#9

492 68 64
                                    

Michael wstał rano, kiedy Luke jeszcze spał, naszykował, nakarmił i ubrał dzieci do szkoły i pojechał do pracy. Hemmings został w jego domu zupełnie sam. Kiedy wstał, rozejrzał się po pokoju, a w pierwszej chwili nie mógł pojąć gdzie i dlaczego się znajduje. Dopiero po chwili dotarło d niego to, co wydarzyło się w ciągu kilku poprzednich dni i miał ochotę wyć do księżyca, którego swoją drogą wcale w tamtej chwili nie było na niebie.

Już nawet samym problemem nie było dla niego zerwanie z Arz, z którą relacja z pewnością nie wyglądała tak, jak na początku, tak jak Luke by tego chciał. Coś między nimi wypaliło się, a mimo że była ona cudowną kobietą, blondyn po prostu jej już nie kochał. Martwiły i jednocześnie odrobinę bolały go słowa czarnowłosego, które padły dnia poprzedniego. Michael chciał zapomnieć i udawać, że nic się nie stało, a nawet nie dał młodszemu szansy na to, żeby on także ustosunkował się w tej sprawie. A może on chciał pamiętać? Może to dla niego coś znaczyło?

Blondyn potrząsnął głową i powoli wyplątał się z kołdry. Nie chciał z samego rana zaprzątać swojej głowy myślami, które wcale nie miały na celu poprawienia jego humoru. Udał się do kuchni, a tam na stole odnalazł karteczkę od Mike'a.

"Jedzenie w lodówce. Zapasowe klucze w ostatniej szufladzie komody w moim pokoju. Wracamy po trzeciej. Czuj się jak u siebie.

mgc"

Karteczka zapisana była niechlujnym, ale czytelnym pismem, które od razu przypadło niebieskookiemu do gustu. Bo, wyjaśnijmy sobie coś, Luke był bi, ale to w związku męsko-męskim lubił być najbardziej i po cichu liczył, że być może to Clifford będzie tym, który odpowiednio się nim zaopiekuje. Bo blondyn lubił być dopieszczany i doceniany, lubił kiedy ktoś się o niego martwił i o niego dbał. Po prostu lubił być kochanym. U drugiej połówki szukał tej stanowczości, zdecydowania i odpowiedzialności połączonych z poczuciem humoru i wielkim dystansem do siebie i do innych, które posiadał właśnie starszy mężczyzna. Luke czuł się przy nim niesamowicie dobrze, a za każdym razem, kiedy tamten go dotykał bądź tylko na niego patrzył, jego ciało przechodziły dreszcze. I tu wcale nie chodzi o to, że Luke był, kolokwialnie mówiąc, pizdą, co to, to nie. Był stuprocentowym mężczyzną z krwi i kości, a to, że był na dole, wcale mu nie przeszkadzało. On to kochał. Nie czuł się w żadnym stopniu jak kobieta i nie czuł potrzeby noszenia spódniczek lub innych takich. Był raczej męskiej postury. Jego ramiona były szersze niż większości mężczyzn i sam był odrobinę wyższy od swojego, potencjalnego, partnera Michaela.

Wyjął z lodówki mleko i wypił parę łyków prosto z kartonu. Usiadł przy blacie i już powoli zaczął układać w swojej głowie strategię poderwania starszego chłopaka. Jak już zdążył zauważyć młody ojciec miał słabość do swojej córki, dlatego to dzięki niej może odrobinę wkupić się w łaski Clifforda, i to wcale nie tak, że Luke nie lubił Florence, on ją wręcz ubóstwiał, ani także nie próbował jej wykorzystać, aby dostać się do jej taty, on tylko chciał, aby Michael odwzajemnił jego dopiero rodzące się uczucie i miał na to plan.

Postukał w blat niespokojnie i zdecydował, że może mógłby wyjść na jakiś spacer. Szybko ubrał jakieś spodnie i koszulkę, nie bardzo przejmując się tym, co na siebie narzucił. Poszedł do sypialni czarnowłosego i rozejrzał się dookoła. Podszedł powoli do łóżka chłopaka i przyciągnął jego poduszkę do twarzy, zaciągnął się jej zapachem i uśmiechnął do siebie. Kochał ten zapach. Odłożył ją na miejsce i odwrócił się, szukając wzrokiem szafki, o której mówił, a raczej pisał, chłopak. Kiedy w końcu stwierdził, że to czarna komoda w rogu pokoju, podszedł do niej i otworzył ostatnią szufladę. To, co w niej ujrzał, przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Bo nie spodziewał się zobaczyć tam kluczy, w raz z niemalże rocznym zapasem gumek i lubrykantów. Chłopak  poczerwieniał cały na twarzy, na szyi oraz na uszach. Czuł, jakby się palił. Szybko zatrzasnął szufladę i ochota na spacer jakby mu przeszła. Opuścił pokój Michaela i udał się do pokoju dziennego, który w jego mniemaniu powinien być całkowicie bezpieczny od jakichkolwiek zawstydzających rzeczy.

Chciał porobić cokolwiek. Wziął z pokoju, w którym spał swojego laptopa i wpisał w google imię i nazwisko swojego biasa którego, jak każda nastolatka miał. No i co z tego, że nie był nastolatką?

Natychmiast na ekranie komputera pojawił się mężczyzna, a dokładnie leader zespołu BIGBANG, będący jednocześnie ubem Luke'a. G-Dragon był tak idealny, zdaniem Luke'a, a jednak nie lepszy od Michaela. teraz, kiedy blondyn patrzył na rapera, porównywał go do Clifforda i za każdym razem małą potyczkę wygrywał czarnowłosy. 

To było zdecydowanie dziwne. Luke jeszcze nigdy nie znalazł nikogo, kto byłby lepszy od jego biasa, a tu nagle wszystko drastycznie się zmienia za sprawą cztery lata starszego mężczyzny z małym dzieckiem na karku. No, może nie dosłownie. 

Michael miał same zalety. Był cierpliwy, kochany, odpowiedzialny, a jakby tego było mało, nieziemsko przystojny. Luke pomyślał w tamtej chwili coś na kształt "szarpałbym", ale wiedział, że zanim będzie szarpał minie trochę czasu. Trochę dużo. Ale on był gotowy poczekać, chociaż wiedział, że prędzej czy później Mike ulegnie jego kocim wdziękom, które nie istniały. Trudno.

Z jakże zajmującego przeglądania zdjęć wyrwał go dźwięk dzwonka, ale Luke postanowił go zignorować, bo przecież to nie było jego mieszkanie i zupełnie nie wiedział kogo mógłby się spodziewać. Bo może czarnowłosy to jakiś dealer albo handlarz narkotykami, to nic, że to to samo, on mógł być którymkolwiek z tych. Ale wracając, jeśli Mike był dealerem, mógł przyjść jakiś facio od uregulowania długów i przez przypadek zabić blondyna. On wolał nie ryzykować.

Jednak kiedy dzwonek zabrzmiał po raz czwarty, chłopak nie wytrzymał i wstał z krzesła, aby otworzyć te głupie drzwi. Podszedł do nich i jednym, zamaszystym i zdecydowanym ruchem je otworzył. Przed nim stała niska kobieta po pięćdziesiątce z brązowymi włosami i szmaragdowymi oczami. Spojrzała na blondyna i zmarszczyła brwi.

-Ashton?



*jakby ktoś nie wiedział to bias to ulubiony członek zespołu kpopowego, a ub to ulubiony członek ze wszystkich zespołów kpop ogólnie hehs

jak myślicie, kim jest ta facetka???

nie wiem co to ma być, ale... ale podoba mi się ten rozdział joł

do następnego mewo a może meow, idk, nie ważne

Collar Full »Muke« ✔Where stories live. Discover now