Rozdział szesnasty
Co podświadomość próbuje mi powiedzieć o Ryle'u? Na samo wspomnienie jego bezlitosnego wyrazu twarzy i lodu w oczach, kiedy spychał mnie z budynku, mam ciarki. I choć wiem, że to tylko głupi sen, o którym powinnam jak najszybciej zapomnieć, to coraz bardziej wydaje mi się, że intencje Anioła wobec mnie nie płyną z czystej dobroci serca. Myśl o prawdzie, która spokojnie czeka, aż ją odnajdę, momentami odbiera mi oddech, przez co nie chcę jej szukać. Jeśli moje przeczucia co do Ange'a okażą się trafne, to skończy się to dla mnie czymś o wiele gorszym niż tylko złamanym sercem. Na razie wysiaduję dziurę w kanapie, w zamyśleniu przyglądając się, jak Ryle składa swojego Glocka i nie robię nic, co mogłoby mi pomóc wydostać się z tej pieprzonej otchłani niewiadomych, które przylgnęły do mojego ciała, niczym druga skóra.
– Jesteś gotowa? – pyta Ryle, nie odrywając wzroku od broni.
– Gotowa? Na co?
Odkłada pistolet na podłokietnik kanapy, po czym siada do mnie twarzą.
– Znam cię, Nessie – mówi, kładąc dłoń na moim kolanie. – Albo szybko powiesz mi, o co chodzi, albo cię do tego zmuszę.
Szerzej otwieram oczy, wyobrażając sobie wszystkie tortury, jakich mógłby użyć do spełnienia swojej groźby.
– Chcesz wiedzieć o mnie wszystko, jednocześnie nie mówisz zbyt wiele o sobie – zauważam. – Nie mogę ci ufać, ponieważ to ty nie ufasz mi.
Dlaczego to mówię? To głupie. Ryle nigdy nie wyzna mi prawdy, a przynajmniej nie takiej, jaką chciałabym znać.
– Ufam ci bardziej niż komukolwiek. – Zbliża twarz do mojej. – I musisz wiedzieć, że bardzo mnie to wkurza, ponieważ jedyną osobą, którą powinienem darzyć zaufaniem, jestem ja sam.
Nieco uspokojona tymi słowami, gładzę dłonią jego szorstki policzek. Za wszelką cenę próbuję przedrzeć się przez barierę, która między nami zalega. Chcę się jej pozbyć prawie tak samo mocno, co wszystkich tajemnic, jakie przed nim ukrywam.
– Wczoraj – zaczynam niepewnie – poznałam kogoś. Ma na imię Mia i jest trochę... dziwna.
Na dźwięk moich słów odsuwa się ode mnie, lecz jego dłoń wciąż gładzi moje udo.
– Mam rozumieć, że od wczoraj jesteś w paskudnym nastroju przez to, że poznałaś inną kobietę?
Jak na złość, niczego się nie domyśla. Jeszcze masz czas, żeby się wycofać, podpowiada podświadomość, a ja jestem o krok, żeby jej posłuchać i sprzedać Ryle'owi jakąś zmyśloną historię. Jednak kolejne kłamstwo pociągnie za sobą następne, a już jest ich tyle, że tworzą długą linę, która w końcu zaciśnie się na mojej szyi, jeżeli dalej będę to robić.
– Mia twierdzi, że...
Dławi mnie strach przed jego reakcją. Boję się złości, którą w sobie nosi. Boję się, że wyładuje ją na mnie. Patrzę prosto w orzechowe tęczówki i zauważam jedynie wyczekiwanie. Żadnych negatywnych emocji.
– Nie musisz mi niczego teraz mówić – odzywa się, kiedy moje milczenie się przedłuża.
Uśmiecham się.
– Jeszcze kilka minut temu chciałeś mnie do tego zmusić – przypominam żartobliwie, kładąc dłoń na jego dłoni.
Wzrusza ramionami z miną niewiniątka.
– Zrobię to, jeśli nie pozostawisz mi wyboru. – Po tych słowach uderzam go pięścią w ramię i uśmiecham się jeszcze szerzej. – Uważaj – syczy z łobuzerskim błyskiem w oku. – Zapominasz, że jestem silniejszy.
CZYTASZ
Anielskie sztuczki
Lãng mạnNessa Torres to odnosząca sukcesy supermodelka. Jest młoda, piękna i doskonała w tym, co robi. Wydawać by się mogło, że jej życie jest idealne; pozbawione tych wszystkich nieestetycznych rys, psujących nienaganne wyobrażenie jej osoby. W rzeczywisto...