Luke obudził się jako pierwszy, wtulony w bok ukochanego. Powoli wyswobodził się z jego objęć i wstał, uprzednio składając na jego czole delikatny pocałunek. Nie chciał go obudzić, przecież równie dobrze to on może przygotować Ren do przedszkola.
Ułożył stopy na puszystym dywanie i wstał. Naciągnął na siebie jakieś spodnie dresowe i białą koszulkę i ziewając opuścił sypialnię. Wolnym krokiem udał się do łazienki, gdzie umył zęby i przeczesał włosy palcami, aby choć trochę je ogarnąć. Wszedł do kuchni i od razu wyjął mały garnek, do którego nalał mleka z kartonu. Wyciągnął także ulubione czekoladowe płatki Florence i położył je na stole, przy miejscu, na którym zawsze siedziała dziewczynka. Wstawił także wodę na kawę dla Michaela.
Kiedy naszykował także cały talerz kanapek z ogórkiem, pomidorem, serem, sałatą i jakąś wędliną, oczywiście wziął pod uwagę fakt, że tego dnia była z nimi jeszcze jedna osoba i zrobił ich odpowiednio więcej, udał się do różowego pokoju, aby obudzić dziewczynkę. Otworzył drzwi, a że Ren zawsze miała lekki sen (co nieraz mogło doprowadzić do nieprzyjemnych sytuacji), od razu obudziła się, czując czyjąś obecność w swoim królestwie. Mężczyzna podszedł do jej łóżeczka i usiadł na jego brzegu, a w tym czasie brunetka przetarła oczka piąstkami.
-Dzień dobry, księżniczko - mruknął i pogładził jej loczki.
-Hej Lulu - posłała mu mały uśmieszek i wyciągnęła swoje rączki do góry, oczywiście Luke zrozumiał przekaz i zaraz wziął małą na ręce, usadawiając ją na swoim lewym biodrze. Jej różowa piżamka w jednorożce była taka urocza, że mężczyzna miał tylko ochotę mocno wyściskać tę małą istotkę, którą zdążył już tak mocno pokochać.
-Wiesz co skarbie? - zagadnął, otwierając drzwi, aby zanieść dziecko do kuchni. - Musimy być bardzo cicho, bo tatuś i ciocia jeszcze śpią. Dobrze?
Brunetka pokiwała główką i ułożyła paluszek na swoich malinowych usteczkach, pokazując, że jak najbardziej zrozumiała. Blondyn przekroczył próg kuchni, ale zatrzymał się w pół kroku, widząc stojącą na jej środku kobietę, która na widok jego z Ren w ramionach uniosła wysoko brwi i otworzyła buzię w zdziwieniu. Luke posłał jej nieśmiały uśmiech. Co prawda, jeszcze nie doszło między nimi do konfrontacji, ale myślał, że Mike powiedział Lauren o jego obecności. Widocznie się pomylił.
-Cześć - powiedział, nie wiedząc do końca jak powinien się zachować. Podszedł bliżej i wyciągnął w jej stronę wolną dłoń. - Jestem Luke.
-Umm cześć, Lauren - otrząsnęła się z pierwszego szoku i przywitała się również z zaspaną brunetką.
Luke posadził Ren na jej miejscu, wręczył jej łyżeczkę i przyglądał się, jak zaczyna jeść. Odwrócił się w stronę Lauren.
-Zrobiłem śniadanie, więc jeśli mas ochotę to śmiało się częstuj. Jeżeli nie lubisz tego, mogę zawsze zrobić ci coś innego. Może coś do picia? Kawę? Herbatę? Kakao? Czekoladę... może chcesz płatki jak Ren? Albo jajecznicę, mogę też...
-Spokojnie - zaśmiała się odrobinę nerwowo. Dla niej także nie była to zbyt komfortowa sytuacja i rozumiała zdenerwowanie blondyna. - Zadowoli mnie to, co jest. Nie chcę robić problemu.
-Ależ to żaden problem - powiedział ciut zbyt głośno, co oczywiście nie pozostało niezauważone przez niego, jak i przez młodszą dziewczynę. - Mów co sobie życzysz, a ja to zrobię.
Dziewczyna usiadła na krześle naprzeciwko jedzącej dziewczynki, a jej policzki pokryła czerwień. Nie miała pojęcia co zrobić, a fakt, że nigdzie nie było widać Michaela tylko bardziej ją stresował.
-Myślę, że kakao mi wystarczy. Poczęstuję się kanapkami - mruknęła i chwyciła jedną z nich. Natomiast Luke zabrał się za robienie kawy dla czarnowłosego oraz kakao dla Lauren. Chwilę później postawił przed nią parujący napój i życzył smacznego.
YOU ARE READING
Collar Full »Muke« ✔
Fanfictionmgc x lrh ⚣ 》smut, mpreg《 "Oh show me your love, your love Gimme more but it's not enough" Michael Clifford, będący młodym ojcem, na swojej drodze napotyka Luke'a, który niespodziewanie postanawia zostać w jego życiu na nieco dłuższą chwilę. ful...