Rozdział dziewiąty

1.9K 206 16
                                    

Rozdział dziewiąty

– Odwieziesz mnie teraz do domu? – pytam, zapinając pas.

Nie chcę się z nim rozstawać. Nie po tym, co we mnie obudził.

– Jeśli chcesz.

Chcę wyjaśnień.

Poprawiam się w fotelu tak, żeby było mi wygodnie.

– Późno już – zauważam, za wszelką cenę unikając spojrzenia na swoje dłonie. – Może rzeczywiście powinnam wracać.

Tak pewnie trzymałam chwyt pistoletu. Chybiłam zaledwie kilka razy i sama nie wiem, czy mam się z tego cieszyć. Pozbawiłam życia niewinne zwierzęta, faszerując je ołowiem. Mimo to nic nie poradzę na to, że czuję dumę. W ciągu kilku minut dokonałam więcej niż przez ostatnie pół roku.

– Może tak – przyznaje lakonicznie.

Kiedy wjeżdżamy na ulicę, która wydaje się jeszcze straszniejsza, niż gdy jechaliśmy nią po raz pierwszy, obracam głowę w stronę Ryle'a. Jest bardzo skupiony, ale nie na drodze. Rozmyśla o czymś intensywnie, zaciskając i rozluźniając naprzemiennie dłonie na kierownicy.

– Denerwujesz się – bardziej stwierdzam niż pytam.

Zerka na mnie kątem oka.

– Ty również.

– Przed chwilą dotarło do mnie, że jednym gestem mogę wysłać na tamten świat kogo tylko zechcę. To trochę przerażające.

– Nie powinnaś się tego bać – mówi po chwili namysłu. – Nie analizuj tego zbyt wnikliwie. Ty i Jasmine to świetny duet, więc na razie skupimy się na tym.

Parskam śmiechem.

– Jasmine?

Wzrusza ramionami.

– Zawsze podchodziłaś do wszystkiego zbyt emocjonalnie.

Zaraz, zaraz. Czy to znaczy, że...

– On należał do mnie? – Nie dowierzam. Potwierdza skinieniem głowy. – To cholernie trudne rozmawiać z kimś, kto wie o mnie więcej niż ja sama, wiesz?

Po tym, jak usta Ryle'a rozciągają się w uśmiechu, automatycznie robi mi się ciepło na sercu.

– Raczej niesprawiedliwe.

Ma stuprocentową rację. Prawdopodobnie wie o mnie wszystko, a ja wiem tylko, jak się nazywa. Pora to zmienić. Umówiliśmy się, że nie będę tracić czasu na bezsensowne wypytywanie o mnie, skoro sama muszę powalczyć o wspomnienia, które jak twierdzi Ryle, wciąż gdzieś we mnie są, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żebym chociaż spróbowała go poznać.

– Ile masz lat? – pytam niby od niechcenia.

Nie wygląda na dużo starszego ode mnie. Myślę, że dzieli nas pięć, może sześć lat różnicy.

– Dwadzieścia dziewięć – odpowiada, nie patrząc na mnie.

Różni nas cztery lata, a to znaczy, że pomyliłam się tylko o rok. I muszę przyznać, że bardzo odpowiada mi ta liczba. Tak jak cały on, rozbrzmiewa gdzieś w mojej głowie.

– Nie chcesz rozmawiać – stwierdzam smutno.

Na dźwięk moich słów, zatrzymuje samochód na poboczu.

– To nie tak – mówi, kiedy nasze spojrzenia się krzyżują. – Chciałbym wpuścić cię do swojej głowy, żebyś mogła zobaczyć, co czuję. Być tak blisko ciebie, to cholernie trudne. Muszę trzymać język za zębami, dlatego milczę. Jestem zły na siebie za to, że nie cieszy mnie twoja bliskość. Gdy jesteś obok, myślę tylko o twoich ustach i jestem wściekły, bo nie mogę z nimi zrobić tego, czego bym chciał. Jestem wkurwiony, bo kiedy wszystko sobie przypomnisz, nie będziesz chciała mnie znać.

Anielskie sztuczki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz