Rozdział I.

994 83 58
                                    

- Chyba nie myślisz, że dam ci wygrać! - krzyknęła, dociskając pedał gazu do oporu, kiedy nagle zrównało się z nią czerwone Camaro.

Słychać było wycie syren policyjnych, lecz marne radiowozy nie były w stanie osiągnąć takiej prędkości jak dwa podrasowane, sportowe auta. Po kilku minutach ścigał ich cały konwój, co bliźniaki skomentowały głośnym śmiechem.

- Nie ładnie, nie ładnie. - rudowłosy pokręcił rozbawiony głową, kiedy przed nim pojawił się Batmobil.

- No bez jaj, gacek! - wrzasnęła wściekła Emily, gdy na masce jej samochodu pojawił się obrońca Gotham.

Próbowała go zrzucić poprzez różnorakie manewry, ale to nie robiło na mężczyźnie większego wrażenia. Dziewczyna nie zamierzała do niego strzelać, by nie uszkodzić swojego Viper'a. Wzruszyła ramionami, po czym gwałtownie zahamowała. Nietoperz nie spodziewał się czegoś takiego, więc wylądował na jezdni tuż przed przednimi kołami auta Psycho.

- Dickhead.* - prychnęła, cofając do tyłu - Nie mam zamiaru cię zabijać, Batsy.

Chciała odjechać, lecz otoczyły ją wozy GSPD. Szukała wzrokiem swojego brata, którego niestety nie znalazła - tak samo jak tego cholernego idioty w rajtuzach. Wyszła na zewnątrz, dłonie unosząc do góry.

- Spróbujcie go zarysować, a wszystkim wam wydłubie oczy. - zagroziła, gdy jeden z funkcjonariuszy zakładał jej dwie pary kajdanek - Widzę, że drastyczne środki bezpieczeństwa. Boicie się, że wam ucieknę? - wygięła usta w smutnym uśmiechu.

- Nie zapomnieliście o kimś?

Kilka metrów przed nimi stał Jerome z uniesionymi potulnie rękoma. Nie zdążył się ruszyć, kiedy otoczyło go kilku mundurowych, starających się go skuć.

- Spokojnie, nigdzie się nie wybieram... - zachichotał, gdy do nogi przyczepili mu bransoletkę elektryczną.

- Piękne powitanie, prawda? - jasnowłosa wyszczerzyła się, kiedy siłą wepchnęli ją do radiowozu - Wiecie chłopcy, zawsze chciałam spróbować ludzkiego mięsa... Mogę odgryźć wam ucho, albo chociaż kawałek ręki? - pochyliła się do przodu, aby jej usta znajdowały się blisko głowy kierowcy - Z pewnością jest smaczne...

Policjant siedzący obok niej pociągnął ją do tyłu, by usiadła prosto. Pokazała mu język, a tamten przez całą drogę na komisariat starał się siedzieć od niej jak najdalej, choć było to praktycznie niemożliwe. Psycho nie mogła uwierzyć w to, że niebiescy mogą być takimi idiotami... przecież ona nigdy nie dałaby im się złapać bez powodu.

- Łapy przy sobie! - warknęła do faceta, który chciał wyciągnąć ją siłą na zewnątrz.

Zgromiła go dodatkowo przerażającym wzrokiem, a następnie z gracją stanęła na chodniku. Ruszyła z obstawą za idącym przed nią Valeską. Puścił jej oczko, kiedy nagle jego kajdanki zsunęły się z nadgarstków - cieszyła się, że tylko ona to zauważyła. Weszli na komisariat, a chłopak wyrwał się policjantowi, po czym wszedł na stolik, pokazując uwolnione dłonie.

- Ladies and gentlemen, good evening! - ukłonił się, po czym uniósł ręce do góry, gdy zobaczył bronie wycelowane w siebie - Spokojnie...

Morderczyni obróciła się gwałtownie, a jej dłonie znalazły się na szyi najbliżej znajdującego się funkcjonariusza. Kajdanki spadły na ziemię, a wraz z nimi upadł mężczyzna.

- Ups. - wybuchnęła śmiechem, kiedy ktoś przystawił jej pistolet do głowy.

- Tylko nie oni! - Bullock zirytowany, zdjął kapelusz, przecierając twarz dłonią.

- Jerome, Emily. - usłyszeli głos wyczekiwanego przez nich detektywa.

- Jim, honey! - Psycho rozłożyła dłonie na boki, by go przytulić, a następnie ułożyła je na karku, kiedy ktoś ponownie przystawił jej lufę do potylicy - Słyszałam, że awansowałeś... Jestem z ciebie dumna.

