-Hej Mike - wyszeptał zmieszany blondyn, który według czarnowłosego wyglądał jakoś nieswojo. Jego włosy były w jeszcze większym nieładzie niż zazwyczaj, cera była nieprzyjemnie ziemista, za to jego oczy jakby wyblakłe i zupełnie bez wyrazu. Nie chciał go takim widzieć. Luke posłał mu tak sztuczny i wymuszony uśmiech, że coś automatycznie ścisnęło go w żołądku. - Mogę wejść?
Michael spojrzał na niego ponownie. Tym razem skupił się na szczegółach. Koszulka chłopaka była wymięta i prawdopodobnie śmierdziała potem, czego mężczyzna nie chciał sprawdzać, w ręce trzymał średniej wielkości walizkę. To chyba było to, co najbardziej zaniepokoiło zielonookiego, ale bez słowa przesunął się i zrobił mu miejsce, aby bez problemu mógł wejść do środka.
-Umm Mikey - dobiegł go głos osoby, o której w przeciągu ostatnich pięciu minut zdążył zapomnieć już około dziesięć razy. - Coś się stało?
Rose nadal była w salonie i póki co nie wychylała się, ale oczywiście musiała się odezwać. Luke odwrócił się ponownie w stronę Michaela i spojrzał na niego z przestrachem w niebieskich tęczówkach. Chłopak uniósł wysoko brwi, jakby pytając Mike'a czy aby na pewno nie przeszkadza i czy nie powinien sobie właśnie pójść. Czarnowłosy pokręcił głową i poprowadził niespodziewanego gościa w głąb domu.
Rudowłosa dołączyła do nich w kuchni i ze zdziwieniem popatrzyła na obydwóch mężczyzn. Mike posłał jej błagające spojrzenie, a kobieta delikatnie skinęła głową.
-Chyba będę się zbierać - szepnęła i błądziła spojrzeniem po całym pomieszczeniu.
-Zawołam Jimina - westchnął młody ojciec i poszedł do pokoju córki. Zostawił pozostałą dwójkę w niesamowicie niezręcznej ciszy, której nie można była w żaden sposób przerwać. Po chwili wrócił trzymając dwójkę dzieci za rączki. - No już, musisz pożegnać się z mamą.
Chłopiec nie zwracając uwagi na blondyna podbiegł do matki i mocno ją uściskał, za to Florence od razu się nim zainteresowała. Podbiegła do niego i zaczęła jakąś przyciszoną rozmowę, przez którą na twarzy Luke'a wykwitł nieśmiały uśmiech, a oglądający to Mike rozczulił się tym niesamowicie.
-To ja już jadę - rzuciła Rose, wzięła swoją kurtkę i klucze i wyszła, uprzednio żegnając się z Cliffordem motylim całusem w policzek, co oczywiście nie uszło uwadze niebieskookiego.
-Zrób sobie herbatę czy coś, ja muszę położyć dzieci spać - powiedział do Luke'a i choć nie miał najmniejszej ochoty na zostawienie go w takim stanie, musiał to zrobić. Maluchy same nie pójdą spać chyba nigdy, a on musiał z blondynem na spokojnie i poważnie porozmawiać. Wyszedł z kuchni i poszedł z dziećmi do pokoju Ren. Zaścielił im łóżeczko i dołożył dodatkowy koc i parę poduszek, żeby w razie potrzeby zepchnięty Jimin miał na czym spać. Co jak co, ale Mike dobrze wiedział, jak jego córka potrafiła rozpychać się nocą. Kiedy skończył przygotowywanie łóżka, poszedł do łazienki i nalał mnóstwo ciepłej wody.
-No to kto się pierwszy myje? - zagadnął dzieci, które stały w drzwiach łazienki i tylko mu się przyglądały.
-Razem - powiedziała Florence, a Mike uniósł brwi.
-Nie ma mowy - odpowiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu i dolał do wody parę kropelek kokosowego płynu do kąpieli Ren.
-Walcz ze mną - odparła hardo dziewczynka i oparła ręce na bioderkach.
-Robię to całe życie. To co, Ren się kąpie, a my z Jiminem porobimy męskie rzeczy? - zaproponował, a raczej rozkazał, bo to nie podlegało dyskusji. Wziął chłopca i wyszli z pomieszczenia, zostawiając w nim dziewczynkę. - To co robimy?
