*Keria*
Jace długo nie było więc z nudów zaczęłam bawić się bandarzami. Nagle usłyszałam jego głos. Rozmawiał z Laveną ale za daleko stali bym cokolwiek zrozumiała. "Ciekawe o czym mówią". Podeszłam do nich.
-Jak się czujesz kochanie?- zapytał Jace. Wyglądało to tak jakby chciał odwrócić moją uwagę od tematu który omawiali. A może jestem za bardzo podejrzliwa?
-Dobrze- odparłam. Jace spojrzał na Lavenę po czym złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę wyjścia.
*Jace*
'Mam nadzieję, że Keria niczego nie podejrzewa' myślałem kładąc na patelnię filety z łososia. Wszystko musi być dziś idealne. Rozmawiałem z Laveną bo jej zadaniem było wyciągnięcie Kerii na jakieś zakupy żebym miał czas aby wszystko przygotować. Właśnie kończę przyrządzać danie główne, którego wyśmienity zapach rozchodził się po całej kuchni. Dom wysprzątany był na błysk a salon zmienił się w urocze miejsce w sam raz na romantyczną kolację. Upieczonego łososia ułożyłem schludnie na talerzu gdy nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Zgodnie z planem Keria nie wzięła kluczy. Pobiegłem w stronę wejścia.
*Keria*
Lavena zaparkowała przed moim domem.
-Ale się dziś nachodziłyśmy!- westchnęła Lav rozrpostowując nogi.
-Dzięki za radę z tą sukienką- wskazałam na siebie. Gdy tylko Lav zobaczyła ją na wystawie kazała mi ją kupić i pokazać Jace'owi więc w rezultacie chodziłam w niej cały dzień. Była to delikatna, koronkowa sukienka kończąca się na połowie ud. Rękawy sięgały do łokcia a dekolt był w kształcie litery V. Do tego koturny w podobnym kolorze, złota kopertówka i naszyjnik z drobnym serduszkiem.
-Nie ma sprawy. Wyglądasz szałowo- powiedziała Lav uśmiechając się.
-To do zobaczenia i jeszcze raz dzięki za wszystko- powiedziałam.
-Pa!- odkrzyknęła Lavena i odjechała.
"No to czas do domu" pomyślałam. Ciekawe co Jace robił gdy mnie nie było. Pokonałam wielki dziedziniec naszego zamku i stanęłam przy drzwiach. No tak... Nie mam kluczy.
Zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzyły się same ale nikogo za nimi nie było. Weszłam powoli do środka i ściągnęłam buty. W salonie panował półrok, tylko świece porozstawiane na podłodze i półkach świeciły się żółtym, migoczącym światłem. Może nie ma prądu?
Zrobiłam kolejny krok i poczułam coś pod stopami. Śięgnęłam po ową rzecz. Płatki róż? Nagle poczułam czyjeś ręce na swoich ramoinach.
-Nastrojowo co?- wymruczał mi Jace do ucha.
-Jace... co ty...- tylko tyle udało mi się wykrztusić.
-To wszystko dla ciebie- powiedział tylko. Odwróciłam się przodem do niego jednocześnie kładąc ręce na jego karku.
-Ladną masz... Sukienkę...- zauważył Jace wpatrując się w mój dekolt. Pacnęłam go w ramię.
-Ej! Przecież to był komplement!- wytłumaczył si.
-A więc co to za okazja, że aż musiałeś prosić Lav o pomoc?
-Ona miała tylko dać mi trochę czasu- uśmiechnął się czule, poczułam ciepło w sercu.
-Chodź bo kolacja wystygnie!- Jace pociągnął mnie w stronę stołu na którym rozłożone były talerze i sztućce a na środku stała mała czerwona świeczuszka.
Jace podszedł do krzesła, odsunął je pd stołu i powiedział:
-Pani pozwoli...
-Ależ dziękuję- usiadłam a on zniknął gdzieś w kuchni. Po chwili pojawił się z tacą pełną jedzenia i zaczął nakładać wszystkiego po trochu. Niestety nie znam się na ludzkich potrawach i nie wiem jak się nazywają... Na pewno była ryba i jakaś sałatka.
Sądząc po dopracowanych szczegółach można wywnioskować nie tylko to iż każda potrawa musi być smaczna ale to, że Jace jest świetnym kucharzem. W porównaniu do mnie...
-Gdzie nauczyłeś się tak wspaniale gotować?- zapytałam.
-Gdy mieszkałem z Jocellyn to dzieliliśmy się obowiązkami. Musiałem wybrać czy sprzątanie czy gotowanie i tak jakoś samo wyszło- wzruszył ramionami. Reszta kolacji przebiegła w ciszy co mnie bardzo zdziwiło. Jace zawsze był wygadany i na dodatek mnie zmuszał do ciągłej rozmowy a teraz... Wyglądał jakby się czymś denerwował. Po zjedzeniu dalej milczał a minę miał zamyśloną. Położyłam dłoń na jego dłoni.
-Kolacja była wspaniała- próbowałam rozluźnić atmosferę. Nagle pogniósł wzrok i ujął obie moje dłonie w swoje.
-Chciałbym spędzić z tobą całe swoje życie. A ty byś chciała?- czekał na moją odpowiedź jakbym miała zaraz z nim zerwać.
-Chciałabym, chcę i zawszę będę chciała- wyszeptałam.
-A więc czy...- przerwał, wstał i ukląkł na jedno kolano. Serce waliło mi jak oszalałe. Wyciągnął z kieszeni małe pudełko i otworzył je.
-WYJDZIESZ ZA MNIE?
W pudełeczku leżał mały złoty pierścionek z diamentem w kształcie serca. Otoczony był szeregiem mniejszych oczek. Nie wiedziałam co powiedzieć, dosłownie zabrakło mi powietrza ale zauważyłam, że Jace też już dostaje szału czekając na moją odpowiedź.
-Oczywiście, że tak!- pisnęłam.
CZYTASZ
Nazo miłość [Wstrzymane]
ФанфикKeria to pół człowiek pół robot (nazoid). Jej życie na zawsze się zmieniło odkąd poznała grupkę ludzi którzy próbowali wypędzić demony z kontynentu Elios. Nazoidka stopniowo poznawała świat ludzi lecz wiele jeszcze musi się o nim nauczyć. Ale czy ni...