#18 Niebieska teczka

152 23 4
                                    

Ja nie chciałem doprowadzić go po raz kolejny do płaczu.

Wyszedłem z pokoju wkładając słuchawki do uszu. Zamknąłem drzwi pokoju na klucz i ruszyłem korytarzem w stronę głównej Jamy. Przeszedłem korytarzem i zszedłem schodami na dół uważnie rozglądając się po Jamie. Zatrzymałem się dopiero w samym centrum przyglądając dwójce biegających dzieciaków. Ich twarze były tak cholernie roześmiane, czego brakowało u mnie. Musi to wyglądać strasznie zabawnie z perspektywy kogoś innego. Wszyscy w Jamie z uśmiechami przylepionymi do twarzy, a tymczasem ja wyglądam, jakbym się tutaj co najmniej zgubił. Spojrzałem za siebie. Tam biegała dwójka nastolatków. Na moje oko w wieku czternastu, piętnastu lat. Najprawdopodobniej byli parą, bo po chwili biegana chłopak podniósł dziewczynę kręcąc się z nią wokół z ogromnym uśmiechem na twarzy. Sam uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem w stronę tłumu, który zaczął bić komuś brawo. Próbowałem dojrzeć komu i dlaczego tłum ludzi bije brawa, ale mi się to nie udało.

- Pierwszy raz widzisz ślub w Jamie?- zapytał chłopak który stanął obok przyglądając się tłumowi. Jego czarne włosy miały granatowe pasemka, co dodawało mu pewnego rodzaju uroku.

- Jestem tu dopiero od miesiąca- wyjaśniłem chowając telefon i słuchawki do kieszeni spodni. Chłopak był niższy ode mnie. Ubrany w czarny sweter i równie czarne spodnie, które wyjątkowo dobrze na nim wyglądały. Uśmiechnął się do mnie wyciągając dłoń w moją stronę.

- Jestem Minseok- przedstawił się, a ja uścisnąłem jego dłoń.

- Chanyeol- uśmiechnąłem się i znów spojrzałem z chłopakiem na tłum ludzi. Kątem oka zauważyłem, że jego mina zrzedła. - Znasz kogoś z nich?

- To ślub mojej siostry- schował ręce do kieszeni spodni. Prawdę mówiąc trochę wyróżniał się swoim strojem wśród najprawdopodobniej rodziny i przyjaciół młodej pary.

- Przekaż jej życzenia- dodałem cicho. Uśmiechnąłem się i odkręciłem się do niego.- Niech zgadnę... Nie przepadasz za nią. Nie akceptuje cię.

- Skąd możesz to wiedzieć? Znamy się ledwo od kilku minut- odkręcił się twarzą do mnie.

- Nie wiem tego- wzruszyłem ramionami.- Wnioskuję tak po sposobie, w jakim o niej mówisz.

- Kim jesteś i skąd tyle wiesz? Zdradź mi swoją tajemnicę, co?- uśmiechnął się trącając mnie łokciem w ramię.- Jesteś naprawdę ciekawy, Chanyeol.

- Jestem normalny- zaśmiałem się.- Muszę już iść. Obiecałem Yixingowi, że wpadnę do szpitala przynajmniej na trzy godziny.

- Rozumiem. Pozdrów go i powiedz, że wpadnę tam po ślubie- wyciągnął rękę z kieszeni i wyciągnął w moją stronę.- Do zobaczenia.

- Do zobaczenia- uścisnąłem jego dłoń i ruszyłem w stronę szpitala ostatni raz patrząc na młodą parę i tłum uśmiechniętych ludzi. Skąd oni mają tyle uśmiechu?

***

- Już jesteś?- Lucky poklepał mnie po ramieniu przyjaźnie się uśmiechając.

- Prawie pół godziny- uśmiechnąłem się.- Właśnie! Minseok kazał mi cię pozdrowić i powiedział, że wpadnie tu po ślubie.

- Znacie się?- napełnił strzykawkę.

- Od dzisiaj. Rozmawiałem z nim w głównej Jamie godzinę temu. Podobno to jego siostra miała dzisiaj ślub. Nie przepadają za sobą, mam rację?

- Wiem. Noona to dobra dziewczyna, tylko niezbyt tolerancyjna- wyjaśnił.- Gdzie zniknąłeś na cały dzień? Twoi znajomi cię szukali. Sehun powiedział, że wróciłeś późno w nocy- dodał.

- Ach, to... Szukałem swojej teczki z doku...- przerwałem. Zdenerwowany zdjąłem szybko rękawiczki i cisnąłem nimi o podłogę zaczynając krążyć w kółko. Ze zdenerwowania kopnąłem leżące rękawiczki.

- Chanyeol co ci jest? Powiedziałem coś nie tak?- złapał mnie mocno za ramiona nie pozwalając mi dalej rozładowywać złości, która mogłaby skończyć się tym, że z oddziału zostałyby tylko ściany.

- Nie, nie. Po prostu będąc wtedy z Baekhyunem tak się wciągnąłem, że kompletnie zapomniałem o tej głupiej teczce- splotłem dłonie na karku głośno wzdychając.- Idę po nią. Niedługo wrócę.

- Wiesz przynajmniej, gdzie ona jest?- krzyknął, kiedy wychodziłem już ze szpitala i odpowiedziałem mu głośnie tak oznajmując, że wszystko wiem i nie potrzebuję pomocy przy znalezieniu jej.

Znów wbiegłem do głównej Jamy kierując się do korytarza z magazynami. Nie myślałem już nawet o tym, żeby iść do jego pokoju. Wydaje mi się, że nie lubi tam siedzieć. Przepychałem się między ludźmi nawet ich nie przepraszając. Miałem nieodpartą chęć zobaczenia się z Baekhyunem, nie tylko, żeby odebrać swoja teczkę. Tak po prostu. Miałem już wchodzić do korytarza, ale ktoś przyczepił mi się do nogi. Spojrzałem w dół i zobaczyłem tam małą, kilkuletnią dziewczynkę, która patrzyła na mnie szczenięcymi oczami. Kucnąłem przed dziewczynką uśmiechając się do niej promiennie. 

- O co chodzi, kochanie?- załapałem ją za rączki wciąż się uśmiechając.

- Mój kolega się skaleczył. Boli go i... i płacze- powiedziała dziewczynka pokazując mi małego, płaczącego przy ławce chłopca.

- Chodź- wziąłem ją na ręce.- Przykleimy plasterek i przestanie boleć, tak?- kiwnęła energicznie głową i uśmiechnęła się.

Podszedłem z małą do ławki, przy której siedział chłopiec. Posadziłem dziewczynkę na ławce i chwilę później to samo zrobiłem z chłopcem. Przecierał oczy piąstkami cicho pochlipując pod nosem. Kucnąłem przed chłopcem biorąc w rękę jego nóżkę, żeby obejrzeć jego obrażenia. Na szczęście kolano było tylko zdarte, chociaż leciała z niego krew. Spojrzałem znów na kilkulatka, który nadal płakał.

- Hej, nie płaczemy już. Zaraz przestanie boleć- uśmiechnąłem się i wyciągnąłem z kieszeni kitla plaster. Przykleiłem go chłopczykowi na kolano uśmiechając się.- A teraz prezent- wyciągnąłem z kieszeni kitla kolorowego lizaka, którego dałem chłopcu, przez co na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.- Dla ciebie księżniczko też coś mam- z drugiej kieszeni wyciągnąłem kolejnego lizaka w kształcie serduszka i podałem go dziewczynce. Ona też się uśmiechnęła. Pocałowałem dwójkę dzieciaków i czoło i ruszyłem po swoja teczkę.

***

Otworzyłem drzwi magazynu nie przejmując się już brakiem światła. Podszedłem do szafy, za którą się chowaliśmy i zajrzałem za nią. Nie ma teczki ani Baekhyuna. Pewnie jest w tamtym ukrytym pomieszczeniu. Biegiem ruszyłem w tamtym kierunku, żeby dotrzeć do dużej szafy. Przesunąłem ją trochę bardziej i zabrałem z wejścia sklejkę. Wpadłem do środka od razu na wejściu pociągając za zwisający z sufitu sznurek, który jakimś cudem odnalazłem. I to, co tam zobaczyłem zatrzymało w pewnym momencie pracę mojego serca. Przy fortepianie leżał nieprzytomny Baekhyun, a obok niego moja teczka. Zerwałem się do biegu, żeby po chwili wziąć Baekhyuna na ręce i położyć mu na brzuchu moją teczkę. Wychodząc zgasiłem światło i zostawiłem wszystko w takim stanie, w jakim to zastałem. Plecami popchnąłem ostatni raz szafę i rzuciłem się do biegu w stronę szpitala. W głównej Jamie napotkałem dwójkę dzieciaków wcinających lizaki i dziwne spojrzenia innych. Dlaczego on jest nieprzytomny i dlaczego śmierdzi alkoholem? Co takiego się stało, że znalazł się w takim stanie? I dlaczego to ja zawsze wpakowuję się w takie bagno?

A wyszedłem tylko po teczkę...

A/N: W kolejnych rozdziałach będzie więcej Baekyeola ^^  

Colour of the sky | BaekYeolWhere stories live. Discover now