#45 Prawdziwa twarz

116 23 2
                                    

Tym razem ja wygrałem.

Chanyeol Pov.

- Albo ja jestem głupi, albo ty mnie unikasz- fuknął za mną Baekhyun, a ja dalej wciskałem nos w kartę pacjenta całkowicie go ignorując.

- Soohyun morfina- odrzekłem i ruszyłem do kolejnego łóżka nie zaszczycając Baekhyuna nawet spojrzeniem.

Nie dałbym rady. Prędzej rozpłakałbym się, niż spojrzał w te jego czarne oczy. 

Pielęgniarka ruszyła do magazynu przy dyżurce, a w sali zostałam tylko ja i Baekhyun, który cały czas czekał na jakiekolwiek słowo z mojej strony. Znów stanął obok mnie przyglądając się mojej twarzy z bliska. Znów go zignorowałem i wróciłem do poprzedniego pacjenta chcąc sprawdzić kroplówkę.

- Park Chanyeol na Boga!- wykrzyczał, a ja zestresowany spojrzałem na niego, po raz kolejny udając zdziwionego.

- Och? Baekhyun, cześć!- uśmiechnąłem się i podszedłem do starszego, czochrając go po włosach.

- Mówiłeś to już, Chan. Dwie minuty temu i jakieś siedem minut temu też- westchnął i złapał mnie za rękę.- Chanyeol, co się dzieje? Dlaczego mnie unikasz? I dlaczego nie wróciłeś do  pokoju, tylko od trzech dni gnieździsz się u Sehuna?- westchnąłem tylko i zabrałem swoją dłoń wchodząc do pokoju pielęgniarek, po czym opadłem zmęczony na krzesło.- Nie podoba mi się twoje zachowanie, Park.

- Wiem, Baekkie. Przepraszam- powiedziałem cicho i odpowiadałem sobie w myślach na każde z trzech pytań, które mi zadał.

Co się dzieje? Boje się o to, że znów go zranię i tym razem mi nie wybaczy.

Dlaczego go unikam? Robię to tylko i wyłącznie dla jego dobra. Nie chcę zrobić mu krzywdy. Coś jest ze mną nie tak. 

Dlaczego nadal śpię u Sehuna? Odpowiedzią jest strach, znowu. Od dwóch dni coś się ze mną dzieje. W nocy, gdy się budzę, pokój jest zdemolowany, jestem w postaci wilka, a gdy z powrotem powracam do ciała człowieka, wokół ust i na dłoniach mam pełno szkarłatnej krwi. I nigdy nie pamiętam chociażby urywka z tego co się działo. Od tych kilku dni żyję w ciągłym strachu. Boje się samego siebie. Ta krew...

Codziennie zadaje sobie pytanie czy to tylko zwierzęca krew czy... ludzka. Boje się, że nagle w ciągu dnia zmienię formę w wilka i zacznę zabijać ludzi w Jamie, a później, gdy się obudzę... Nie będę nic pamiętał. Boje się, że jestem mordercą.

- Chanyeol!- z zamyślenia wyrwał mnie głos Baekhyuna i to, jak macha mi ręką przed oczami.

- Przepraszam Baekkie, zamyśliłem się. Możesz powtórzyć jeszcze raz?- uśmiechnąłem się lekko i odchrząknąłem poprawiając się na krześle.

- Pytałem czy Sehun aktualnie nocuje u Luhana- kucnął przede mną, kładąc mi dłoń na kolanie.

- Tak, Baekkie- pochyliłem się lekko opierając łokcie na udach.- Pinkie jest chory, a Sehun zaoferował, że się nim zaopiekuje- powiedziałem cicho zaczynając bawić się palcami starszego.

- Widziałem ich dzisiaj. Jedli razem na stołówce. Tylko, że... Luhan wyglądał, jakby się go bał. Sehun się uśmiechał, ale Lu wyglądał, jakby miał się zaraz...

- To całkiem możliwe- przerwałem, a ten spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.- To, że się go boi. Sehun nie jest taki słodki, uroczy i dobrze wychowany, na jakiego wygląda. Właściwie... Sehun to niezły dupek. Może i często się uśmiecha, ale tak naprawdę to tylko gra. Wiesz, chce zmylić tą drugą osobę. On lubi bawić się ludźmi, ich uczuciami. Nawet Kris nie jest takim oschłym dupkiem i sukinsynem jak on. Być może kiedy poznał nas, a my mówiliśmy mu, wręcz kazaliśmy się ogarnąć, być może wtedy trochę złagodniał. Ale i taki wciąż jest tym samym sukinsynem, jakiego poznałem. Mimo wszystko potrafi się jednak martwić i wtedy chowa swój egoizm i dumę do kieszeni. Kiedy tak łagodnieje, dosyć często ma napady paniki i potrafi rozpłakać się z byle powodu niczym typowa nastolatka z okresem. Czasem kiedy jest ten jego łagodniejszy okres, nie wytrzymuje. Zdarza mu się być agresywnym. Podsumowując... To naprawdę możliwe, że Luhan się go boi.

Jeszcze nigdy nikomu nie powiedziałem tak wiele o Sehunie. Zazwyczaj wolałem siedzieć cicho zatrzymując to wszystko dla siebie. Tym razem nie mogłem tak zrobić. Nie chciałem, żeby znów ktoś ucierpiał. Tym bardziej taki niewinny i spokojny Lu. Nie mogłem pozwolić mu się wpakować w kolejne bagno. Lu nie zasłużył na takie traktowanie, a Sehun powinien zdawać sobie z tego sprawę.

 - To jest... Naprawdę myślałem, że Sehun jest spokojny. Nie wygląda na taką osobę- westchnął blondyn i usiadł na krześle naprzeciwko.

- Sehun coraz rzadziej pokazuje tą swoją, że tak to nazwę... Sukowatą stronę. Ale kiedy już zamienia się w tego sukinsyna robi się strasznie agresywny i nerwowy. Szczerze mówić, boje się trochę o Lu, dlatego zaraz po pracy idę porozmawiać z tą dwójką. Nie chcę, żeby Lu skończył w szpitalu- pokręciłem głową wzdychając i wstałem, kierując się z powrotem na salę.

- Yeol?-spojrzałem przez ramię na blondyna.- Kiedy wrócisz do pokoju? Do mnie?

- Nie wiem, Baekkie. Jeszcze nie teraz, muszę coś przemyśleć- uśmiechnąłem się i wyszedłem z pokoiku. 

Naprawdę nie chciałem zranić Baeka.

Za bardzo mi na nim zależało, żeby narażać go na takie niebezpieczeństwo. Jestem potworem i muszę nauczyć się nad tym panować. Nie chce nikogo skrzywdzić, nie chcę nikogo zabić. Gdybym teraz wrócił... Co jeżeli obudziłbym się w nocy i zaatakował Baekhyuna? Nie chcę tak żyć, nie mogę żyć narażając innych na niebezpieczeństwo.

Spojrzałem na drzwi szpitala, kiedy te się otworzyły i niemalże zbladłem. Do środka wszedł Sehun z rękami w kieszeniach spodni, a za nim szedł Pinkie z rozciętą wargą i lekko sinym nosem, z którego leciała krew. Podbiegłem do nich szybko zabierając z jednego stolika gumowe rękawiczki.

- Co się stało? Lu usiądź na kozetce- pociągnąłem blondyna za ramie i pomogłem mu usiąść. Obróciłem się do Baekhyuna, który zmierzał w naszą stronę.- Baekkie przynieś mi kartę Luhana, dobrze?- blondyn kiwnął głową i zniknął.- Co się stało?

- Hyung upadł- powiedział Sehun zajmując miejsce na stołku przy kozetce.

- Sehun to nie wygląda na upadek- założyłem swoje okulary, które zmuszony byłem nosić i westchnąłem.- Muszę mieć prawdziwe informacje do karty... Ktoś cie pobił, hyung?- zwróciłem się do starszego, a on nawet na mnie nie spojrzał. Westchnąłem tylko i odebrałem z lekkim uśmiechem, przypominającym raczej grymas, kartę Luhana od Baeka.- Dzięki. To co? Powiecie mi, co się tak naprawdę stało? Hyung? Sehun?- spojrzałem na młodszego bruneta surowym wzrokiem.

- To przez przypadek. Sehun chciał zabić muchę, a ja przez przypadek tam podszedłem, no i się stało- wyszeptał, a ja zapisałem wszystko w karcie, patrząc uważnie na obojętną minę Sehuna, który rozglądał się po sali.

Już wiedziałem, że prawdziwy Sehun powrócił.

A/N: Dodałam! Udało się! ^^ Teraz miejmy nadzieję, że uda mi się jutro dodać IMY ^^



Colour of the sky | BaekYeolWhere stories live. Discover now