ROZDZIAŁ 11

502 46 19
                                    

Jeździliśmy do klubu niemal codziennie. Całą drogę Harley namawiała mnie, abym z nią zatańczyła. Po setnej prośbie — zgodziłam się. Harley zajęła rurę, a ja tańczyłam obok. Joker patrzył się na mnie, jakbym kogoś co najmniej z pożaru uratowała, czyli źle. Oj, bardzo źle.

Odsunęłam się od niego jak najdalej. Joker był wściekły. Jakby tego było mało, jakiś gościu przytulał się do Harley. A ona nie protestowała! Była naprawdę bardzo blisko niego.

Nagle Joker odciągnął Harley od tamtego gościa i go zastrzelił. Pociągnął mnie za rękę, a Harl złapał za skraj sukienki. Wyprowadził nas na parking i najpierw wepchnął mnie, a potem Blondynkę do samochodu.

Jechał bardzo szybko i z trudem wyrabiał na zakrętach. Myślałam, że zaraz pojawią się nowe krzyże przy drodze.

Gdy dojechaliśmy pod domu, Joker złapał nas za ręce i wręcz wciągnął po schodach. Wpadliśmy do mieszkania. Joker zamknął drzwi, ciężko oddychał i zaciskał pięści.

Popchnął Harley raz, drugi, trzeci.
— Co to było?! Co to było?! —wrzeszczał.
— Ja tylko... — Harley się rozpłakała.
Uderzył ją w twarz i popchnął na ścianę. Harl upadła. Już chciał znowu ją uderzyć, ale zagrodziłam mu drogę. Chwilę się z nim szamotałam.

— Zostaw Harley w spokoju! — wywrzeszczałam.
— Ona jest tylko moja! — Uderzył mnie w twarz.
Oddałam mu. Spojrzał mi prosto w oczy, ciężko oddychając.
Nie mieszaj się w to! — Usłyszałam jego głos w głowie.

— Jak ty się zachowujesz? — spytałam. — Są dwa typy ludzi: ci, co krzywdzą fizycznie i ci, co psychicznie. Ojciec krzywdził siłą, a ty ranisz i siłą, i słowem. Obiecałeś nie być gorszym od ojca. — Umilkłam.

Joker odwrócił się na pięcie i wyszedł z domu. Łatwo się denerwuje, wpada w szał, ale też szybko mu przechodzi.  Podeszłam do rozpłakanej Harley i ją przytuliłam.
— Ze mną jesteś bezpieczna — wyszeptałam jej na ucho. Prawdopodobnie skłamałam.

×+×+×+×
Pewnego majowego popołudnia wracałam ze szkoły. Byłam zmęczona i niewyspana po awanturze, którą wywołał ojciec. Wlokłam się powoli. Nie chciałam wracać do domu. Jedynie to, że zobaczę tam mamę i brata, dodawało mi siły.

Przekroczyłam próg mieszkania.
Mamo! Wróciłam! — krzyknęłam.
W kuchni! — Usłyszałam.
Mama zajęta była gotowaniem obiadu. Usiadłam przy stoliku obok.

Dziesięć minut później mama skończyła gotować, a ja pomogła jej nakryć do stołu.
— Mam nadzieję, że twój brat i ojciec zaraz będą — westchnęła mama.
Dlaczego? — spytałam.
Dlaczego co?
Dlaczego jesteś z ojcem? On nas krzywdzi — powiedziałam.
— Miłość jest bólem — wyszeptała.

Nagle usłyszałyśmy trzask otwieranych drzwi. Ojciec wrócił i wszedł do kuchni. Był pijany. Jak zawsze. Podszedł do mamy i zaczął krzyczeć o jakiś pieniądzach. Nie mogłyśmy zrozumieć, o co mu chodzi. Zdenerwowany, uderzył mamę. Stanęłam między nimi. Odepchnął mnie, a ja straciłam równowagę.

Nawet nie zauważyłam, jak sięgnął po nóż z blatu. Wbił go mamie w brzuch. Upadła. Podbiegłam do niej. Zaczęłam płakać i krzyczeć. Ojciec znowu podniósł nóż, ale nie obchodziło mnie to. Ogromna część mnie właśnie umierała.

Nagle usłyszałam strzał. Ojciec upadł na podłogę. Wszędzie było pełno krwi. Mama była we krwi. Ciało ojca było we krwi. Moje ubrania były we krwi. Moje ręce były we krwi.

Podniosłam głowę. Przez łzy zobaczyłam sylwetkę brata. W ręku trzymał pistolet. To on zabił ojca.

Tak, okłamałam Harley. Ze mną nikt nie jest bezpieczny. Nawet ja...


×+×+×+×

Hej, liski.

Wczoraj miałam taki sen, że już mam pomysł na kolejne trzy rozdziały. Cieszymy się. 😁❤

xoxoMadness

MadnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz