Rozdział dwudziesty
Zaufanie.
Tak łatwo je złamać, zerwać, niczym babie lato. Tak łatwo obdarzyć nim nieodpowiednią osobę. Jedna decyzja może kosztować nas zbyt dużo, przynosząc cierpienie, którego nie jesteśmy w stanie znieść. Źle wybrałam. Szkoda, że zorientowałam się, kiedy było za późno. Teraz poniosę tego konsekwencje.
Opaska na oczach uniemożliwia mi widzenie, a ból panoszący się w całym ciele jest dla mnie jasnym dowodem na to, że wciąż żyję. Wokół panuje cisza, a w głowie mam chaos. Gdzie jestem? Co się ze mną stanie? Czy Ryle mi wybaczy? Ze wszystkich sił staram się opanować wzrastającą panikę. Skupiam się na zapachu starych książek wymieszanego z zapachem rumu, dźwięku wahadła zegara powieszonego na ścianie gdzieś za moimi plecami. Liczę sekundy, modląc się, żeby nie były moimi ostatnimi. Próbuję wstać, lecz nadgarstki mam przytwierdzone do krzesła, podobnie jak stopy.
– Miguelu?! – krzyczę, szarpiąc się na wszystkie strony. – Natychmiast mnie uwolnij!
Kiedy odpowiada mi cisza, podejmuję kolejną próbę wyswobodzenia się z pasów, które oplatają każdą z moich kończyn, lecz i ta spełza na niczym. Z moich ust wyrywa się przeciągły jęk bezsilności. Jestem pozbawiona zmysłu wzroku, unieruchomiona i całkiem sama, a ten zapach z sekundy na sekundę przyprawia mnie o coraz większe mdłości. Odchylam głowę do tyłu, nucąc cicho Do I Wanna Know. Gdzie jesteś Ryle?, przeplata mi się w myślach z wersami refrenu. Potrzebuję go jak jeszcze nigdy. I wcale nie po to, żeby mnie uratował. Chcę tylko przeprosić. Chcę, żeby wiedział, że wiem. Wiem o wszystkim. Nie liczę na wybaczenie. Już zbyt wiele razy dostałam je od niego, mimo że w ogóle na to nie zasługiwałam.
Jestem czarnym charakterem. Najczarniejszym w historii jego życia. Komplikuję mu je, zupełnie nie rozumiejąc, czego chcę. Zmieniam zdanie co kilka godzin, przekuwając myśli w czyny. Oszukuję, zdradzam, uciekam. Wszystko po to, by ukryć swoją mroczną stronę. Za każdym razem jednak wracam spragniona jego miłości. Dopiero teraz dociera do mnie, że go niszczę. Niszczę nas. To, dlatego unikał mnie tak długo. Chciał odciąć dopływ trucizny, jaką niosła ze sobą znajomość ze mną, a nie udało mu się tego zrobić nie przez mój upór maniaka, ale dlatego, że mnie kocha. Od samego początku, nieustannie, w każdej sekundzie.
Miałam mu za złe wszystkie tajemnice, jakimi się otoczył, ale prawda jest taka, że sekret, którego strzegł najmocniej, dotyczył mnie i tego, co z nim robię. Wiedział, że niczego nie pamiętam. Być może łudził się, że jeśli da mi tę ostatnią szansę, będzie inaczej; że moje serce jest tak samo niewinne jak umysł. Tymczasem ja zrobiłam dokładnie to samo, co robiłam przez lata. Raniłam go, wmawiając sobie, że to ja jestem ofiarą, a on pozwalał mi w to wierzyć. Teraz jesteś zupełnie inna, odzywa się z przekonaniem podświadomość, więc ze wszystkich sił łapię się tej myśli. Dawnej Nessy już nie ma. Pozostało po niej jedynie kilka zamglonych wspomnień, a wszystkie moje zachowania podyktowane były szokiem i zagubieniem, w którym niespodziewanie się znalazłam.
Czuję, jak z każdym momentem moje kończyny coraz bardziej drętwieją. Na przemian prostuję i zaciskam palce dłoni, sycząc pod wpływem bólu, jaki ta czynność wywołuje.
– Pieprzony Lopez! – cedzę przez zęby wściekła.
– Jak się miewasz? – Słyszę nagle męski, niski głos.
Jego właściciel zsuwa mi opaskę z oczu, tak że teraz zasłania usta, ale jest tak luźno, że nie jest w stanie mnie uciszyć. Oczywiście gdybym tylko chciała mówić.
– Długo kazałaś na siebie czekać – kontynuuje ciemnowłosy mężczyzna.
Jest tak wysoki, że kiedy klęka na jedno kolano przede mną, nasze oczy znajdują się na tej samej wysokości. Mrugam kilka razy, żeby przyzwyczaić wzrok do delikatnego ciepłego światła wypełniającego pomieszczenie. Mężczyzna zbliża twarz do mojej, mrużąc powieki otoczone ciemnymi rzęsami i przygląda mi się w skupieniu. Widziałam go już. To z nim odjechał Ryle.
CZYTASZ
Anielskie sztuczki
RomanceNessa Torres to odnosząca sukcesy supermodelka. Jest młoda, piękna i doskonała w tym, co robi. Wydawać by się mogło, że jej życie jest idealne; pozbawione tych wszystkich nieestetycznych rys, psujących nienaganne wyobrażenie jej osoby. W rzeczywisto...