Rozdział X.

358 27 16
                                    

Dopiero po kilku sekundach zorientowała się, że krzyczy i szarpie się z niczemu winnym Nygmą, a po jej policzkach płyną łzy. Jak mogła pozwolić mu odejść? Dlaczego nie skoczyła za nim? Kiedy to do niej dotarło było już za późno; helikopter poleciał dalej, a chłopak zniknął z pola widzenia. Mężczyzna próbował ją pocieszyć, przytulić, ale ta go odtrąciła. Z wielkim wysiłkiem podciągnęła się, by stanąć na równe nogi. Chciała być silna, pokazać, że jeszcze na wiele ją stać.  Obrzuciła parę spojrzeniem, które mimo wszystko przepełnione było ogromnym bólem. 

- Chcę jechać do szpitala. - burknęła, po czym osunęła się z powrotem na ziemię, a jej zamknięte oczy zakomunikowały towarzyszom, że straciła przytomność.

Pingwin zbliżył się nieznacznie do Ed'a, którego dziwiło jego zachowanie. Nigdy wcześniej nie spotkał się z sytuacją, by wygadany burmistrz po prostu milczał. Nie było to do niego podobne. Kiedy poczuł dłoń zaciskającą się na jego palcach nieznacznie odwzajemnił gest, po czym odwrócił twarz w stronę mężczyzny. Westchnął widząc przygnębienie na twarzy ukochanego. Sam martwił się o Emily, w końcu była dla nich nie tylko przyjaciółką i wspólniczką, ale i siostrą, a czasem matką. Wiedział, że nie mogą z nią dyskutować, nawet jeśli jest w takim, a nie innym stanie. Drugą dłoń umiejscowił na żuchwie Oswald'a, leciutko gładząc ją kciukiem. 

- Jeśli ją tam zostawimy to zamkną ją w więzieniu, bądź też w Arkham...

- Ale znamy ją na tyle dobrze, że gdy tylko otrzyma właściwą pomoc i uratują jej nogę, to ucieknie. - rzekł Riddler na tyle przekonująco, by uciszyć nieprzekonanego partnera.

Przywarł ustami do ust Cobblepot'a. Starali się ukrywać swe uczucia, lecz to co ich łączyło było wyjątkowe, a przede wszystkim niezniszczalne. Kiedy bliźniaki i zielonowłosy szaleniec zniknęli, to oni dwaj zajęli się przestępczością, a także pogrążonym w chaosie miastem. To właśnie wtedy dostrzegli, że bez obecności tego drugiego, nie potrafią prawidłowo funkcjonować. I tak oto wspólnie kierowali zarówno złoczyńcami, jak i przeciętnymi ludźmi mieszkającymi w Gotham. Obawiali się jednak, że gdy ktokolwiek dowie się co ich łączy będzie mógł nimi manipulować, a w dodatku takie związki nie były stuprocentowo tolerowane. Chociaż i tak mieli już w planach ślub, a nawet adopcję małego szkraba z domu dziecka, by stworzyć z niego inteligentnego i przebiegłego złoczyńcę, to nie mogli robić tego hucznie. 

- Zabierzmy ją więc do tego szpitala. 

***

Ocknęła się, słysząc nad sobą tabuny podekscytowanych, a zarazem przerażonych głosów. Uchyliła lekko powieki, a całe zbiorowisko odskoczyło do tyłu. Słyszała jak ktoś w tłumie dzwonił na policję, a ona postanowiła robić wszystko by nie trafić do więzienia. Leżąc na stole znajdującym się na środku korytarza, lekko uniosła się na łokciach przybierając maskę zagubionego dziecka, które strasznie cierpi.

- Gdzie ja jestem? Czemu tak bardzo boli mnie noga? - załkała, chcąc wzbudzić we wszystkich litość.

- Niech ktoś zabierze stąd tę morderczynię! - krzyknął ktoś z tłumu, a za nim uniosła się wrzawa poparcia i krzyków niezadowolenia na służbę zdrowia, która nie mogła przedostać się do pacjentki. - Jak mogliście pozwolić, by to monstrum się tu znalazło?! 

Jasnowłosa miała ochotę zerwać się z łóżka i zabić tego pyszałka, ale pozwoliła by po jej policzkach znów pociekła słona ciecz. Zamierzała grać tak długo, aż ludzie się zlitują i przepuszczą do niej lekarzy, lecz nagle wszyscy się rozstąpili. Podszedł do niej ciemnowłosy mężczyzna ubrany w drogi garnitur. Warknął coś na tych, którzy stali w pierwszym rzędzie, przez co po chwili zjawili się obok niej ludzie w białych kitlach. Chciała dowiedzieć się kim jest, lecz jej ciało odmówiło posłuszeństwa. W ostatnim momencie poczuła, jak jej głowę przytrzymuje czyjaś dłoń, by nie upadła na goły, twardy stół. Nie mogła już otworzyć oczu, aby przyjrzeć się mu dokładniej, była zbyt senna. 

***

Stał przy szpitalnej recepcji, kiedy usłyszał krzyki dobiegające z przeciwległego korytarza. Wiedział, że kobiecinie trochę się zejdzie zanim znajdzie potrzebne mu papiery, więc ruszył w tamtą stronę. Zdziwiło go tak ogromne zbiorowisko ludzi pastwiące się nad jakąś kobietą, lecz gdy zobaczył jej twarz zrozumiał ich rozgoryczenie. Widział jak każdy z nich wyżywa się na Emily Valesce, bezwzględnej psychopatce. Zrobił dwa kroki do przodu, kiedy dostrzegł łzy płynące po jej twarzy, a przede wszystkim wyraz jej oczu. Zdawało mu się, że ona nie pamięta kim jest i co zrobiła, ale nie był do końca pewny. Musiał się tego dowiedzieć, dlatego przepchnął się szybko przez tłum i spojrzał na stojących w nim ludzi. Starych, młodych, nawet kobiety z dziećmi. 

- Łatwo wam oceniać innych kiedy ich nie znamy, prawda? - zmarszczył brwi, po czym machnął ręką. - Dajcie przejść lekarzom.

Ludzie jak na zawołanie zaczęli się wycofywać, a medycy mogli przystąpić do swoich obowiązków, choć sami byli pełni obaw co do wyleczenia tej młodej dziewczyny. Ciemnowłosy westchnął, po czym w ostatniej chwili podłożył dłoń pod głowę Psycho, która nagle zemdlała. Ostrożnie ułożył ją na prześcieradle, kiedy pielęgniarki zaczęły popychać łóżko w stronę sali operacyjnej. Widział w jakim stanie była jej noga. Zawołał do siebie jednego z lekarzy, a ten szybko znalazł się przy nim.

- Macie się nią zająć. Pokryje wszystkie koszta i zadbam, by nikomu w szpitalu nie stała się krzywda. - mruknął do znacznie starszego od siebie pracownika, na co ten tylko kiwnął głową i pognał za resztą personelu do sali.

Wiedział, że budzi respekt w ludziach ze względu na swoje stanowisko. Wrócił do recepcji, odebrał papiery, a następnie skierował się w stronę wyjścia. Wsiadł do swojego auta, wyjmując przy okazji komórkę z kieszeni. Przyłożył ją do ucha, wpatrując się w punkt w oddali. Jeden sygnał, drugi...

- Tak, paniczu? - rozległ się głos po drugiej stronie.

- Alfredzie, musisz mi w czymś pomóc. Pojawił się pewien malutki problem...

----------------------------------------------------------------------------------------

Nie spodziewaliście się mnie, c'nie? XDD Wracam, nie bijcie, łapcie kolejny rozdział, enjoycie i wgl XDD

My little Psycho || II część "Doctor Joker"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz