ROZDZIAŁ 17

140 14 17
                                    

Zachowania ukazane w tym rozdziale mają na celu ustrzec czytelników. Nie powtarzajcie ich! Nie warto marnować sobie życia.

×+×+×+×
— Weź! Od jednego strzała się nie uzależnisz — powtórzyła po raz entny rudowłosa piękność.
Chyba, że to będzie złoty strzał, pomyślałam w tamtej chwili.

Rozejrzałam się po klubie Pingwina. Tańczące pary migotały w czerwonym świetle. Miejscowa śmietanka towarzyska grała w pokera. Gdzieś tam siedział Joker z Harley. Właśnie. Ciekawe co oni by powiedzieli na to, co chciałam zrobić.

Mój braciszek nie zareagowałby. Zresztą — jak zawsze. A Harley? Zamknęłam oczy, aby ją sobie wyobrazić i usłyszałam w głowie jej roześmiany głos: Co tak późno?

Otworzyłam oczy i spojrzłam na stół, gdzie stała mała buteleczka. Wzięłam ją ostrożnie do ręki, jakby zaraz miała pęknąć. Obejrzałam opakowanie z każdej strony i pod każdym kątem. Rudowłosa dziewczyna, na oko w moim wieku, podała mi strzykawkę. Ciekawe, kto ją wcześniej używał?

— Ile? — spytałam.
Moja towarzyszka przygryzła dolną wargę. Zastanawiała się, jaka dawka może mnie zabić.
— Dwa centymetry. Tak na początek — powiedziała.

Odkręciłam buteleczkę i powoli pobrałam strzykawką trochę płynu. Lekko docisnęłam tłok, a z igły wypłynęła kropla. Podwinęłam rękaw koszulki i wbiłam strzykawkę w jedyną widoczną żyłę.

Działanie narkotyku poczułam niemal natychmiastowo. Fala ciepła, która pojawiła się w okolicy przedramienia, szybko rozprzestrzeniła się na całe ciało. Powoli wstałam z krzesła. To znaczy, wydawało mi się, że powoli. Każdy ruch, krok był spokojny i lekki. Otoczenie widziałam w zielono-różowych barwach, jakby przez kolorowe papierki po cukierkach. Dźwięki dochodziły z oddali.

Udałam się na środek parkietu, aby potańczyć w rytm muzyki dostarczanej do mojego mózgu przez narkotyk, krew i tętno. Przypominała bieg konia lub pulsowanie w głowie po wysiłku fizycznym. Nic innego nie docierało do mnie. Zupełnie, jakbym była pod wodą albo jakbym umierała...

Ktoś złapał mnie za rękę. Był to wysoki blondyn z powalającym uśmiechem. Tak mnie nim powalił, że upadłabym, gdyby mnie nie złapał. Zaczęliśmy tańczyć. Po chwili moje zmysły się wyostrzyły. Czułam zapach jego, zapewne drogich, perfum, wyczułam nasze tętna, usłyszałam muzykę klubową i ujrzałam wszystko wyraźniej.

Chłopak nachylił się w moją stronę i powiedział mi na ucho:
— Mogę cię pocałować?
Nie zaprotestowałam. Całował mnie długo i czule. Nie wiem, czy to zasługa narkotyku czy innych bodźców, ale czułam się świetnie, bezpiecznie i lekko. Wiem, że mnie nie kochał, bo niby jak? Po kilku minutach? W miłość od pierwszego wejrzenia nie wierzę.

Piękny sen nie trwał długo. Jak z ziemi wyrósł Joker. Przystawił broń do mojej skroni. Nic mi nie zrobi, powtarzałam sobie. Jest przecież moim bratem. Kiedyś nim na pewno był.
— Jedno z was dzisiaj zginie. Albo ona albo ty — zwrócił się do chłopaka głosem tak zimnym i ostrym, że przeciął atmosferę, która się wytworzyła. — Które?
— Ja — odpowiedziałam.
— Ja — powiedział blondyn pewnie i bez zawahania. Nie wiem, ile w tym było odwagi, a ile głupoty.

Odgłos wystrzału zranił moje bębenki. Na mojej białej koszulce pojawiła się ciepła szkarłatna plama. Wiedziałam, że chłopak nie żyje.

Nagle ożyły wspomnienia. Wylazły z podświadomości jak demony. Tyle zła. Tyle zła wyrządził mi Joker. Nie pozwolił mi na szczęście i bycie kochaną.
Złapałam go za kołnierz koszuli i mocno przyciągnęłam do siebie.
— Nienawidzę cię. Madeline, Mad, obydwie cię nienawidzimy. Zniszczyłeś nas.

— Co ty ćpałaś? — zapytał Joker z lekceważącym uśmieszkiem.
Co ja ćpałam? Nie wiem. Byłam na przegranej pozycji.
— Idę się wyrzygać — powiedziałam, puściłam jego koszulę i lekko wygładziłam.

Poszłam do toalety. Wymiotowałam jak kot. Źle się czułam. Kręciło mi się w głowie, więc usiadłam. Dobiegała do mnie piosenka z klubu:

Przyszłam do miasta
Chciałam pokazać się z najlepszej strony
Zmienić coś, zmienić
Zwrócić uwagę
Zwróciłam wszystko

Skrzydła podcina obleśna życiowa padlina
Przez miasto idę
Wszędzie spalina

Tutaj wszystko jest nowe
Światła, dźwięki, panie i panowie
Kolorowe neony
Puszczaj do nas oko z każdej strony
Szum szum szum samochodów i ulic
Zawrót głowy
Zostajemy nie ma mowy
Szum szum szum samochodów i ulic
Zawrót głowy
Zostajemy nie ma mowy*

— Candy?! — Usłyszałam damski głos. Chyba kogoś woła.
— Candy! Mad! — Chyba mnie. Ktoś zaczął mną potrząsać i przed oczyma mignęła mi ruda czupryna.
— Mad! Nie odpływaj. Candy, nie zamykaj oczu.
Chciałam już nic nie czuć.

Chciałam być Córką Dancingu...

×+×+×+×
* Przyszłam do miasta, Ballady i Romanse (piosenka w mediach).

Serwus! ♡
Pomysł na rudowłosą nową koleżankę Mad, banię u Cygana i wańkę-wstańkę uzyskałam od Was.

Przy pisaniu wzorowałam się na piosence Przyszłam do miasta, filmie Córki Dancingu oraz książce Najlepszy. Wszystko to polecam.

Myślicie, że dużo osób czyta jeszcze ff o Harley i Jokerze?

Pozdrawiam,
xoxoMadness ♡

MadnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz