Rozdział IV

40 2 0
                                    

- Hej śpiochu - do mojego pokoju weszła Fi.
- Hejka - odparłam.
- Dla kogo się malujesz? - zapytałam zaciekawiona.
- Dla nikogo, tak po prostu - zdziwiło mnie jej pytanie.
- Ta - uśmiechnęła się pod nosem.

Nagle do pokoju wparował Deadshot.
- Ooojjj! Sorry - krzyknął zawstydzony - Wiecie może gdzie pokój ma Harley?
- Chyba, 38 piętro - odwróciłam się do niego.
- Dzięki... Wow, ładnie dziś wyglądasz - rzucił.
- Dziękuje - uśmiechnęłam się.

- Uuuu - wyszczerzyła się Fiona, gdy mężczyzna wyszedł.
- Zabij się - uśmiechnęłam się ironicznie.
- Spokojnie, pójdę juz sobie.

***

Pół godziny pózniej siedziałam juz w aucie Jokera. Wybrałam się z nim do salonu Ferrari, aby sprawić sobie to cudeńko. Co prawda urodziny osiemnastkowe miałam dopiero za 2 lata ale i tak żadne policjant mnie nie zgarnie.

- To jest spoko - Joker wskazał na model 812 superfast.
- Fajne ale wole LaFerrari. - odparłam.
- Bierz kluczyki mała i zmykamy - zaśmiał się.

- Ale mega się nim jedzie - powiedziałam sama do siebie.
W normalnych warunkach (gdyby ludzie nie umarli albo nie zostali porwani) to niegdyś nie miałabym tego autka. Moi rodzice nie byli wcale biedni, zarabiali nawet całkiem dużo ale na auto za prawie 20 milionów nie mogli sobie pozwolić.
- Fajneeee..! - widziałam ten zachwyt w oczach Sky i Fi.
- Dzięki - uśmiechnęłam się.
- Cały dzień was nie było... - rzucił Deadshot.
- Dedszot petszop... wyluzuj chłopie - syknął Joker.
- Dobra, nie ważne. O 19:00 macie być w hotelu... Wyjaśnię plan działań... Kiedyś musimy zacząć....- " Dedszot" zignorował docinkę Jokera.

Dochodziła 19:00, siedziałam juz na tej wygodnej kanapie przy recepcji. Byli juz tak nalrawdę wszyscy oprócz oczywiście... Harley.... To było do przewidzenia...
- Zaraz mnie coś trafi... gdzie ona jest?!
- Spokojnie panie Lawtonie... Kobiety tak mają nie wiedziałeś.... A no tak... Ty nie masz kobiety... Ups... - Joker zaczął się śmiać, w sumie nie powiem... Dobre to było.
- Oj sorki ze musieliście czekać... Ale... Juz jestem...! - blondynka uśmiechnęła się.
- Iks de - mruknęłam pod nosem.
- Ehhh... Dobra... Jutro jedziemy po ogromnie zapasy... Musimy odwiedzić napewno jakiś supermarket (czytaj: Lewiatan xddd), dom Fi oraz gimbaze na Emilii Plater. Najlepiej żeby Liv - tu Floyd zwrócił się do mnie - wzięła swoje Ferrari, zmieści się wtedy za jednym razem więcej, kumacie o co chodzi... Nie? Dobra teraz kwestia jeszcze... - wypowiedz przerwała mu Fiona.
- Ja się nie zgadzam, abyście wchodzili do mojego domu - zaprotestowała.
- Przestań Fi - warknęłam - przecież bierzemy tylko jedzenie, nic więcej.
- Hrrrr... No okey.

•••••••••••••••••••••••••••••••••¥•••••••
No i kolejny rozdział za nami. Kolejny w sobotę xd. Myśle ze będzie mega 😏. Nom także jak coś to piszczcie. Do zobaczonka bażanty 😏😏😏

Co, jeśli...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz