyciąga nas do siebie, czyniąc nas nieszczęśliwymi, ponieważ nigdy nie będziemy mogli być razem w taki sposób, jakbyśmy chcieli.
– Mnie też zabije – zauważa, uśmiechając się. – Chyba że to my zabijemy jego.
Odsuwam się od Ryle'a, podciągając kołdrę pod brodę. Chwilami boję się, jak daleko mógłby się posunąć.
– Przestań stroić sobie żarty. – Naburmuszam się. – Zbyt wiele mu zawdzięczam i nie pozwolę ci zrobić mu krzywdy. Wbrew temu, jaki jest, kocha mnie i chce dla mnie jak najlepiej.
CZYTASZ
Anielskie sztuczki
RomanceNessa Torres to odnosząca sukcesy supermodelka. Jest młoda, piękna i doskonała w tym, co robi. Wydawać by się mogło, że jej życie jest idealne; pozbawione tych wszystkich nieestetycznych rys, psujących nienaganne wyobrażenie jej osoby. W rzeczywisto...