#37 Randka?

105 22 2
                                    

Uroczy widok.

Sehun Pov.

Wracając do pokoju naprawdę nie sądziłem, że będzie godzina trzecia nad ranem, a w komórce będę miał już pięć wiadomości. Spojrzałem na pierwszą, była od Chanyeola. Jak zwykle pytał, gdzie zniknąłem. Odpisałem mu szybko, że wyszedłem wcześniej i położyłem się na łóżku zaczynając przeglądać kolejne wiadomości. Widząc cztery wiadomości od nieznanego numeru zrobiło mi się gorąco. Otworzyłem pierwszą wiadomość i uśmiechnąłem się.

Od: Nieznany

To ja, Luhan.

Od: Nieznany

Wiesz... Dobrze się dzisiaj bawiłem, dziękuję.

Od: Nieznany

Tylko nie rób tak więcej! Przestraszyłeś mnie Sehun!

Od: Nieznany

To... Kiedy masz czas?

Wyświetlono 03.13

Zaśmiałem się po odczytaniu wszystkich wiadomości i wyłączyłem telefon. Wciąż go trzymając położyłem rękę na brzuchu, a lewy wierzch dłoni położyłem na czoło wgapiając się w sufit z uśmiechem. Jakim cudem starszy chłopak zachowujący się jak dzieciak wywołuje u mnie tyle uśmiechu? Wstałem i zostawiłem telefon, wcześniej zapisując numer Luhana, jako: "Luhan hyung ✿" i ruszyłem do łazienki biorąc z fotela moją koszulkę do spania. Kompletnie nie spodziewałem się, że właśnie teraz przyjdzie do mnie wiadomość. Przebiegłem przez pokój i odblokowałem telefon odczytując wiadomość z uśmiechem.

Od: Luhan hyung ✿

Hej! Widzę, że to przeczytałeś! Czemu mnie olewasz?!

Do: Luhan hyung ✿

Nie olewam cię, hyung. Nawet bym nie śmiał. Wpadnę po ciebie o 17 i posiedzimy u mnie. Co ty na to? Jesteś gotowy się ze mną sptykać?

Od: Luhan hyung ✿

Znam takie jedno dobre miejsce. Będę czekał. W ogóle co miało znaczyć to ostatnie zdanie, co? Czy ty aby nie próbujesz mnie poderwać?

Wybuchłem głośnym śmiechem na uwagę starszego. Usiadłem na łóżku jeszcze raz czytając ostatnia wiadomość od blondyna. Pokręciłem głową i wstałem z łóżka.

Do: Luhan hyung ✿

Nie, hyung. Nie próbuję cię poderwać. Skąd taki pomysł? Widzimy się o 17, dobranoc hyung!

Wyświetlono 03.31

Odłożyłem telefon na pościel i zabrałem swoją piżamę kierując się do łazienki. Tam wziąłem szybki prysznic, umyłem zęby i przebrałem się. Wychodząc z łazienki od razu podbiegłem do telefonu. Właściwie to nie wiem, na co liczyłem. Na to, że Luhan mi odpisze? Bez sensu. Wszystkie nasze spotkania to nic nie zobowiązując wypady. Od spotyka się ze mną, gdy mu się nudzi. Ja, ponieważ chcę zapomnieć o tym, że odrzuciła mnie Eun Bi. Żaden z nas na nic nie liczy. 

Będziemy po prostu kumplami. Nic więcej.

***

Po przebudzeniu od razu spojrzałem w telefon i cholera. Za piętnaście minut spóźnię się do pracy. Szybko wstałem i od razu ubrałem się w uniform obowiązujący mnie w pracy. A składał się on ze zwykłych, czarnych rurek i jeansowej koszuli. Umyłem szybko twarz i wybiegłem z pokoju w pośpiechu przeczesując włosy palcami. Zbiegłem schodami w dół i kompletnie oszołomiony zatrzymałem się na środku głównej Jamy. Ze stresu nie pamiętałem, w który korytarz powinienem skręcić. Wszystko nagle wyparowało mi z głowy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wyciągnąłem telefon. 07.56. Mam cholerne cztery minuty, żeby dotrzeć do pracy. Rozejrzałem się wokół szukając jakiegokolwiek ratunku, ale znów zawiesiłem wzrok na niskim chłopaku. Ubrany był w jasne, obcisłe jeansy, pastelowo różowy sweterek, a na nogi wciągnięte miał szare vansy. I szedł w moją stronę uśmiechając się do mnie promiennie. Jasna cholera. Luhan tu idzie. Zacząłem poprawiać swoją koszulę i strzepywać niewidzialny kurz z ramion i spodni. Przeczesałem jeszcze kilka razy palcami swoje ciemne włosy i wziąłem głęboki wdech. 

Albo to zjebię, albo będę królem życia.

- Sehun!- przyspieszył kroku i zatrzymał się metr przede mną poprawiając włosy, które wpadły mu do oczu.

- Dzień dobry, hyung. Jak spałeś?- zapytałem z uśmiechem. Błagam niech on nie zobaczy, że ledwo wstałem.

- Dobrze, dziękuję- i znów zapadła cisza, której powoli zaczynałem nienawidzić. To denerwowało.- Gdzie się tak spieszyłeś? Widziałem, że tak szybko schodziłeś po schodach- otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem na godzinę w telefonie. 08.01. 

No pięknie...

- Przepraszam, hyung- złapałem go za ramiona pochylając się lekko.- Jestem już spóźniony do pracy! Zobaczymy się o siedemnastej! Obiecuję, że przyjdę. Naprawdę cię nie zawiodę, nie złamie obietnicy.

- Sehun...

- Hyung poczekaj. Ja przyjdę o siedemnastej, ty się naszykujesz, a później pójdziemy w to miejsce, gdzie mówiłeś, dobrze? Ja będę...

- Sehun, spóźnisz się do pracy- powiedział przerywając mi, a ja puściłem jego ramiona wyprostowując się.

- Masz rację. W takim razie do zobaczenia. Będę punktualnie o czasie- powiedziałem szybko. 

Właściwie... To nie wiem co sobie myślałem całując go na pożegnanie w policzek. Kompletnie mi odwaliło. Rozejrzałem się wokół siebie i ruszyłem do korytarza, który teraz od razu rozpoznałem. Po około trzech minutach biegu wpadłem zdyszany do restauracji i wbiegłem na zaplecze zabierając ze swojej półki czarny fartuch, który przewiązałem sobie w pasie. Zgarnąłem jeszcze notatnik i długopis wybiegając za bar. Jakie było moje szczęście, kiedy zobaczyłem, że drzwi do restauracji dopiero się otwierają. Złapałem dwa menu i z firmowym uśmiechem na twarzy podszedłem do stolika.

- Dzień dobry! Mam na imię Sehun i dziś jestem do waszej dyspozycji- podałem kobietom menu uśmiechając się do każdej wyzywająco. Po dwóch minutach przyjąłem zamówienia zapisując wszystko w notatniku i odszedłem ruszając do kuchni, gdzie zastałem Eun Bi. Bez słowa podałem jej zamówienie i wróciłem do sali podchodząc d kolejnego stolika z firmowym uśmiechem przylepionym do twarzy. Mam dość.

***

Zapukałem do drzwi pokoju starszego poprawiając swoją czarną, skórzaną kurtkę. Otrzepałem jeszcze czarne spodnie z dziurami z niewidzialnego kurzu i poprawiłem biały T-shirt z logiem Rolling Stones'ów. Spojrzałem na drzwi wzdychając nerwowo i wsunąłem dłonie do tylnych kieszeni swoich spodni. W końcu drzwi pokoju otworzyły się i stanął w nich Luhan. Pierwsze co zauważyłem to to, że z pewnością nie jest już w szczytowej formie, tak jak rano. Jego ciemnoblond włosy sterczały we wszystkie strony, a twarz była blada. Na sobie miał jakąś starą, grubą bluzę z kapturem w jakimś dziwnym, zielonym kolorze, szare dresy i grube skarpety, a w dłoni ściskał opakowanie chusteczek.

Nie oszukujmy się, wyglądał koszmarnie.

- Hyung, wszystko w porządku?- zapytałem wpraszając się do środka i ciągnąc za sobą starszego. Pomogłem mu dojść do łóżka i wygodnie się w nim ułożyć.

- Nie za dobrze się czuję. Musiałem zjeść coś nieświeżego- przyznał cicho, a ja zacisnąłem usta w wąską kreskę.

- Zadzwonię po Chanyeola. Niech przyjdzie i sprawdzi co ci jest- odpowiedziałem poważnie i wyciągnąłem z kieszeni telefon wybierając numer Chana. Przyłożyłem aparat do ucha i czekałem przyglądając się niemalże konającemu chłopakowi.

To nici z naszego spotkania.

A/N: Ten rozdział ma 1006 słów, a miałby zapewne tylko 650-700. Stwierdziłam, że czegoś brakuje, więc no. A rozdział dodaję dzisiaj- za co bardzo przepraszam- ponieważ wczoraj nie mogłam, z powodu komunii kuzynki. Sami rozumiecie...

Colour of the sky | BaekYeolWhere stories live. Discover now