Czy można przyzwyczaić się do wiszenia nad ziemią, w dodatku gdy jest się podpiętym do ściany ciasnymi łańcuchami? Raczej nie, a Emily tym bardziej nie odpowiadała cała ta sytuacja, gdyż - jak wiadomo, każdy człowiek ma pewne potrzeby, a w takiej pozycji były one jeszcze bardziej odczuwalne.
- Zamierzasz kręcić ze mną BDSM? Nie zgadzam się na publikowanie mojego wizerunku! - zachichotała, unosząc lekko głowę do góry, co zakończyło się mocnym uderzeniem w policzek od ciemnoskórej kobiety.
Valeska czuła jak po jej brodzie cieknie lepka ciecz, którą była oczywiście krew, ale bardziej przejmował ją w tym momencie widok krzyczącej i szarpiącej się Hope, która reagowała na cierpienie młodszego brata. Kiedy bijąca ją kobieta o imieniu Tabitha zbliżyła się, aby zadać kolejny cios, Psycho zacisnęła na jej dłoni szczękę, a po pomieszczeniu rozszedł się jej cierpiący jęk, a następnie odgłos kapania, ponieważ czarnoskóra odpłaciła jej się kolejnym uderzeniem - tym razem trafiła centralnie w nos, który pod wpływem mocnej siły jaką owa kobieta posiadała, złamał się, przez co spłynęła z niego strużka czerwonej mazi.
- Żal mi Cię, naprawdę. Więzisz na polecenie debila małe dziecko, a w dodatku podpięłaś je do jakiegoś chorego chujostwa. - syknęła wściekła, miała już dość tego wszystkiego. Ostatnie wydarzenia niezmiernie ją bawiły, ale obserwowanie jak brat dziewczyny zwija się z bólu było nowym doświadczeniem. Przypominał jej Jerome'a.
- Dla Ciebie są lepsze zabawki.
Emily pierwszy raz usłyszała jej głos i od razu doszła do jednego wniosku - nie polubią się, nawet jak dojdą do jakiegokolwiek porozumienia. Szybkim ruchem obejrzała całe pomieszczenie; małe, okrągłe okienka, które nawet nie miały zamontowanych krat, stara podłoga, lecz bogato zdobiony dywan, a co najważniejsze wiele szaf ze sprzętem, którego używała Tabitha. Jasnowłosa przeniosła wzrok na Hope, która mimo wszystko nie była związana, ale do takiego stopnia załamana i słaba, że nie dałaby sobie rady z tą suką.
- Przed śmiercią chcę pogadać z Twoim bratem. Myślę, że mogę mu w czymś pomóc... - szepnęła konspiracyjnie, a jej obłąkane oczęta wpatrywały się w niezmienioną mimikę kobiety. Tortury nie polegają na bolesnej śmierci, a na wyzyskiwaniu z zakładnika wiadomości. Theo chciał się czegoś dowiedzieć, choć Valeska nie wiedziała o co chodzi - musiała zaryzykować.
Po chwili łowczyni odłożyła trzymane w ręku szczypce, które bodajże służyły do odrywania paznokci, aby zrobić dwa kroki w stronę drzwi. Wiedziała, że więzień się nie uwolni, gdyż ma zbyt mało siły, a poza tym wisiała nad ziemią na mocnych łańcuchach, do których miała kluczyk tylko ona, więc uśmiechnęła się jedynie pod nosem, a następnie wyszła z pokoju przez mosiężne drzwi, które wydały z siebie głośne skrzypnięcie podczas zamykania. Ems słyszała jeszcze dźwięk zamykanego klucza, po czym zaczęła kaszleć na co z jej ust wyleciał kawałek metalu.
- Hope, chodź tu do cholery i mnie uwolnij! Myślisz, że bez powodu dawałam się okładać? - wypluła jeszcze trochę krwi, by pomyśleć jak łatwo było chwycić pomiędzy zęby kluczyk wiszący na szyi Tabby.
Wilde niepewnie spojrzała się w jej stronę, gdyby ją uwolniła, a wpadł by tu Galavan - zginęliby wszyscy, ale z drugiej strony jeśli ją uwolni może zdążą stąd uciec. Trwała tak zamyślona, a jej dłoń zacisnęła się mocniej na rączce chłopczyka, którego nie mogła odpiąć od pasów. Nie znała się na pułapkach, ale widziała wyłączniki, których ona nie potrafiła nawet wyłączyć, zdawała sobie sprawę, że Emily może się na tym znać. Jednak groziła jej najprawdopodobniej śmierć za zdradę.
***
Rudowłosy prowadzący auto co i rusz patrzył się w bok, by przyjrzeć się temu skurwielowi. Ile razy błagał niemalże o to by pozbawić go życia? Ile razy jego kochana siostrzyczka odmawiała? Nigdy nie potrafił zrozumieć, dlaczego? Dlaczego ona nie potrafi od tak go zastrzelić? Przez zamyślenie jakie go dopadło nie zauważył czerwonego światła, przez co wjechał centralnie w środek grupki ludzi idących po pasach, a po chwili usłyszeli dźwięk tłuczonej tylnej szyby samochodu. Valeska zobaczył przez ramię jak ludzie starają się pomóc leżącemu na ziemi człowiekowi, a na jego ustach zawitał złowieszczy uśmieszek.
- Widać, że miałeś niedopieszczone dzieciństwo, gówniarzu. - burknął jedynie zielonowłosy, na co poczuł zimną lufę przy swojej skroni. Westchnął, a następnie wskazał dłonią oddalony od nich budynek o jakiś kilometr. Wielki wieżowiec, który poddawany był renowacji. Wydawał się ciekawą kryjówką, ale Jerome nie potrafił w to uwierzyć.
Nagle coś zawibrowało w jego spodniach, a on niechętnie odłożył pistolet na deskę rozdzielczą, żeby odebrać i wziąć na tryb głośnomówiący. Usłyszał stłumiony głos Ems i jakiegoś faceta. Zmarszczył brwi, dzieląc się krótkim spojrzeniem z pasażerem. Pamiętał, że Ed zainstalował w ich telefonach łączniki, dzięki którym mogli sprawdzać swoją lokalizację, działało to na zasadzie odwróconych fal wydawanych przez ich telefony, więc momentalnie otworzył mapkę, sprawdzając położenie. Joker miał rację, lecz nie był z tego powodu zadowolony. Wiedział coś i nie miał zamiaru się tym podzielić, ale rudowłosy nie zamierzał wychodzić na idiotę.
***
Jej noga nie wyglądała zbyt ciekawie, w dodatku ostrość widzenia była słaba przez ból rozchodzący się od zatok. Szybko rozprostowała kości, po czym ułożyła palce po obu stronach nosa, a następnie szarpnęła do przodu i w bok, przestawiając tym samym kości na swoje miejsce. Kulejąc pokonała odległość, która dzieliła ją z maszynami podłączonymi do dziwnego krzesła elektrycznego, aby w następnej kolejności wyrywać wszystkie kable. Hope przyglądała się temu z niedowierzaniem, bo równie dobrze sama mogła to zrobić, ale bała się że zrobi tym krzywdę małemu. Po chwili stalowe kajdany, które trzymały go przypiętego do krzesła - ustąpiły. Ciemnowłosa wzięła szybko brata na ręce, a Valeska w pośpiechu dostała się do większego okna i wybiła je łokciem. Spojrzała się w dół. Byli spory kawał nad ziemią, widziała stąd bramę z napisem 'Arkham'. Poznałaby ją nawet się na nią nie patrząc. Musiała jedynie znaleźć coś na czym byliby w stanie szybko się wydostać...
- Masz.
Usłyszała, po czym dostała do ręki długą linę, a nawet można rzec - w chuj długą. Przysunęła szafę na kółkach do okna, a następnie cicho ją położyła. Wystające metalowe pręty wydawały się jedynym dobrym i wytrzymałym wyjściem z tej sytuacji. Szybko obwiązała linę wokół nich, dając ją w ręce dziewczyny obok.
- Idź pierwsza. - szepnęła, słysząc odgłos kroków na korytarzu. Dostała się do jednej ze skrytek i wyciągnęła pistolet i sztylet. Sprawdziła magazynek - pusty... Westchnęła, chowając się za wystającym kawałkiem ściany. Odgłos wkładanego klucza, otwieranych drzwi...
- Mój brat zaprasza Cię do... Kurwa!
Wrzask murzynki dotarł do Emily, a na jej ustach pojawił się diabelski uśmieszek.
- Czas zacząć zabawę, skarbie...
------------
No właśnie, czas zacząć pisać XDDD Widziałam te komy pod informacją z września. Tak wiem, miał być miesiąc niestety wiele spraw wypadło o czym ostrzegałam. Przede wszystkim chcę was wszystkich przeprosić, mam nadzieję że ktoś tu jeszcze ze mną został... XD Nowy rok, kilka miesięcy przerwy, wiele pomysłów nowych, jak i urozmaiconych tych starych. Będę starała się pisać, naprawdę, bo kocham tę książkę i chcę ją ukończyć, ale nie zawsze zdarza się, że mogę napisać chociaż 200/300 słów dziennie, jak to było wcześniej. Nowe postanowienia, by chociaż raz na tydzień wstawić krótki rozdział, by was więcej nie zawodzić. Naprawdę bardzo was przepraszam i proszę o wybaczenie z waszej strony. <3
CZYTASZ
My little Psycho || II część "Doctor Joker"
AzioneEmily i Jerome opuścili Gotham. Zwiedzili przez rok prawie cały świat, lecz brakowało im miasta, w którym czuli się najlepiej... Wrócili, ale demony przeszłości znów dały o sobie znać. Mieli nadzieję, że już nigdy w życiu nie spotkają tego cholerneg...