*Jace*
W klubie było bardzo ciemno, a atmosfera i powietrze było tak gęste, że można było zgarnąć je łyżeczką. Jake i Els bawią się świetnie. Kiedyś i ja bawiłbym się z nimi, ale teraz wydaje mi się to idiotyczne. Skąpo ubrane dziewczyny tańczyły wokoło, a ja siedzę i patrzę się gdzieś w przestrzeń popijając drinka. Tylko jedna kobieta w moim życiu potrafi jak nikt inny zwrócić na siebie moją uwagę. Ale jej tu nie ma… Ujrzę ją za ładnych parę godzin. Nie mogę się doczekać aż zobaczę jak wygląda. Sądząc po minie Jocellyn zmiany mogą być spore. Nagle wyczułem czyjąś obecność. Ktoś koło mnie stał i mnie obserwował. Podniosłem wzrok i z ujrzałem jakąś dziewczynę. Miała na sobie czarną błyszczącą sukienkę sięgającą do połowy pośladków, z kuszącym dekoltem oraz wcięciem na plecach (wielkim wcięciem). Jej twarz zakrywała złota maska oblepiona czarnymi piórami. Do tego markowe, wiązane buty na wysokim obcasie- pewnie drogie. Mój organizm zareagował natychmiast. „Uspokój się Jacee, już masz dziewczynę!”. Nieznajoma pociągnęła mnie za rękę prowadząc w najbardziej odludne miejsce.
-Eee… Przepraszam ale mam już dziewczynę…-powiedziałem nieśmiało. Dziewczyna stanęła jak wryta. Coś nie tak powiedziałem? Ściągnęła maskę i „reakcja organizmu” stała się gwałtowniejsza.
-K…K…K KERIA!?- ale jaja…
-Cii! Mnie tu nie ma!- szepnęła i znów włożyła maskę. Ona ma blond włosy?! I tak sexy wygląda?! Moje hormony szaleją i mam nadzieje, że ona tego nie widzi…
-Musimy się stąd wyrwać…- mówiła dalej a ja dalej się na nią gapiłem- Jacee! Obudź się!- powiedziała głośniej. Złapałem ją za rękę i wyprowadziłem z klubu.
-I co teraz?- zapytała moja piękność.
-Zabiorę Cię w romantyczne miejsce- odpowiedziałem uśmiechając się chytrze. Zaprowadziłem ją do samochodu, starając nie rozpraszać się jej obecnością, i pojechaliśmy w doskonale znane mi miejsce.
* * *
Tak naprawdę to nie chciało mi się pomagać siostrze w tej całej „misji ocalenia świata”. Walka zawsze przypominała mi o ojcu… Ale tym razem stało się coś co zmusiło mnie do pomocy.
-Co robisz braciszku?- zapytała Joce wchodząc do salonu- Wiesz, obawiam się że musisz być z kimś innym w pokoju bo Jake woli zostać ze mną…
-Spoko, rozumiem- odpowiedziałem- To u kogo mam mieszkać?
-Będziesz dzielił pokój z Kerią- uśmiechnęła się.
-Kto to?- zapytałem, ale ona wypchnęła mnie za drzwi mówiąc:
-Ona ma klucz, a teraz pewnie błąka się w lasku koło hotelu…
Zamknęła głośno drzwi. To było dziwne… Kto o tej porze siedzi sam w jakimś lesie? Zacznijmy od tego, że ten hotel wraz z tym laskiem był na skraju klifu. Na szczęście długo nie musiałem szukać, a Keria okazała się być tą niezwykłą dziewczyną którą ocaliłem przed upadkiem z wieży. Siedziała na skraju klifu z nogami podkurczonymi pod brodę. Blask księżyca odbijał się od jej białych włosów które spięła w koka. Mógłbym się jej tak przyglądać latami bo wyglądała niczym anioł.
-A co to za smutas tu siedzi?- zapytałem siadając obok niej. Spojrzała na mnie pytająco. Jej reakcja była zastanawiająca bo każda dziewczyna słysząca ten tekst zazwyczaj się śmiała.
-Czy smutas to zdrobnienie od ludzkiego słowa smutek określającego negatywną emocję?- zapytała tylko.
-Chyba nie jesteś stąd- stwierdziłem uśmiechając się. Przyglądała mi się uważnie jakbym zaraz miał ją zaatakować. Dziwne… Dziewczyny zawsze patrzą na mnie z flirciarskim uśmiechem a ona zachowywała się jakbym był przypadkową osobą.
-Jestem nazoidem- odparła chłodno.
-Ale skórę masz ludzką- dotknąłem delikatnie jej ramienia. Nie wystraszyła się tak jak się spodziewałem lecz spojrzała mi w oczy. Płynne złoto jej tęczówek ożywiło się.
-Tak naprawdę tylko część serca i mózgu jest maszyną- wyznała po długiej chwili. Widocznie sprawdzała czy może mi zaufać. Ciekawe co jeszcze potrafi…
- A więc czemu byłaś smutna?- zapytałem z ciekawości. Przez jakiś czas milczała i zastanawiałem się czy mi odpowie ale po jakimś czasie powiedziała cicho:
-Czasami czuję się zbędna…
-Na pewno tak nie jest!
-Co innego byś mówił gdybyś był na moim miejscu… Zakochani…
A więc o to chodziło. Zauważyłem, że mówienie o własnych emocjach trudno jej przychodzi, jakby nie wiedziała co czuje.
-Nie martw się, ja też jestem sam. Będziemy sami razem- uśmiechnąłem się a ona znów spojrzała mi w oczy, jakby wwiercała się w moją duszę.
-To zdanie nie ma sensu…
-Wiem- zaśmiałem się a ona lekko się zarumieniła.
* * *
-Jesteśmy na miejscu- powiedziałem parkując na mokrej trawie. Keria wychyliła się znad deski rozdzielczej rozglądając się i prezentując swoje nagie plecy.
-Poznajesz to miejsce?- zapytałem obserwując jej reakcję.
-No jasne!- ściągnęła maskę i dopiero teraz zauważyłem, że jest pięknie pomalowana- Rzeczywiście to bardzo romantyczne miejsce.
Wyszła z samochodu i oparła się o jeszcze ciepłą maskę samochodu. Stanąłem obok niej.
-Czemu unikasz mojego wzroku?- zapytała.
-Tak bosko dziś wyglądasz, że… Dobra w mojej głowie zabrzmiało to lepiej…- ale ze mnie idiota. Ale ona zaśmiała się tylko i wtuliła w moje ramię.
-Będziemy sami razem- powtórzyła moje słowa, które powiedziałem do niej kiedyś gdy pierwszy raz z nią rozmawiałem. Stanąłem przed nią kładąc dłonie na jej biodrach. W jej oczach pojawiły się iskierki.
-Wiesz, że Jocellyn nas zabije?- zapytała obejmując rękami moją szyję.
-Wiem ale w tej chwili mam to gdzieś- powiedziałem i złożyłem jej na ustach delikatny pocałunek który powoli stawał się coraz namiętniejszy. Delikatnie gładziłem jej nagie plecy; skórę miała gładką ci ciepłą. Za każdym razem gdy była blisko mnie wywoływała u mnie kalejdoskop emocji ale tym razem wszystko było silniejsze. Nagle moja ręka wylądowała na jej ramiączku od sukienki. Odsunąłem się kawałek i spojrzałem na nią.
-Jeśli chcesz mogę przestać- cały czas obserwowałem jej reakcję, ale ona tylko uśmiechnęła się kręcąc głową. Znów zbliżyłem się do niej, objąłem rękami w talii, przyłożyłem swoje usta do jej ust… I nagle…
DRRR… DRRRR!!!
Nie… Tylko nie telefon…
Keria zaczęła się śmiać a ja sięgnąłem do kieszeni po komórkę.
-Halo…- powiedziałem od niechcenia.
-JACE! GDZIE WY DO CHOLERY JESTEŚCIE?! JUŻ ZACZYNAŁAM SIĘ MARTWIĆ!!! JAK MOŻESZ ROBIĆ MI COŚ TAKIEGO PRZED MOIM ŚLUBEM???!!!
No pięknie…
No i mamy kolejne części :) mam nadzieję że wam się podoba, możecie szczerze powiedzieć co o tym sądzicie bo nie wiem czy dalej pisać, czy to wgl sie komuś podoba xd
CZYTASZ
Nazo miłość [Wstrzymane]
FanfictionKeria to pół człowiek pół robot (nazoid). Jej życie na zawsze się zmieniło odkąd poznała grupkę ludzi którzy próbowali wypędzić demony z kontynentu Elios. Nazoidka stopniowo poznawała świat ludzi lecz wiele jeszcze musi się o nim nauczyć. Ale czy ni...