- Czego wy tutaj szukacie? Myślałem, że już więcej was tu nie zobaczę. - prychnął, po czym dał znać swoim ludziom, aby się odsunęli - Nie macie nic do roboty? - spytał ironicznie swych podwładnych, którzy chcieli wtrącić swoje zdanie dotyczące psychopatów - Poradzę sobie z nimi.

Funkcjonariusze z lekkim oporem schowali bronie do kabur. Poszli do swoich biurek, aby zająć się papierkową robotą. Jim skinął głową, by rodzeństwo poszło za nim wzdłuż korytarza, aż do schodów, po których musieli się wspiąć. Mężczyzna wprowadził ich do pomieszczenia oficera policji, zamykając za nimi drzwi.

- A więc? Co was tutaj sprowadza? - Gordon rozsiadł się w fotelu.

- Nie możemy już odwiedzić swojego starego, dobrego przyjaciela? - uniosła brwi ku górze, co i rusz patrząc się na zegar wiszący na ścianie znajdującej się za detektywem.

- Nie przyjechalibyście wtedy radiowozami, nie dalibyście się złapać. Znam was. Macie jakiś powód, aby siedzieć tutaj ze mną próbując wcisnąć mi jakąś głupotę...

Przerwał mówić, kiedy usłyszał chrząknięcie Psycho, która wstała z krzesła. Założyła dłonie za plecami, przechadzając się po pomieszczeniu.

- Jerome, zostaw to! - James uniósł głos, przyglądając się przestępcy.

Valeska trzymał właśnie w dłoni jego zdjęcie z dzieciństwa, na którym uśmiechał się szeroko trzymając jakiś puchar z zawodów. Najśmieszniejsze jednak było to, że na jego zębach widniał stary aparat przykręcany do szczęki.

- Jaki słodki chłopczyk... - rozbawiony przybliżył ramkę do twarzy - Wyglądasz na nim jak mały potwór. Jadłeś za dużo słodyczy?

Detektyw westchnął ze zrezygnowaniem, kładąc głowę na biurku. Za jakie grzechy musiał się z nimi użerać? Każdy się ich bał, zaś on nie był do nich nigdy wrogo nastawiony. Zawsze miał nadzieję im pomóc, bo w jego oczach byli tylko zagubionymi dzieciakami.

- Och! Przyjechał... - Emily wygięła usta w szaleńczym uśmiechu - Jim daj mi pistolet, proszę. - wyciągnęła w jego kierunku dłoń.

- Kto przyjechał? - mężczyzna zrobił krok do tyłu - Nie dam ci broni...

- Joker. Jego ludzie śledzili nas od samego wjazdu do miasta. Zechciał porozmawiać, a dowiedziawszy się, że złapali nas twoi ludzie - chciał nam pomóc. Czyż to nie jest zabawne? - prychnęła, gdy rozległ się dźwięk wybuchu - Dawaj. Już!

James przyglądał się jej oniemiały, mając okropną pustkę w głowie. Nie wiedział co zrobić. Był rozdarty. Co jeśli ona nie ma zamiaru go zabić - bo to wywnioskował z jej postawy - a chce pozbyć się jego? Niechętnie wyjął przedmiot z kabury, po czym podał go jej ze wzrokiem mówiącym - nawet nie próbuj kombinować.

Jerome stał już przygotowany do ataku, dzierżąc w dłoni dwa noże. Zabicie zielonowłosego było jego marzeniem od bardzo bardzo dawna. Nie mógł się doczekać, kiedy bez konsekwencji wbije mu ostrze w serce, bądź też przestrzeli mu ten cholerny łeb.

Drzwi uchyliły się, a do środka wszedł niepożądany gość. Obdarzył rudowłosego krótkim spojrzeniem, które po chwili świdrowało jego siostrę.

- Emily, my sunshine. - wyszczerzył się maniakalnie, a jasnowłosa w odpowiedzi walnęła go z magazynka w szczękę.

- Fuck you! - krzyknęła, celując w jego głowę - Zostawiłeś mnie. Teraz zostało już tylko jedno...

Zsunęła palec wskazujący na spust, a następnie przymrużyła lekko oczy, ponieważ zaczęła tracić ostrość widzenia. Czy to przez łzy zbierające się w kącikach? Nabrała więcej powietrza do płuc.

- Zabij go.

Szept jej brata pomógł jej zdecydować. Spojrzała się ostatni raz w tęczówki, w które chciała wpatrywać się do końca życia. Kiedyś tak było, lecz teraz pragnęła zapomnieć...

Strzeliła.

--------------------------------------------------

* dickhead - frajer xD gdyby tłumaczyło się oddzielnie to wyszłoby co innego 😂😂

My little Psycho || II część "Doctor Joker"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz