#41 Powtórka z rozrywki

104 20 1
                                    

Miałem chronić go przed tym, czego się bał, obiecałem mu, a tymczasem sam stałem się jego lękiem.

Chanyeol Pov.

Patrzył na mnie odważnym wzrokiem, a mimo to z jego oczu spływały łzy. Lewy policzek wciąż był mocno czerwony od mojego uderzenia. Ten widok tak cholernie bolał.

- Baekhyun- załkałem robiąc krok w jego stronę.

- No co? Wymiękasz?- przetarł mokre od łez policzki wierzchem dłoni.- Uderz mnie, Park. Tak łatwo ci to przychodzi.

- Baek jak nie chciałem- powiedziałem cicho.- To samo tak... Nie kontrolowałem tego- zrobiłem krok w jego stronę wyciągając dłoń do jego czerwonego policzka, na co starszy bardziej przylgnął do zimnej ściany. Miałem dość patrzenia na to. Miałem wrażenie, że moje serce rozpada się na miliony pieprzonych kawałków.

- Nie podchodź, bo zacznę krzyczeć- ostrzegł zaciskając mocno oczy.

- Baekkie...- powiedziałem cicho, a on szybko podbiegł do szafy i wyciągnął z niej moją torbę wrzucając do niej moje rzeczy. 

Nie potrafiłem się ruszyć. 

Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Po prostu stałem i przyglądałem się, jak Baekhyun pakuje moje rzeczy przeraźliwie płacząc i co chwilę wycierając oczy.

- Wynoś się- rzucił mi torbę pociągając nosem.- Nienawidzę cię, Park Chanyeol.- rzucił na koniec. 

Jego drżące usta. Jego czerwone i podpuchnięte od łez oczy. Jego czerwony policzek. Jego trzęsące się dłonie. 

Jego słowa...

I to wszystko przeze mnie. Jedno nieporozumienie, nieszczęśliwy wypadek zniszczyło wszystko. Zniszczyło moje szczęście. Otarłem łzy z policzków i westchnąłem stając prosto i bez pokazywana swojego smutku.

- Naprawdę tego chcesz, Baekhyun? Chcesz żebym odszedł?

- Nie- odpowiedział bez chwili namysłu.- Ale nie mam wyboru. Zdradziłeś mnie, a zdrady się nie wybacza- znów pociągnął nosem. Zacisnąłem usta w wąską kreskę i ścisnąłem w dłoniach torbę.

- W takim razie...- pokręciłem głową nie kończąc wypowiedzi. Po prosto złapałem mocno torbę i wyszedłem z pokoju. Oparłem się plecami o drzwi słuchając, jak Baekhyun wybucha głośnym płaczem.

Odsunąłem się od drzwi i ruszyłem w stronę szpitala co chwilę przecierając mokre od łez policzki. Doszedłem do szpitala kompletnie nie kontaktując. Przez drogę ktoś chyba coś do mnie mówił, ale nie odpowiadałem. Przez moja nieuwagę straciłem wszystko. Miało być dobrze, a jak zwykle wyszło gówno.

Założyłem kitel zdejmując wcześniej torbę z ramienia. Umyłem ręce i założyłem gumowe rękawiczki. 

- Już jesteś, Chanyeol?- za sobą usłyszałem głos Yixinga.

- Tak, jestem- powiedziałem starając się, żeby mój głos nie zadrżał, co niezbyt mi wyszło. Przetarłem twarz dłonią pozbywając się ostatnich łez. Bądź odważny, Chanyeol.

- Wszystko w porządku?- położył mi dłoń na ramieniu i spojrzał na moją twarz.

- Oczywiście! Co miałoby się stać?- zaśmiałem się, a on poklepał mnie po ramieniu, na co głośno westchnąłem i pokręciłem głową pokazując tym, że kłamałem.

- Chodźmy do mnie. reszta tu wszystkiego przypilnuje- złapał moją torbę i mnie pod ramię. Powoli prowadził mnie do swojego gabinetu cały czas szepcząc jakieś pocieszające słowa, które teraz były wręcz do niczego. Usiadłem na fotelu, a on na biurku niedaleko mnie. Wgapiałem się w swoje dłonie kompletnie nie wiedząc, jak zacząć.

- Pokłóciłem się z Baekhyunem- wyznałem w końcu.

- To coś poważnego?- zapytał cicho kładąc mi dłoń na kolanie. Pokiwałem głową. Czułem się jakbym rozmawiał z pieprzonym psychologiem. Tymczasem Lucky był lekarzem pracującym w szpitalu, na oddziale ratunkowym.- Opowiesz mi o tym?

- Wpadła do mnie Eul i przez chwilę rozmawialiśmy. Później poszła do łazienki, ale przestraszyła się malutkiej myszki. Wpadłem tam i chciałem ja złapać, ale ona tak nagle ruszyła w jej stronę i ona nagle wpadła mi w ręce. Tak niefortunnie upadliśmy, ze no...

- Pocałowaliście się?- dokończył.

- Tak. I wtedy do pokoju wszedł Baekhyun. No Eul wybiegła, a ja chciałem mu wszystko wytłumaczyć, ale... On zaczął krzyczeć, że go zdradziłem, że mnie nienawidzi. Chciał wyjść, ale go zatrzymałem i dosadnie próbowałem wytłumaczyć, że go nie zdradziłem, ze to wszystko to czysty przypadek. Wtedy właśnie... byłem tak zdenerwowany, ze nie wiem, jak to się stało...

- Chanyeol co się wtedy stało?- przygryzłem wargę.- Chanye...

- Uderzyłem go, okej?!- krzyknąłem wyrzucając ręce w górę. Za dużo emocji.

- Błagam cię... Powiedz, że to nie prawda- westchnął błagalnie.- Chanyeol błagam.

- No co? Naprawdę nie chciałem tego zrobić, wiesz, że nigdy...

- Nie o to chodzi. Pamiętasz to, kiedy Baek się upił i jego reanimację?- zapytał cicho, a mi w głowie pojawiła się akcja sprzed kilku tygodni, gdzie musieliśmy reanimować Baekhyuna. od razu kiwnąłem głową.- No właśnie. Pójdę do waszego pokoju i obdzwonię chłopaków. Ty poszukaj tam, gdzie ostatnio go znalazłeś.

- Jasne- wyszliśmy z gabinetu.

- Soohyun przygotuj jedno łóżko, kroplówkę, defibrylator i ambu. być może będziemy mieli kolejnego pacjenta- rzucił Lucky do pielęgniarki, a ona szybko rzuciła się w stronę łóżka.

- Zadzwoń, jak go znajdziesz- pokiwał głową i rozdzieliliśmy się. Ja ruszyłem w stronę magazynu, a on w stronę pokoju. Modliłem się, żeby Baekhyun nic sobie tym razem nie zrobił. 

Tak cholernie się o niego martwiłem.

Jeżeli cokolwiek mu się stanie to z pewnością będzie to moja wina. W tym magazynie też ja zawiniłem. Wszystkie problemy, jakie Baekhyun miał przez te dwa miesiące są tylko i wyłącznie moja winą.

Wbiegłem w korytarz z magazynami i przebiegłem na jego koniec. Ostatnie drzwi po lewej. Wpadłem do środka i włączyłem latarkę w telefonie. Zaglądałem w każdy kąt, za każdą szafę, ale nigdzie nie było Baekhyuna. Podszedłem w końcu do dużej, znajomej szafy i przesunąłem ją. Złapałem jeszcze kawałek sklejki i oparłem ją o ścianę kilka metrów dalej. Wszedłem w krótki korytarz i na jego końcu złapałem za zwisający z sufitu sznurek. W pomieszczeniu zrobiło się jasno, a ja przymrużyłem oczy wyłączając latarkę w telefonie. Zajrzałem w pierwszy kąt nie znajdując tam blondyna. Wtedy usłyszałem dźwięk oznajmujący, ze dostałem wiadomość. Spojrzałem na telefon i zamarłem.

Lucky... 

Od: Lucky

Nie musisz się martwić. Baekhyun śpi w pokoju. Co prawda wygląda koszmarnie i zdemolował pół pokoju, ale jest cały i zdrowy.

Odetchnąłem z ulgą i usiadłem przy fortepianie. Uśmiechnąłem się wybuchając głośnym śmiechem. Tak cholernie się cieszyłem, ze Baekhyun był cały i zdrowy. Nic mu nie było. Za wszelką cenę muszę wyjaśnić Baekhyunowi na spokojnie całą sytuację. Napisałem do Sehuna z pytaniem czy będę mógł przenocować u niego na fotelu. Od razu dostałem odpowiedź, że udostępni mi cały swój pokój.

Teraz tylko ułożyć sobie przemowę.

Colour of the sky | BaekYeolWhere stories live. Discover now