Rozdział III

44 3 2
                                    

W aucie Jokera siedziałam obok Harley i Deadshot, a w bagażniku były Fi i Sky. Umiejetność wykłócania się jest jednak bardzo przydatna. Nie wierze w to że Fi i Sky tak łatwo dały się namówić na jazdę w niewygodnym bagażniku tego mechanicznego cuda.
- Może między nimi coś jest? - rzuciła Harley - Ja w tym wieku miałam wiele przygód z dziewczynami dosyć no... Yhm... No wiecie o co mi chodzi.
- Yyyy... Tak, tak - odpowiedziałam równocześnie z Deadshotem.
Co jakiś czasy dochodziły nas słuchy jakby... hmmm... jęku? Nie... nie... One... NIE! Przestań! - mówiłam sobie w myślach.
- Jak dojedziemy do naszej bazy to wam wszystko wyjaśnimy. Teraz nie ma sensu bo Scar i Fiona tego nie usłyszą - mruknął Deadshot - Powiem tylko, że to sprawka Waller.
Podróż zleciała mi dosyć szybko. Jechaliśmy tylko jakąś godzinę. Gdy wysiadałam moim oczom ukazała się wysoka budowla z conajmniej 30 piętrami. Było juz dosyć późno więc więcej szczegółów nie dojrzałam.
- Wow - wyznałam swoje zachwycenie - zawsze chciałam mieszkać w takim wieżowcu.
- Hehe - uśmiechnął się Joker.
Pare minut potem byliśmy juz w środku. Siedziałam na mega wygodnej kanapie i w jednej chwili przeleciała mnie wielka fala znużenia. Gdy się obudziłam, zauważyłam ze nie leżę juz na tej fajnej sofie tylko na dużym łóżku w innym pokoju. Nagle drzwi się otworzyły i do pomieszczenia weszłam Sky.
- Hejka śpiochu! - krzyknęła.
- Hej - odparłam.
- Jak widzisz, to jest twój nowy pokój walizki są w łazience.
Obleciało wzrokiem cały pokój. Był dosyć duży i co najważniejsze miałam w nim oddzielną łazienkę.
- To chyba stary hotel... - ciągnęła Sky - Ogarnij się i chodź na śniadanie.
- Okej - mruknęłam w połowie jeszcze śpiąc.
Po śniadaniu wybrałam się na wycieczkę po budynku. Wieżowiec był ogromny. 41 pięter. W dodatku był cały przeszklony. Mój  pokój znajdował się na 37 pietrze, jak zresztą, Sky i Fiony rownież.
- Podoba ci się, co? - usłyszałam głos Harley, która wychodziła właśnie z windy.
- I to bardzo - uśmiechnęłam się.
- Cieszę się - blondynka odwzajemniła uśmiech - chodź, musimy omówić pare spraw...
Doskonale wiedziałam o co chodzi. Przecież oni jeszcze nie wyjaśnili nam dokładnie, co się stało, czemu nas potrzebują. Mówili tylko coś o jakiejś
Waller ,ale dalej nie ogarniam kto to.
- Hmmm... Wiem to dosyć dziwne, że bardzo was potrzebujemy - zaczął Deadshot - ale uwierzcie musieliśmy się naprawdę natrudzić żeby was znaleźć. Wy nawet chyba dalej nie wiecie kim jesteśmy?
- Nie, nie, ja tylko nie ogarniam kto to Waller - oznajmiłam.
- To dobrze - uśmiechnął się Joker.
- A no tak... Jakby wam to wytłumaczyć... To kobieta przez którą teraz tak wyglada świat - Deadshot podszedł do okna - egoistka, ci ludzie teraz pewnie przezywają wielki ból, stres... Nie cierpię jej.
- Ludzie? Przecież oni nie żyją... - zaniepokoiłam się.
- To tylko symulacja, ona wszystko dobrze zaplanowała.
- To dlaczego nas tez nie zgarnęła? - spytała Fi.
- Wiesz siedem miliardów ludzi nie jest tak łatwo zgarnąć - oznajmił Deadshot.
- Czyli takich ludzi jak my jest więcej tak?! - podnieciła się Sky.
- Ależ oczywiście, naszym zadaniem jest zebranie jak najwiecej takich ludzi i ... Hmm... Nie wiem jak to wam powiedzieć - Deadshot zaciął się.
- Matko, po prostu stoczym z jej oddziałami walkę nie? Albo nawet z samą Amandą... - Joker nabrał taki wyraz twarzy że podskoczyłam z krzesła.
- No powiedzmy... Ale oczywiście dziewczyny nie będą musiały walczyć - Deadshot zarumieniłam się.
- Pfff... Jaka dyskryminacja - warknęła Sky.
- Aha, czyli chcecie? Mogę wam pokazać pare przydatnych chwytów - uśmiechnęła się Harley.
- Jasne zawsze chciałam się nauczyć bić xddd - zaczęłam się śmiać nawet nie wiem czemu. Nie wierzyłam w to co się tu odwala.
- Hmmm.... Myśle, ze na dziś koniec z tym tematem, rozluźnijcie się i pomyślcie o tym na spokojnie - odarł Deadshot.

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Moi mili xd Ten rozdział uważam za nudny ale musiałam go zrobić aby wyjaśnić o co chodzi. Akcja zacznie się juz za niedługo.

Co, jeśli...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz