Rozdział VI.

783 67 34
                                    

- Zabijesz mnie? - szepnęła, udając przerażenie. Przechyliła lekko głowę na prawy bok, aby pistolet przystawiony do skroni mógł nieustannie się z nią stykać. Siedząca obok Hope wyglądała na nieźle zdezorientowaną takim obrotem sytuacji, lecz Emily - jak to ona - potraktowała wszystko jak bardzo, ale to bardzo nieudany żart, z którego teraz zaczęła się śmiać, aby nie urazić tym swojego oprawcy.

- Kochanie, jestem tu tylko po to, aby się ciebie pozbyć. Czyż to nie jest oczywiste? - mężczyzna uśmiechnął się pod nosem, a jego gest sprytnie został zauważony przez jasnowłosą w lusterku - Ale wiesz co, maleństwo? Chciałem być bardzo miły i zamierzałem z tobą współpracować, ale zauważyłem, że nie lubisz towarzyszy, bo są oni dla ciebie kulą u nogi... Dlatego wysłałem do ciebie panienkę Wilde, lecz przeprogramowałaś ją jakimś niezrozumiałym dla mnie sposobem - a uwierz, długo starałem się okrzesać gówniarę...

Valeska przymrużyła oczy, aby ukradkiem spojrzeć na ciemnowłosą, która siedziała tuż obok. Psycho zaczęła tworzyć w głowie różne scenariusze na zabicie tej małej, podstępnej suki, lecz szybko się opanowała, a uśmiech i błysk szaleństwa w oku - powróciły.

- Och, i co? Myślałeś, że ona mnie udobrucha?

Em nie zdążyła dodać jeszcze czegoś do swojej wypowiedzi, ponieważ siedzący za nią oprych zaczął głośno się śmiać, a dziewczyna z początku myślała, że ten skurwiel zaczął się dusić... cóż, jednak marzeń nie idzie spełnić telepatycznie, i w dodatku na żądanie.

- Irytujesz mnie... Jesteś jakiś niedorozwinięty? Mamusia zabrała ci buteleczkę i smoczka i dzidzia się wkurwia teraz na cały świat? Biedna dzidziulka... - psychopatka zaczęła udawać przesłodzonym głosem jedną ze swoich dawnych nianiek, kiedy ta nie chciała zjeść jakiegoś posiłku, który tamta przygotowała. Nie rozumiała nigdy, dlaczego mówiła w taki sposób do trzynastolatki - ale teraz już pojęła.

- Zamknij ryj! Uwierz mi, że chciałbym już teraz pozbawić cię życia, ale nie mogę pozbyć się tak szybko swojej zabaweczki... Ja nie wykonuję czarnej roboty. Miała zabić cię Hope, ale cóż, myślę, że inna kobieta też z chęcią cię zabije. - przerwał na moment, a jego ton stał się złowieszczy, a Ems miała wrażenie jakby słyszała diabła. A ona lubi niebezpieczeństwo i nie da się tak szybko nawet diabłu - Tobą też się należycie zajmiemy, panienko Wilde...

***

Kolejny raz jego usta spotkały się z gorzkim smakiem filtra, a do jego płuc dostały się kolejne kłęby dymu, które zaraz wypuścił nosem. Upuścił papierosa, którego nadepnął czubkiem trampka. Poprawił okulary przeciwsłoneczne znajdujące się na jego nosie, po czym żwawo ruszył w kierunku swojego teraźniejszego wroga. Złapał go momentalnie za koszulę, aż doszedł do jego uszu dźwięk drewna, które w postaci laski, zetknęło się z betonową powierzchnią parkingu, na którym się znajdowali.

- Uspokój się Jerome, nie tylko ty jej szukasz... - warknął nieco stłumionym głosem mężczyzna, który właśnie wisiał kilkanaście centymetrów nad ziemią z ręką młodzieńca zaciskającą się na jego szyi.

- Raz ci się nie udało, to zaatakowałeś ponownie, co Joker? - prychnął, puszczając klauna, który mimo wszystko upadł na nogi, i to w dodatku z wielką gracją, jak to w końcu na niego przystało.

Rudowłosy mierzył go chłodnym, przerażającym spojrzeniem, które miało uświadomić mężczyźnie, że jest w głębokiej dupie i prędko się z niej nie wydostanie, jeśli dalej będzie z nim tak chujowo współpracować.

- Gdzie jest moja siostrzyczka? - wysyczał przez zaciśnięte zęby, a w jego dłoni pojawiła się broń, na której spuście powoli zaczął zaciskać się jego palec wskazujący, zaś lufa wycelowana była wprost w pierś zielonowłosego.

Przestępca, który niezbyt przejął się nadchodzącą śmiercią, przechylił nieco głowę w bok, przyglądając się Valesce. Sam nie wiedział, gdzie jest Psycho, a mieli do pomówienia. Musiał wyjaśnić jej parę spraw dotyczących tamtego wyjazdu, zaś ona mu tego nie ułatwiła nalepiając mu łatkę zdrajcy i znikając, bo teraz każdy był święcie przekonany, że to on się jej pozbył. Ale on niezbyt przepadał za skrytymi zabójstwami, bo lubił zabawę, a przede wszystkim lubił patrzeć na podziw i strach ludzi, którzy musieli oglądać kolejnego nieboszczyka, więc po co miałby pozbywać się kogoś na kim mu... zależało? W jakiś sposób, oczywiście bardziej służbowy, niźli prywatny.

- Chyba wiem gdzie może być nasza ptaszyna... - mruknął, podnosząc z ziemi swoją własność.

***

- Znam Gotham na pamięć, a ty jesteś takim idiotą, że prowadzisz mnie niczym pieprzony GPS. Było powiedzieć ulicę, pacanie, a nie wkurwiasz mnie samą swoją obecnością, jeszcze myśląc, że...

- Emily, złotko, mam strzelić w drugą nogę? - spytał, a dziewczyna niechętnie zacisnęła usta.

Nie chciała współpracować, kiedy kazał jej ruszyć, więc postanowił nastraszyć je troszkę i podrasować, a jego celem stało się udo Valeski. Cóż, facet nie miał wybornego cela, bo nawet z bliskiej odległości udało mu się przestrzelić kolano, a nie planowane udo, ale niestety nie wszystko zawsze idzie zgodnie z planem. Psychopatka nawet nie skrzywiła się widząc zmasakrowaną kość, która przeszła przez dziurę w skórze i teraz wystawała, a krew zaczęła wypływać coraz wolniej, co było ogromnym plusem i pocieszeniem.

- Nie bój się Hope, ty najpierw zobaczysz śmierć swojego braciszka, a dopiero potem wytnę ci oczy i każe dać cię na pożarcie szczurom... To wspaniałe, nieprawdaż?

- A wtedy świat pokryła warstwa lukru, pojawiły się jednorożce, a Jerome polubił blues'a... Marzenie ściętej głowy, i to w dodatku twojej, pedałku. - prychnęła Psycho, a w samochodzie rozległ się ponowny dźwięk wystrzału, lecz pocisk nie trafił w dziewczynę, gdyż ta gwałtownie - w momencie, kiedy palec nacisnął spust, skręciła i ich oprawca trafił w przednią szybę pojazdu - O kurwa, ale zez! - krzyknęła, by chwilę później zachichotać.

Mężczyzna wysiadł z auta, po czym trzymając Valeskę na celowniku, kazał zrobić im to samo. Zaraz potem ruszyli do bocznych drzwi - zapewne ewakuacyjnych. Gdy powoli wspinali się po schodach, a facet nie zwracał na nie tak dużej uwagi jak wcześniej, gdyż rozmawiał przez telefon, Em wyciągnęła powoli telefon z kieszeni i wybrała automatyczne połączenie z ostatnim numerem, który do niej dzwonił. Była pewna, że to Ginger odbierze. Zdążyła tylko szybko zablokować dźwięk z tamtej strony, aby ponownie ukryć komórkę. Teraz tylko pozostało modlić się o to, żeby szybko odebrał i domyślił się, że coś jest nie tak.

- Szybciej! - usłyszała głos z tyłu, co skomentowała przewróceniem oczami i cichym naśladowaniem porywacza. Czekały ich ciekawe tortury, zapewne...

----------------------------------------------------------------------------------

Tydzień i jestem! XDD HYHYHY kto by się spodziewał? XD polecam Quebonafide i ReTo, bo wczoraj zobaczyłam, że mają razem nową piosenkę, i co? I dzisiaj dostałam dzięki niej kopaaa XD Do następnego, yolo XDDDDDD

My little Psycho || II część "Doctor Joker"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz