Eun Bi, Eul uciekajcie!
Chanyeol Pov.
Obudziłem się czując ogromny ból w plecach. Spałem na więziennej pryczy. Podniosłem się do siadu przecierając oczy i łapiąc się za głowę, która promieniował bólem. Otworzyłem oczy i spojrzałem przed siebie. Przed pryczą były drzwi, a obok nich siedział chłopak. Ten sam, który był w klubie. Ten sam, który chciał mnie zabić. Chciałem zadać mu tyle pytań, chciałem zacząć krzyczeć, ale nie mogłem. Za każdym razem, kiedy otwierałem usta wypuszczałem tylko powietrze. Nie mogłem wydać z siebie żadnego dźwięku.
- Przez dwa dni od Stworzenia nie będziesz nic mówił. Na twoje szczęście zostało ci tylko osiem godzin. Spałeś strasznie długo- powiedział brunet patrząc na mnie. Siedział na podłodze opierając się o ścianę. Ręce splecione miał na piersiach, a nogi wyciągnięte miał przed siebie.- Czemu mi się tak przyglądasz?- wzruszyłem ramionami i pokazałem mu język z powrotem kładąc się na pryczy plecami do chłopaka.
Drapałem przez kilka minut ścianę zrywając farbę, dopóki moją głową nie zawładnęły myśli o moich przyjaciołach.
Co robią Sehun i Kevin? Szukają mnie? Czy nic im się nie stało? Co z dziewczynami?
- Wszystko z nimi w porządku- powiedział cicho brunet, który wciąż siedział za mną. Przekręciłem się w jego stronę i spojrzałem na niego pytająco.- Magia, nie?- uśmiechnął się i wstał podchodząc do drzwi.- Chodź, muszę zaprowadzić się do Championa- powoli wstałem z pryczy i podszedłem do drzwi. Brunet przepuścił mnie w drzwiach i razem wyszliśmy z pomieszczenie. Od razu odkręcił się w moją stronę- Nie rób żadnych numerów- ostrzegł mnie i pociągnął za sobą.
Przechodziliśmy przez długi korytarz z kilkunastoma parami drzwi. Zaglądałem do środka przez małe okienka, ale w środku nikogo nie było. Było tam strasznie ciemno. Weszliśmy schodami na górę i ruszyliśmy korytarzem w stronę ludzi. Skąd wiem, że ludzi? Wyraźnie było słychać przekrzykiwanie się, śmiechy i tupoty stóp. W końcu wyszliśmy z ciemnego korytarza i wyszliśmy do ludzi. Ludzi było tu około dwustu, jeżeli nie więcej. Tylko...
Co my wszyscy do cholery robimy pod ziemią?
- Tu jest nasz dom- wyjaśnił brunet.- Począwszy od dziś to jest też twój dom- uśmiechnął się idąc cały czas prosto przyspieszając kroku.
Co? Jak to mój dom?
- No tak. Od dziś tu mieszkasz. Champion ci wszystko wyjaśni.
Jaki Champion?
- Syn przywódcy stada. Od odpowiada za przywitanie i wprowadzenie do watahy nowych. Takich, jak ty.
Zaczynam się was bać. A teraz powiedz mi o jakiej watasze mówisz?
- O nas wszystkich. Ci wszyscy ludzie, których widziałeś i ci, co są na powierzchni to wataha.
Czyli ten ogon i uszy, które widziałem są prawdziwe?
- Dokładnie. A teraz porozmawiasz z Championem. Powodzenia ci życzę- uśmiechnął się i otworzył mi drzwi wpuszczając do środka.- Przyprowadziłem ci nowego- powiedział i wyszedł.
Włożyłem ręce do kieszeni spodni i usiadłem na krześle przed biurkiem. Strach wzrósł, a dłonie zaczęły mi się pocić. Starałem się nie patrzeć na stojącego plecami do mnie blondyna. Zacząłem bawić się rąbkiem koszulki ściskając ją coraz mocniej i mocniej. Boję się ich wszystkich. Tak cholernie boje się tych wszystkich będących tu ludzi.
- Jak ci na imię?- zapytał w końcu.
Park Chanyeol. Uprzedzam twoje pytanie. Mam 24 lata.
YOU ARE READING
Colour of the sky | BaekYeol
Fiksi PenggemarParing główny: BaekYeol Paringi poboczne: KaiSoo, TaoRis, HunHan, SuLay, XiuChen Okładka: @7serce2001 Opis: Park Chanyeol wyjeżdża na urlop ze swoimi przyjaciółmi Wu Yi Fanem i Oh Sehunem. Każdy z nich szykuje się na wspaniale spędzony czas...