Przygotowania

193 6 2
                                    

Wstałam z lóżka zerkając na śpiącego Jace'a. Lekko poruszył się ale dalej spał jak kamień. Zazdrościłam mu tego. Weszłam do łazienki cicho zatrzaskując za sobą drzwi. Podeszłam do wielkiego lustra i uważnie przyjrzałam się swojemu odbiciu. Zmieniłam się od tamtego czasu. Pojęłam, że roboty też mogą mieć uczucia i starałam się zrozumieć świat ludzi. Chyba mi się to udało chodź nadal pewne rzeczy nie mają dla mnie sensu. Wiele razy brano mnie za człowieka, ponieważ z zewnątrz prawie niczym się od nich nie różnię. Drobne kobiece rysy, wielkie złote oczy, białe włosy sięgające do połowy pośladków- to ja. Nawet skórę miałam ludzką bo tak naprawdę nie jestem do końca robotem. Ale na tym kończyła się moja ludzkość. Zamiast uszu wystają mi moduły słuchowe, na policzkach mam królewskie znamienia w postaci dwóch niebieskich równoległoboków, no i oczywiście wystający z pod grzywki kamień dusz- okrągły koloru turkusowego w złotym obramowaniu. Mam go od urodzenia i nigdy nie wiedziałam po co. Później okazało się, że to dzięki niemu odczuwam tak wiele ludzkich uczuć. Wbiłam wzrok w zlew kiedy nagle czyjeś ręce objęły mnie w pasie.

-Czemu nie śpisz? Znowu e koszmary?- zapytał Jace tuląc się do mnie. Zaspany wyglądał tak słodko…

-Nie… Tak sobie rozmyślam… Tyle się zmieniło od…

-Od tego jak się poznaliśmy?- dokończył z uśmiechem który trudno było nie odwzajemnić. Odwróciłam się do niego przodem. Był w samych dresach w których spał więc miałam doskonały widok na jego umięśniony brzuch. Tak cicho podziwiając jego kształty nie zauważyłam że on wpatruje się we mnie. Spojrzałam na siebie i przypomniałam sobie w co jestem ubrana. No tak… Ofelia… Twierdziła, że skoro mam spać w komnacie królewskiej to muszę jakoś wyglądać po czym wcisnęła mi coś co nawet firanką bym nie nazwała (takie było skąpe). Satynowa koszula nocna z koronką i sporym dekoltem sięgała mi zaledwie do połowy pośladków (do tego majteczki do kompletu). I tak właśnie ubrana stoję przed nim, nieznośnie blisko. Na pewno już nie chce mu się spać… Poczułam falę pożądania w powietrzu.

-Wyglądasz… -powiedział a następnie przerwał jakby nie mógł tego opisać

-Cii… Nic nie mów! To sprawka Ofelii –wytłumaczyłam.

-Ofelio jesteś wspaniała – powiedział szczerząc się i dalej na mnie patrząc przez co poczułam się jeszcze bardziej goła. Pchnęłam go w ramę mówiąc:

-Nawet się do mnie nie zbliżaj- groziłam ze śmiechem.

-Nic mnie nie powstrzyma- odpowiedział uśmiechając się łobuzersko. Przypominał mi drapieżnika czającego się na swoją ofiarę. Zrobiłam kilka kroków w tył aż poczułam zlew za plecami. Jacee zrobił to samo niwecząc mój plan ucieczki. Zerknęłam na niego a potem na drzwi i ruszyłam pędem w ich stronę. Pożałowałam tej wielkiej królewskiej łazienki… Biegłam boso i szybko ale i tak czułam jego oddech na karku. Dobiegłam do drzwi, chwyciłam za klamkę i pchnęłam je z całej siły. No nie... Wielka królewska sypialnia.. Biegłam dalej gdy nagle Jace rzucił we mnie poduszką.

-Oszukujesz!- krzyknęłam śmiejąc się. Chwyciłam poduszkę i odrzuciłam w jego stronę ale co ja mogłam zdziałać z profesjonalnym strzelcem? Moja chwila nieuwagi została przez niego wykorzystana. Doskoczył do mnie i pole mojej ucieczki gwałtownie zmalało.

-Dobra, dobra poddaje się! – powiedziałam chowając jedną poduszkę za siebie. On podszedł powoli do mnie i kiedy był dostatecznie blisko trzepnęłam go poduszką po twarzy. Jego mina była bezcenna, nuta zdziwienia i zaskoczenia, aż zaczęłam się z niego śmiać.

-O nie… Teraz masz przechlapane…-powiedział i w tej samej chwili wziął mnie na ręce i zaczął biec w stronę łóżka po czym rzucił mnie na nie, siadając na moje nogi i bezlitośnie łaskocząc.

Nazo miłość [Wstrzymane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz