Otworzyłam powolnie oczy, czując delikatne potrząsanie moim ramieniem. Wszystko mnie bolało. Spanie w samochodzie nie należało do najwygodniejszych. Dostrzegłam nad sobą twarz blondyna do góry nogami. Uśmiechnął się po czym oznajmił że jesteśmy na miejscu. Podniosłam się niechętnie. Szczerze myślałam, że wczorajsza noc była tylko moim snem spowodowanym alkoholem buzującym w moim ciele.
- Gdzie jesteśmy? – zapytałam gdy na moim zegarku zobaczyłam ósmą rano.
- W Hornsby – odparł opierając się o samochód. Wyszłam na zewnątrz mierząc go zaciętym spojrzeniem. Nawet nie skupiam się na tym, że mój kręgosłup strzelił charakterystycznie w każdym możliwym miejscu.
- Że gdzie?! – krzyknęłam niemal na całe gardło. Na twarz blondyna wstąpił grymas niezadowolenia. Jakoś zbytnio się tym nie przejęłam. – Zawieź mnie do mojego domu do Sydney – nakazałam mu. Patrzył na mnie chwilę z kpiną i litością na raz. Jęknął z politowaniem pod nosem po czym burknął „blondynka". Uniosłam na niego brwi. – Odezwał się – parsknęłam, zaplątując ramiona pod biustem. Zmierzył mnie groźnym spojrzeniem.
- Rusz głową, dziewczyno – rzucił przez ramię gdy odepchnął się od samochodu i ruszył w stronę wejścia do budynku. Miałam ochotę go zabić samym spojrzeniem. Nadęty kretyn. Westchnęłam z nadzieją, że uda mi się uspokoić wszystkie różne, dziwne i przerażające mnie emocje, które kłębiły się we mnie od ponad tygodnia. Wszystko było popieprzone. Natychmiast ruszyłam za nim pragnąc wyjaśnień. Nie wiedziałam co czekało na mnie w budynku i było to głupie, że zamiast uciec poszłam w jego ślady.
Wtargnęłam do pomieszczenia i stanęłam nieruchomo próbując ustalić miejsce położenia chłopaka. Mój wzrok spadł na ceglaną ścianę, za którą usłyszałam odgłos zamykania lodówki.
- Wybacz mi, że nie mam umysłu geniusza i nie wdaję się w jakieś akcje z bronią – sapnęłam, patrząc na jego plecy gdy nalewał soku do szklanek. – Czy możesz mi wytłumaczyć dlaczego nie jestem u siebie w domu? – mruknęłam w końcu z pokorą aby otrzymać odpowiedź na pytanie.
- W każdym momencie ten człowiek może po ciebie wrócić. Ułatwiłabyś mu jedynie swoją własną śmierć, siedząc w domu. Dlatego jesteś tutaj i zostaniesz na czas bliżej nieokreślony – wyjaśnił, wręczając mi naczynie. Spojrzałam ze zmarszczonymi brwiami na sok. Miał rację. To było z resztą logiczne, jednak ostatnio myślenie w ten sposób przychodziło mi dość trudno. Nie zmieniało to jednak tego, że nie chciałam przebywać w tym domu, w tym miasteczku i obok tego chłopaka.
- Nie mam tu żadnych rzeczy – podniosłam wzrok na blondyna. Szukałam jakichkolwiek argumentów tylko po do, aby nie musieć tu być. Opierał się o blat kuchenny po drugiej stronie niewielkiej wysepki. Spojrzał na swój zegarek na nadgarstku.
- Za pół godziny powinni przywieźć kilka twoich drobiazgów – odparł. Było ich więcej? Bosko. Oparłam łokieć na marmurowym blacie. Przynajmniej nie musiałam patrzeć na cztery kąty, w których za każdym razem widziałam moich rodziców. Bawiłam się chwilę łańcuszkiem mojej matki.
- Tamtych idiotów też poznasz, nie martw się – wyrwał mnie z mojego chwilowego letargu. Zastygłam w bezruchu z uniesioną brwią.
- Wolałabym nie, ale chyba nie mam innego wyjścia – zaśmiał się, wlepiając we mnie swoje przejrzyście błękitne oczy.
- Chodź, oprowadzę cię po domu bo jednak trochę tu zabawisz. – zgodziłam się, bo budynek był naprawdę ładny i dzięki temu mogłam się jeszcze bardziej pozachwycać zapominając o ostatnich zdarzeniach, które miały miejsce.
Zaczęliśmy od salonu. Klasycznie białe ściany. Dębowe, lśniące panele. Najbardziej zachwycałam się ceglaną ścianą, która oddzielała kuchnie od salonu. Moją uwagę przykuł równie ceglany kominek. Pomieszczenia tak samo jak i cały dom utrzymane był w stylu nowoczesnym. Czarno białe, z domieszką brązów lub innych pastelowych odcieni. Na piętrze znajdowało się kilka sypialni i tak jak na dole – również łazienka. Dostałam od niego kategoryczny zakaz wstępu do jednego z pomieszczeń, jednak kiedy zapytałam o powód zignorował moje pytanie i przeszedł pod następne drzwi.
![](https://img.wattpad.com/cover/102158335-288-k170888.jpg)
CZYTASZ
Meeting evil || a. irwin
Fanfiction❝ Bo kiedy patrzysz w otchłań, otchłań zaczyna patrzeć w ciebie... ❞ ©Muffy_2001 kwiecień 2017 Wszelkie prawa zastrzeżone.