#34

365 51 20
                                    

-Tatusiu... ale dlaczego? - małe, zaszklone oczka przyjrzały mu się uważnie. Twarz dziewczynki wyrażała tak wielki smutek. Zrozumiała, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że może już nigdy nie zobaczyć swojego ukochanego Jimina. Lecz Michael i Luke mieli trochę inne plany. Chcieli jakoś odciągnąć myśli brunetki od tego przygnębiającego tematu.

Z samego rana przywieźli Chima do ich mieszkania, oczywiście za zgodą jego opiekuna, a teraz Luke wraz z dziećmi siedzieli w salonie. Mężczyzna rozmawiał z dziećmi, tłumacząc im, a raczej się starając, że to nie koniec świata. Rudowłosy był już poinformowany o wszystkim przez swojego tatę, więc w tamtym momencie tylko siedział, przytulał Ren i cichutko płakał. 

Blondyn powoli nie dawał sobie z tym wszystkim rady, bo sam był niesamowicie przybity z powodu niechybnego wyjazdu małego chłopca, a był kompletnie sam i nie wiedział co jeszcze powinien zrobić, powiedzieć.

-Skarbeńku, to nie jest niczyja wina... Tak już widocznie musiało być - chwycił dzieci i oboje usadził na swoich kolanach, mocno otaczając ramionami. One same także się w niego ufnie wtuliły. - Nie smućcie się...

-Lukeyy - wymamrotał rudowłosy, zaciskając piąstki na dużej koszulce mężczyzny.

-Kochamy cię! - przerwała mu Ren, natomiast chłopczyk energicznie jej przytaknął.

-Ja was też bardzo mocno kocham! - ucałował ich główki, pachnące czekoladowym płynem do mycia. Tak bardzo nie chciał, aby jedno z nich go opuszczało, a jego serce niesamowicie bolało na samą myśl o tym.

Przymknął powieki, które zaczęły niebezpiecznie piec, nie chciał okazać słabości przy tych dwóch maluszkach. Już wystarczająco łez widziały i same wylały.

Po chwili cała trójka usłyszała szczęk zamka, a dzieci momentalnie się ożywiły. Michael wszedł do domu z dużym pudełkiem w dłoniach. Powoli wkroczył do swojej sypialni i zastał tak swoją małą rodzinę w przeuroczej pozie. Wyglądali razem tak pięknie, a jednak czegoś im brakowało. Tym czymś, a raczej kimś, był on sam, Michael Clifford, głowa rodziny.

Małe główki uniosły się do góry z ciekawością obserwując poczynania najstarszego mężczyzny. A kiedy do ich uszu dotarło radosne szczeknięcia, a potem drugie, pospiesznie wstali z kolan Hemmingsa i podbiegli do czarnowłosego. Mike uśmiechnął się pięknie i postawił karton na podłodze.

Tak jak myślał, Ren sięgnęła po pięknego, rudawego pieska, a Jimin po brązową suczkę. On to po prostu czuł. Oczywiście piesek Florence miał symbolizować Jimina, a szczeniak chłopca, Ren.

-Jaki piękny! - krzyknęła dziewczynka, przyciskając do siebie szczenię. Luke wstał z łóżka i niezauważalnie starł z własnego policzka pojedynczą łzę. Podszedł do partnera, który od razu objął go ramieniem. Wtulił się w niego i razem przyglądali się bawiącym się z pieskami dzieciom.

-Mój jest taki sam jak Jimin-ah! - zauważyła brunetka, przykładając pyszczek zwierzęcia do twarzyczki chłopca. Doprawdy, wielkie podobieństwo.

-A mój do ciebie! - zawtórował chłopiec, duplikując jej ruch. - Więc nazwę go Rennie!

-A ja mojego Jimin-ah! 

To było zbyt słodkie. Zdecydowanie.

Oczywiście pieski zostały zakupione za zgodą prawnego opiekuna Jimina, który wyraził chęć zabrania zwierzęcia do Korei, aby jego syn nie czuł się samotny i aby aż tak bardzo nie tęsknił za dziewczynką, z którą spędził tak wiele czasu i z którą zdążył się tak bardzo zżyć.

-Kocham cię - szepnął Luke, nadstawiając swój policzek, w który natychmiast został pocałowany. 

-Kocham cię - odpowiedział mu jego ukochany, całując także jego brodę, następnie schodząc na szyję, a później wracając do ust, aby to na nich złożyć najczulszy pocałunek. - Najbardziej na świecie.

Razem przyglądali się dzieciom, które wciągnęły radośnie szczekające zwierzęta na ich wspólne łóżko. Luke uśmiechał się uroczo na to, jak rozkosznie bawiły się te istotki. Dzieci przytulały się nawzajem, jednocześnie głaszcząc futrzaki. Natomiast Michael myślał o tym, żeby przypadkiem te potworki nie zasikały mu łóżka.

Każdy ma swoje priorytety.

-Ja chcę rószową smyc z jednorożcami! - dziewczynka spojrzała na swoich tatusiów, którzy wciąż stali przytuleni do siebie z wielkimi uśmiechami na zmęczonych twarzach. - Jimin-ah też chce, prawda?

-Oczywiście - potwierdził szybko starszy o parę dni chłopiec. Przygarnął w swoje ramionka psiaka, który już miał na sobie czarną obróżkę ze złotą zawieszką w kształcie serduszka. 

-Nie ma sprawy. Wszystko kupimy - odpowiedział Hemmings, patrząc z pewnością na partnera, który oczywiście na był w stanie odmówić żadnemu z nich. A zwłaszcza Florence, która w tamtym momencie wyglądała na tak szczęśliwą, że jego serce automatycznie miękło i rosło z nadmiaru emocji. Dzieci widocznie zapomniały o przykrej wiadomości, przez którą przepłakały wspólnie całe przedpołudnie.

Mike musiał się nieźle nagimnastykować, aby dostać dwa pieski w odpowiednim wieku i płci. O kolorze sierści już nie mówiąc. Objechał chyba wszystkie schroniska w Sydney, aby futrzaki były wprost idealne dla jego pociech, dla których bez zawahania był w stanie zrobił dużo więcej. Szczeniaczki były piękne.

Sam pomysł należał oczywiście do Luke'a, który przez długi czas głowił się, co mogliby zrobić, aby chociaż odrobinę poprawić maluchom samopoczucie i chyba mu się udało. Te dwa aniołki są przeszczęśliwe. 

Oczywiście starszy mężczyzna nie od razu był optymistycznie nastawiony co do całego przedsięwzięcia, ale Luke skutecznie go do tego przekonał. Oczywiście argumentował tym, jak samotna będzie czuła się dziewczynka, kiedy Jimin już odejdzie. Brał także pod uwagę chłopca, który, mimo że już nie będzie z nimi, także będzie tęsknić i czuć się samotnie. To wszystko w końcu przekonało młodego ojca.

Siedzieli w radosnym hałasie cały wieczór, bawiąc się z pieskami i oglądając jakieś fajne bajki. Dobrze spożytkowali ostatnie chwile, jakie mogli spędzić całą czwórką (+2). Ich mała rodzina po raz ostatni była w komplecie, tak przynajmniej im się wtedy wydawało, ale skąd mogli wiedzieć, co jeszcze zgotuje im los. 


czy Wy czujecie, że tutaj nadal trwa drama, czy tylko ja tak czuję?

idk, ja lub... kocham dramy, więc jak dla mnie to tak może być

pieski są fajne, ale ja wolę koty. fight me

w następnym najprawdopodobniej jimin będzie wyjeżdżał, chyba, że jeszcze coś wymyślę. nie wiem jeszcze

oglądał ktoś kwiaty na poddaszu (+3 części). ja obejrzałam wszystkie wczoraj w nocy, bo w sumie widziałam w komach pod jakąś książką i tam było takie zachęcające zdanie, no nie ważne. ogólnie to polecam, ponieważ jest bardzo wciągające i wgl spoczi

trzymajcie się cieplutko i miło spędźcie majówkę! jedzcie bananki i mango, bo to naj owocki! ymm noście czapeczki, żeby nie wiało wam w mózg, bo to szkodzi, czy coś..

jutro najprawdopodobniej wstawię coś na gonera, tutaj może coś w poniedziałek? ewentualnie wtorek

//ale się rozpisałam//

buzi

do następnego meow

Collar Full »Muke« ✔Where stories live. Discover now