-Nie wiem - mruknął mały i zaraz przybliżył się do mężczyzny i gestem poprosił go, aby zniżył się na jego wysokość. Kiedy Mike już ukucnął, rudowłosy zaczął szeptać mu na ucho. - Kto to?
Pokazał paluszkiem na Luke'a, który nadal, w niezmienionej pozycji i wyrazie twarzy, siedział tam, gdzie go Michael zostawił.
-To Luke - odparł również szeptem. - Ma dzisiaj zły humor, ale myślę, że jutro z chęcią pójdzie z nami na lody po szkole.
Mały rozpromienił się na wiadomość o lodach. Porozmawiali dopóki Ren nie wyszła z łazienki, a wtedy chłopiec poszedł się wykąpać. Brunetka usiadła na swoim łóżeczku i popatrzyła dziwnie na ojca.
-Dlaczego Luke jest smutny? - zapytała i przekrzywiła główkę w lewo.
-Nie wiem skarbie. Jeszcze sam z nim nie rozmawiałem - wyznał i ułożył dłoń na swoim czole.
-Jeśli chces to możesz już do niego iść. Ja się zajmę Jimin-ah. Pójdziemy spać. Obiecuję tatusiu - mruknęła, a Mike widział jak przybita była na widok blondyna w takim stanie. Jednocześnie był pod ogromnym wrażeniem tego, jak cudowną i wyrozumiałą osobą jest.
-Dziękuję księżniczko - ucałował małą w główkę i przytulił do siebie. - Dobrej nocy.
Wyszedł z jej pokoju, przygotowując się mentalnie na nadchodzącą rozmowę. Przeszedł przez korytarz i już znalazł się w kuchni. Usiadł naprzeciw Luke'a, a zaraz potem wstał. Podszedł do szafki i wyciągnął z niej dwie szklanki, nalał do nich wody i wrócił do młodszego. Zajął swoje poprzednie miejsce i zaczął mu się przyglądać. Nie chciał zaczynać i to wcale nie było spowodowane tym, że nie wiedział jak, ale tym, no, może było.
-Boże moje życie jest do dupy - mruknął Luke lecz na tyle głośno, że starszy mógł z łatwością go usłyszeć. - Powiem prosto z mostu.
Michael był odrobinę przerażony tym, co mógłby chcieć powiedzieć mu blondyn. Był niesamowicie poważny, a jednocześnie jakby rozkojarzony i nieobecny.
-Nie mam gdzie mieszkać - powiedział wolno i wyraźnie, po czym spojrzał na mężczyznę siedzącego naprzeciw. - Arz widziała malinki i zadrapania i wyrzuciła mnie z domu.
Michael nie odzywał się. Nigdy by nie pomyślał o czymś takim. Mógł obstawiać wszystko, że Luke'owi dom zjadły zmutowane ślimako-szczury lub dinozaury, ale z pewnością nie tego, że Arzaylea dowie się czegokolwiek...
-Czy mógłbym zatrzymać się u was na parę dni? - zapytał, a czarnowłosy mógł się tego spodziewać, a jednak tego nie robił. Pytanie wyższego zdziwiło go jeszcze bardziej od samej tej sytuacji wyciągniętej prosto z jakiejś słabej komedii.
-Myślę... myślę, że to nie jest wcale problem Luke, możesz zostać - powiedział pewnym głosem i mógł zobaczyć jak w oczach blondyna pojawia się ogromna ulga, a za razem wdzięczność.
-Dziękuję - wymamrotał i wzrokiem powrócił na swoje własne kolana.
-Zapomnijmy o tym, okay? - zaproponował Michael, co, według niego, było najlepszym pomysłem. - Po prostu zapomnijmy. To było głupie i nie przemyślane, z pewnością nie powinno się wydarzyć.
-Okay.
I być może nie powinien, ale poczuł w sercu coś strasznie dziwnego. Jakby ścisk jego mięśni. Tak dawno tego nie czuł.
kto się spodziewał takiego obrotu spraw pisze 'ja'
mam nadzieję, że jest was mało, bo chciałam być oryginalna czy coś
jak zawsze nie wyszło
no nic
buzi
Do następnego meow
YOU ARE READING
Collar Full »Muke« ✔
Fanfictionmgc x lrh ⚣ 》smut, mpreg《 "Oh show me your love, your love Gimme more but it's not enough" Michael Clifford, będący młodym ojcem, na swojej drodze napotyka Luke'a, który niespodziewanie postanawia zostać w jego życiu na nieco dłuższą chwilę. ful...