Wspomnienie

207 8 0
                                    

*Keria*

Przekręciłam się na drugi bok i spojrzałam przez okno na blask księżyca. Lekko przymknęłam oczy... Nie ma szans, sen już nie wróci... Wsłuchiwałam się jeszcze przez chwile w jego głęoki i spokojny oddech a następnie obróciłam się na plecy wbijając wzrok w sufit. Myślami wróciłam do tego jak to się wszystko zaczęło...

Kiedyś, gdy ludzie jeszcze żyli z nazoidami w zgodzie, nazywano mnie "małą księżniczką". Niestety wraz ze zniknięciem Eldrytu nazoidy straciły źródło życiodajnej energii. To był wielki wstrząs który odebrał wszystkim robotom życie, lecz ja miałam mocne serce. Energii ubywało z każdą sekundą, ale mi się udało dotrzeć do kapsuły hibernacyjnej na czas. Na moje szczęście niedaleko leżał ostatni odłamek eldrytu, który wykożystałam aby przeżyć. W tym czasie nazoidy już praktycznie wyginęły i byłam przez długi czas samotna. Próbowałam sama budować nazoidy, lecz bezskutecznie. Wyciągnęłam mój ostatni kawałek eldrytu i wsadziłam w pobliski  nazo-generator ustawiając go na samotworzenie nowych jednostek i ponownie wróciłam do kapsuły z nadzieją że zostanę obudzona przez nazoidy. Kable z kapsuły wbiły mi się w obwody powodując delikatne i przyjemnie  mrowienie. Po jakimś czasie moje lekko otumanione systemy zarejestrowały ruch przy kapsule, ale dalej cierpliwie czekałam. Nagle ktoś wywarzył drzwiczki od kapsuły i pociągną mnie za rękę odłączając mnie od kabli. Moim receptorom wzrokowym ukazał się ludzki chłopiec o czerwonych włosach, a za nim niska dziewczyna z fioletowymi włosami i blond elfka. Wszyscy troje mieli broń...

-Nic Ci nie jest?- zapytał czerwonowłosy.Popatrzyłam na niego a jego usta wygięły się w dziwnym grymasie, który mój system nazwał "uśmiechem". To oni zniszczyli moją kapsułę! Spojrzałam szybko w stronę generatora i tak jak myślałam, nic z niego nie zostało. Przez nich już nigdy nie odbuduję swojej rasy! I on jeszcze z tego powodu wyraża szczęście?! W moich obwodach zrobiło się spięcie. Dziwne uczucie przelało się wśród mojego mechanizmu jakbym miała się zaraz przegrzać. Tajemnicza fala energii z nikąd nakazała mi się pozbyć jej nabytku.

                                                                *PLASK*

-CO ZA BEZCZELNOŚĆ!!!- krzyknęłam mocno udeżając czerwonowłosego w policzek. Było w tym tyle tej niespotykanej energii, że mały człowieczek zatoczył się do tyłu i upadł na tę dziwna ludzką część ciała która wyglądała jak jakiś mechanizm amortyzujący. Elfka i fioletowa zaśmiały się cicho i ostrożnie podeszły bliżej. Nabuzowany czerwonowłosy wstał i zacisną mocniej dłonie na rękojeśći swego miecza.

-Elsword wyluzuj! Zniszczyłeś jej kapsułę to pewnie jest zła- powiedziała fioletowa karcąc go wzrokiem.

-Zła?-zapytałam i w tej chwili cała ich uwaga spoczęła na mnie. Poczułam lekkie gorąco na twarzy. Elfka podeszła bliżej przyglądając mi się swoimi zielonymi oczami.

-Nazywam się Jocellyn-przywitała się z uśmiechem.

-Ja jestem Lavena- odezwała się fioletowa. Elsword dalej stał obrażony. Jocellyn i Lavena popatrzyły na niego znacząco. Po chwili elfka powiedziała za niego:

-On chciał przeprosić i my też. Pewnie się zdenerwowałaś i...

-Ludzkie uczucia są mi obce ponieważ jestem nazoidem-wytłumaczyłam bez cienia emocji- Udało mi się przeżyć i prawdopodobnie jestem ostatnia ze swojego gatunku. Chciałam odtworzyć swoją rasę za pomocą tego generatora... ALE PRZEZ TEGO CZERWONOWŁOSEGO CZŁOWIECZKA MUSZĘ POSZUKAĆ ODŁAMKÓW ELDRYTU!!!- Z mojego obwodu posypały się iskry. Jocellyn i Elsword odsuneli się trochę ale Lavena zbliżyła się i położyła swoją dłoń na moim barku.

-Chodź z nami! My też szukamy eldrytu, bo ktoś go ukradł- powiedziała. Znowu fala dziwnej energii przeszła przez moje ciało a na twarzypojawiły się dziwne wypieki.

-Nie powinniśmy jej ufać... Jest nazoidem..- powiedział Elsword mrużąc oczy. Coś w środku mnie kazało mi spuścić qłowę ale się powstrzymałam...

Nazo miłość [Wstrzymane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz